Radio Opole ma 55 lat

fot. Tadeusz Kwaśniewski
Radio Opole jest liderem w regionie. Włącza je co trzeci Opolanin powyżej 25. roku życia.Rozgłośnia wygrywa nawet w takimi potentatami jak Zetka i RMF FM.
Radio Opole jest liderem w regionie. Włącza je co trzeci Opolanin powyżej 25. roku życia.Rozgłośnia wygrywa nawet w takimi potentatami jak Zetka i RMF FM. fot. Witold Chojnacki
Zaczynali na sprzęcie z niemieckiego i amerykańskiego demobilu. Dziś mają nowoczesne studio i szykują kolejne rewolucje techniczne.
Radio Opole ma 55 lat. Zobacz prace publicznej rozglośni Polskiego Radia od środka. Na zdjeciu Magdalena Luniak.

Radio Opole od środka

Styczeń 1996 r. Radiosłuchacze protestują przeciwko likwidacji „Radia na Wyspie”.
Styczeń 1996 r. Radiosłuchacze protestują przeciwko likwidacji „Radia na Wyspie”. fot. Tadeusz Kwaśniewski

Styczeń 1996 r. Radiosłuchacze protestują przeciwko likwidacji "Radia na Wyspie".
(fot. fot. Tadeusz Kwaśniewski)

Na ulicy Zajączka dostało dwa albo może tylko półtora mieszkania. Ciasno mu było w tym roku 1952. Władysław Gawroński zaglądał na ulicę Zajączka od początku - jako pracownik telekomunikacji, bez której wówczas w eterze panowałaby cisza. Przeszedł do Radia Opole, na stanowisko technika, w 1954. Pamięta dobrze: czasem nagrywało się coś w łazience lub kuchni. Teraz człowieka to śmieszy.

Dużych form teatralnych co prawda nasza rozgłośnia nie przygotowywała, ale efekty specjalne do mniejszych audycji - i owszem. Władysław Gawroński przyznaje, że czasem wyglądało to podobnie jak na filmie "Skarb", gdzie Adolf Dymsza naśladuje odgłos chlupoczącej wody albo ryczącej krowy.

- Dziś to prościutkie, efekty są na taśmach, gotowe - mówi pan Władysław, do 2002 roku realizator dźwięku w Radiu Opole i szef techniczny stacji.
Pracowało się na sprzęcie w wojskowego demobilu - niemieckiego i amerykańskiego. Pierwsze reportaże dźwiękowe powstawały w roku 1955. Długo trwało zanim całkowicie wyparły reportaże - takie jak w gazecie - czytane przez autorów. Radiowcy pamiętają, kto przed sitkiem świetnie wypadał.

- Kazimierz Kowalski - twierdzi Bogusław Nierenberg, związany z Radiem Opole od 1977. - Odczytywał swoje teksty, jakby je opowiadał. Potem pisał też dla nas słuchowiska. Pamiętam przetłumaczoną na kilka języków "Ofelię, dziewczynę Hamleta".

- No i Kowalski dobrze brzmiał - dodaje szef techniczny.
Z ulicy Zajączka rozgłośnia została przeniesiona na Piastowską. Nareszcie studio - z prawdziwą akustyką. Po jednej stronie szyby Władysław Gawroński, a po drugiej, przy mikrofonie - wierchuszka intelektualna Opola i okolic: poeci, pisarze, plastycy - to najmilsze wspomnienia. Kiedyś w radiu dużo się mówiło, a i grało się inaczej niż dzisiaj.

Piosenka i krzyk
- Dziś radia są jak grające skrzynki. To przykre - mówi Edward Spyrka, w opolskiej stacji od lipca 1962 roku do maja 2004, jej szef muzyczny, kompozytor, aranżer, słowem - postać. - Kiedyś od szefa muzycznego wymagało się znajomości muzyki. Dziś wystarczy przeczytać kilka okładek płyt i ułożyć listę.

Latami Radio Opole promowało różne gatunki muzyczne - od muzyki ludowej z Opolszczyzny i całego świata po jazz i muzykę poważną. I dzisiaj je gra, chociaż nie w takim wymiarze. Kiedy powstała idea zorganizowania w Opolu festiwalu polskiej piosenki, odpowiedzialna rola nagłośnieniowca od razu i na lata została przydzielona tej rozgłośni.

W 1966 roku, jako współpracownik, do Radia Opole przyszedł Stefan Skrzypecki. Pochodzi z Kresów. Miał wtedy wschodni zaśpiew, ale nikomu to nie przeszkadzało. Do dziś zajmuje się sportem. W weekendy jeździ na zawody i mecze.

- Bardzo się w życiu nakrzyczałem - żartuje pan Stefan.
Reporter sportowy może pozwolić sobie nie tylko na emocje, ale też na swoisty rodzaj stronniczości - lokalny partiotyzm. Skrzypecki podczas relacji na żywo ze stadionu nie nazywał "Odry" inaczej, jak swoją i naszą drużyną. Opisywał słuchaczom stroje, nastroje, pogodę, nie tylko akcję na boisku. Bo jego rolą było opowiedzieć to, czego ludzie nie mogą zobaczyć.

- Ale już zawodów judo bym nie opowiedział - przyznaje dziennikarz. - To byłoby zbyt trudne.

Najtrudniejsze były wejścia na żywo do ogólnopolskiego sportowego programu. "A co tam w Opolu?" - pytał Bogdan Tuszyński, świetny komentator, kiedy na ośmiu stadionach równolegle odbywały się mecze. I trzeba mu było odpowiedzieć w ciągu 15 albo 20 sekund.

- To dużo - twierdzi Stefan Skrzypecki. - Wystarczy na przeczytanie ośmiu linijek tekstu, a jak się nie czyta, tylko opowiada, to jeszcze więcej.
Zdaniem Skrzypeckiego wadą reportera radiowego jest to, kiedy mówi za mało. W przeciwieństwie do komentatora telewizyjnego. On grzeszy, jeśli mówi za dużo.

Zapomniał, jak się nazywa
Piotr Wróblewski dokładnie pamięta daty: zaczął pracę 2 listopada 1977 (przyszedł do nas z Koszalina), zakończył - 13 lutego 1993 (przeniósł się do Radia Lublin). Pamięta też pierwsze audycje na żywo.
- Jeszcze pod koniec lat 70. jedynym takim programem były warszawskie "Sygnały dnia" - wspomina. - Inne się nagrywało i emitowało. Nazywaliśmy je puszkami albo klockami.
Wróblewski był wszechstronny. Zajmował się polityką, muzyką, socjologią, reportażem, wywiadem radiowym, prowadził poranki. Głos miał rozpoznawalny. Ludzie zaczepiali go, kiedy kupował bułki albo bilet kolejowy. Najżywiej słuchacze zareagowali po wywiadzie z opolskim biskupem pomocniczym. W radiu rozdzwoniły się telefony choć była to jeszcze era sprzed komórek. Nigdy wcześniej na antenie nie emitowano wywiadu na żywo z osobą duchowną tej rangi. Stało się to możliwe dopiero po sierpniu 80.
Ale "żywiec" to nie tylko sukcesy, ale także wielki stres i zwykłe gafy. Raz pan Piotr zapomniał, jak się nazywa. Przedstawił słuchaczom swojego realizatora i... dziura w głowie.

Artykuł pierwszej potrzeby
W 1994 roku radio przeniosło się do nowej siedziby, na ul. Strzelców Bytomskich. Trzy lata później przyszła wielka woda. Zalała pół Opola, razem z nową siedzibą.
- Podczas powodzi radio odegrało swoją najważniejszą rolę - podkreśla Edward Spyrka. - Bardzo się wtedy przysłużyło ludziom. Stało się artykułem pierwszej potrzeby, przed chlebem i wodą.

Szef muzyczny (sam zresztą był powodzianinem z ul. Kropidły na Pasiece) na czas powodzi porzucił muzykę. Razem z innymi dziennikarzami zajmował się informacją: o fali, o ludziach, którzy się wzajemnie poszukują, o rozmiarach szkód uczynionych przez wodę.
- Prestiż Radia Opole bardzo wówczas wzrósł - mówi Jarosław Kozubski (zaczynał pracę w 1995 roku jako asystent do spraw promocji, dziś jest dyrektorem marketingu). - Po 1993 roku, kiedy zaczęły powstawać rozgłośnie komercyjne, byliśmy w impasie, na równi pochyłej - nie ukrywa. - Ludzie zachłysnęli się nowinkami. Rok 1997 był przełomowy dla postrzegania Radia Opole. Okazało się jedynym prawdziwym radiem w regionie, a nie słupem muzyczno-ogłoszeniowym.

Żadnego tirki-tirki
Od 15 lat pracuje w rozgłośni Donat Przybylski. Zaczynał w 1991, przyszedł tu jako współpracownik z doświadczeniem i ekipą znajomych ze studenckiego Radia Sygnały. Od początku zajmował się audycjami filmowymi, potem zakochał się w redakcji sportowej, prowadził konkursy, pracował w "Zielonym Radiu" i "Radiu na Wyspie" - miejskich pasmach dla ludzi młodych. Dziś jest redaktorem naczelnym i odpowiada za cały program. O młodzieży nie zapomina.

Mamy dla niej blok programów muzycznych po 17 i sobotnie "Szaleństwa muzycznego parkietu", a Jacek Podsiadło prowadzi "Studnię" - podkreśla.
Dla Przybylskiego różnica pomiędzy rozgłośnią komercyjną a publiczną jest łatwa do zdefiniowania.

- Pokażcie mi radio komercyjne, które nada 20-minutowy reportaż, a chylę przed nim czapkę - mówi naczelny.

- Różnica polega też na większej odpowiedzialności za słowo - dodaje Piotr Wróblewski. - Tu nie ma żadnego ble-ble i tirki-tirki. Nikt nie poklepuje słuchacza po ramieniu.

13. miejsce
Słupki słuchalności systematycznie się wznoszą. Kozubski zauważa, że dwa lata temu dźwignęło je wprowadzenie nowego pasma porannego "Radio Opole na dzień dobry" od 6.30 do 9.30. Autor - Janusz Maćkowiak - to głos powszechnie rozpoznawalny. Kolejne pasma - przedpołudniowa "Druga kawa" Wiesława Kolbusza, południowy, redagowany przy współpracy ze słuchaczami cykl "Oko cyklonu" Adama Barańskiego, popołudniowy "Punkt widzenia" Magdy Luniak i Tomasza Zacharewicza oraz wieczorne audycje autorskie dają Radiu Opole średnio 250 tysięcy ludzi przy odbiornikach każdego dnia powszedniego.

- W weekendy czerpiemy z siły tradycji - mówi Jarosław Kozubski. - Do zeszłego roku niedzielny "Koncert życzeń" prowadziła Aleksandra Czyżniewska. Teraz robią to Marzena Mielcarek i Piotr Furtas. Słucha nas wtedy 278 tysięcy osób.

Radio Opole jest liderem w regionie. Włącza je co trzeci Opolanin powyżej 25. roku życia, co daje stacji w tej grupie wiekowej 13. miejsce wśród wszystkich 228 rozgłośni w Polsce. Opolska rozgłośnia wygrywa nawet w takimi potentatami jak Zetka i RMF FM.

- Przyglądam się rankingom i zazdroszczę - mówi Piotr Wróblewski. - Radio Lublin nie jest tak popularne.

Coś dla Ślązaków, coś dla Kresowian
Jak się buduje pozycję? Prezes Marcin Palade uważa, że m.in. dzięki budowaniu więzi ze słuchaczami. Oto najnowszy przykład: radio postanowiło zadbać nie tylko o Ślązaków, ale też o Kresowian. Co czwarty Opolanin ma swoje korzenie na Wschodzie. Dlatego radio podpisało porozumienie z dwiema lokalnymi rozgłośniami publicznymi na Ukrainie. Polacy w Stanisławowie już mogli usłyszeć przygotowane u nas dwie audycje o relacjach polsko-ukraińskich. Za chwilę podobne programy wysłane zostaną do Tarnopola.

Janusz Maćkowiak. Budzi nas w "Radiu Opole na dzień dobry". Ma jeden z najbardziej rozpoznawalnych radiowych głosów.
(fot. fot. Sławomir Mielnik)

- Budujemy też sieć naszych korespondentów na Ukrainie - mówi prezes Palade. - Będą przygotowywać dla nas informacje stamtąd dla Kresowian mieszkających na Opolszczyźnie.

Kolejne nowinki programowe to przygotowywane właśnie słuchowisko radiowe (takie nasze "Jeziorany") i lokalny thriller polityczny. Radio nie rezygnuje z poważniejszych audycji.

- Nasze społeczeństwo jest coraz lepiej wyedukowane, więc będzie potrzebowało rzetelnego radia informującego o problemach regionu, kraju, świata - podkreśla prezes.

A co z abonamentem? Czy opolska rozgłośnia sobie poradzi, jeśli zostanie zniesiony?
- To ciągle 80 procent naszych przychodów - Marcin Palade ma nadzieję, że do tego nie dojdzie. - Egzekucja radia zostanie odwleczona w czasie, ale bez abonamentu - nie ma się co łudzić - nastąpi.

Jak będzie wyglądało radio za następne 55 lat? Może stanie się portalem multimedialnym? Może przyjmie formę, jaką dziś trudno sobie wyobrazić, bo droga do niej jest równie daleka, jak z mieszkania przy ul. Zajączka do nowoczesnego studia przy Strzelców Bytomskich. Na razie, już za pięć lat, wszystkie rozgłośnie czeka wprowadzenie cyfrowego systemu produkcji i emisji. I stanie się wyższa jakość.

Pusto by było
Edward Spyrka rzadko dzisiaj słucha radia, ma wiele innych zajęć.
Bogusław Nierenberg ciągle czeka na spotkanie ze słuchaczem, którego wyobraża sobie od 30 lat za każdym razem, kiedy siada przy mikrofonie. Słuchacz nie ma określonej płci. Budzi strach, bo może wyśmiać, wytknąć błędy. Dlatego trzeba się starać.

Stefan Skrzypecki przeszedł w 2000 roku na emeryturę, ale ciągle z radiem współpracuje. Nie wyobraża sobie życia bez mikrofonu. Pusto by było.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska