Rachunek nie w porę

Beata Cichecka
Urząd Miejski w Nysie po osiemnastu latach upomniał się o podatek za samochód, wyrejestrowany w 1984 roku. Jego właściciel jest zdumiony.

Pod koniec grudnia ubiegłego roku gmina nagle wszczęła wobec mnie postępowanie, domagając się zapłaty zaległego podatku od środków transportowych za ziła, którego sprzedałem osiemnaście lat temu - mówi Kazimierz Raba. - W 1984 r. przez siedem miesięcy prowadziłem usługi transportowe. Ponieważ interes nie szedł, zrezygnowałem z niego. Ciężarówkę, która nie była mi już potrzebna, wyrejestrowałem w wydziale komunikacji, wówczas przy Urzędzie Miasta i Gminy w Nysie, i sprzedałem. Nie wiadomo, czy ten ził, wyprodukowany w 1978 r., jeszcze istnieje - zastanawia się Kazimierz Raba.
- Urząd Gminy w Nysie nie uwzględnił odwołania Kazimierza Raby i 22 marca bieżącego roku zażądał od niego zapłaty 8.352 złotych i 30 groszy, w tym 4.087 zł podatku od środków transportowych za lata 1997-2001 i 4.265 zł i 30 gr odsetek za zwłokę.
- Samochód ciężarowy "Ził 130 G" figuruje w ewidencji oddziału ds. komunikacji Starostwa Powiatowego w Nysie od 5.03.1984 r., co jest podstawą do naliczania przez gminę podatku od środków transportowych - tłumaczy Anna Cholewińska, inspektor ds. podatkowych z Urzędu Miejskiego w Nysie. - Pan Raba nie przedstawił nam żadnych dowodów na to, że nie jest jego właścicielem. W oświadczeniu, jakie u nas złożył 5 marca, twierdzi, że auto sprzedał, a dowód rejestracyjny wraz z tablicami przekazał wydziałowi komunikacji i na tej podstawie wyrejestrował pojazd w PZU, które nie rości do niego żadnych pretensji. Nie dysponuje on jednak umową kupna-sprzedaży. Dokumenty i tablice rejestracyjne powinny były trafić do nowego właściciela. Przekazanie ich wydziałowi komunikacji świadczy o czasowym wycofaniu pojazdu z ruchu, co nie zwalnia jego właściciela z ustawowego obowiązku uiszczania podatku od środka transportowego.

- Kazimierz Raba utrzymuje, że umowa potwierdzająca sprzedaż auta została zniszczona w czasie powodzi w 1997 r., która zalała mu wszystkie dokumenty, a pastor Kościoła Chrystusowego w Radwanicach, który kupił od niego ziła, już nie żyje.
- Udało mi się ustalić, że auto trafiło później na Ukrainę - mówi Kazimierz Raba. - Zwróciłem się do Starostwa Powiatowego we Wrocławiu o wydanie zaświadczenia o rejestracji tego samochodu w tamtejszym urzędzie, a decyzję nyskiego Urzędu Miejskiego skierowałem do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Opolu i czekam na odpowiedź.
- Samochód nie może być zarejestrowany jednocześnie w dwóch województwach - twierdzi Anna Cholewińska. - Gdyby figurował w ewidencji wrocławskiego starostwa, to powiadomiłoby ono o tym wydział komunikacji w Nysie. Jeśli pan Raba nie udokumentuje, że nie jest właścicielem ziła, to podatek będzie mu nadal naliczany, bo gmina nie ma żadnej podstawy, by od niego odstąpić.
- To paranoja i kpiny - irytuje się Kazimierz Raba. - A fakt, że Urząd Miejski przypomniał sobie o podatku po kilkunastu latach, świadczy o panującym w nim bałaganie.
- W nyskim magistracie tłumaczą, że przy tysiącach posiadaczy samochodów trudno jest wyłapać wszystkich zalegających z opłatami. - W przypadku środków transportowych podatnicy są zobowiązani sami go opłacać - mówi Ryszard Rogowski, burmistrz Nysy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska