Racławiczki: 7-latka trafiła do szpitala po zjedzeniu grzyba

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Dyrekcja zapewnia, że sprawdza, czy na terenie szkoły nie ma czegoś, co zagrażałoby dzieciom. Grzyby rosną jednak szybko...
Dyrekcja zapewnia, że sprawdza, czy na terenie szkoły nie ma czegoś, co zagrażałoby dzieciom. Grzyby rosną jednak szybko... Radosław Dimitrow
Dziewczynka zerwała grzyb obok szkoły podstawowej w Racławiczkach, na długiej przerwie. Miała dużo szczęścia, że się nie zatruła.

Dzieci bawiły się na boisku, które znajduje się na tyłach podstawówki w Racławiczkach pod
Krapkowicami. Pilnowała je wychowawczyni pierwszej klasy. W pewnym momencie dziewczynka zjadła grzyb rosnący w trawie na terenie szkoły. Nauczycielkę poinformowali o tym inni uczniowie.

- Natychmiast powiadomiliśmy o tym rodziców dziecka - mówi Iwona Chojnacka, dyrektor szkoły podstawowej w Racławiczkach. - Przekazaliśmy im także pozostałe grzyby, żeby mogli zawieźć je do analizy.

Rodzice zawieźli 7-latkę do szpitala w Krapkowicach. Tam lekarze zbadali dziewczynkę i zrobili jej płukanie żołądka. Zwrócili się także z prośbą o opinię do sanepidu w Opolu, by ustalić, jaki to był rodzaj grzyba i na ile jest szkodliwy. Próbki do badania zawiózł ojciec dziewczynki.

- Okazało się, że jest to czubówka biaława - mówi Jadwiga Heffner, kierownik laboratorium w opolskim sanepidzie. - To grzyb jadalny, ale gorszej jakości.

Rodzice, którzy przeżyli chwile grozy, czują żal do nauczycieli, że nie zdołali upilnować córki. Zwracają uwagę, że uczniowie w jej wieku są dopiero czwarty tydzień w szkole i powinni być pod szczególnym nadzorem.

- Taka sytuacja nie powinna się zdarzyć - uważa ojciec 7-latki. - Przypuszczamy, że córka zjadła grzyb za namową kolegów. Wcześniej uczulaliśmy ją żeby nie dotykała przedmiotów, których nie zna.

Dyrektor Chojnacka odpowiada, że szkoła nie ma sobie nic do zarzucenia, bo nauczyciel nie jest w stanie upilnować każdego dziecka z osobna.

- Ponadto niedawno nauczyciele przeprowadzili lekcję na temat bezpieczeństwa - dodaje dyrektor Chojnacka. - Kwestia grzybów była z dziećmi poruszana.

Rodzice zauważyli jeszcze jeden problem. Teren szkoły, który sąsiaduje z polami jest otoczony tylko wałami.

Tymczasem zgodnie z przepisami powinien być ogrodzony, żeby nauczyciele mieli pełną kontrolę nad dziećmi.

Dyrekcja odpowiada, że szkoła jest świeżo po remoncie, dlatego ogrodzenie nie zostało jeszcze zamontowane. Ma się pojawić wkrótce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska