Ewa Marzec nie była członkiem PO, ale jako sympatyk partii, znalazła się na listach wyborczych i uzyskała mandat radnej wojewódzkiej. W tym miesiącu poinformowała przewodniczącego sejmiku, że występuje z klubu PO.
- To była moja pierwsza kadencja i przyznam szczerze, że decydując się na pójście w politykę miałam zupełnie inne wyobrażenie tego, jak ona wygląda - mówi Ewa Marzec w rozmowie z nto. - Jako radna reprezentuję społeczeństwo, dlatego byłam przekonana, że wybrany przez sejmik zarząd, będzie realizował naszą wizję. W praktyce okazało się, że ktoś, kto nie jest nawet radnym, decyduje o tym, co dzieje się w sejmiku i steruje radnymi.
Ewa Marzec twierdzi, że do odejścia z klubu zmusiło ją zachowanie lidera PO w regionie Leszka Korzeniowskiego, który jej zdaniem, za bardzo ingeruje w prace sejmiku.
- Od podejmowania decyzji jest poseł Korzeniowski. Radni klubu nie mają nic do powiedzenia, a ich zadaniem jest tylko zagłosować tak, jak on sobie życzy - skarży się radna. - Wydawało mi się, że podejmowanie decyzji w demokracji polega na tym, że każdy ma coś do powiedzenia, a później szuka się najlepszych rozwiązań. U nas taki model nie działał, dlatego uznałam, że dłużej nie chcę być w klubie PO. Nie zamierzam dołączyć do innego klubu, w następnych wyborach nie będę też kandydowała do sejmiku - deklaruje.
Kroplą, która przelała czarę goryczy była decyzja o tym, że nowym marszałkiem powinien zostać Andrzej Buła.
- O tym, kto będzie kandydatem na tę funkcję powinni zdecydować radni a nie poseł Korzeniowski, który postawił nas przed faktem dokonanym. Poseł w sprawy sejmiku w ogóle nie powinien się wtrącać - uważa.
Radna do kandydatury Andrzeja Buły miała zastrzeżenia przede wszystkim z powodu wykształcenia, jej zdaniem niewystarczającego, aby zajmować tak odpowiedzialne stanowisko. - Powiedziałam panu Bule, kiedy spotkał się z radnymi PO, że nie ma ani wykształcenia, ani praktyki w zarządzaniu. Nie chcę brać odpowiedzialności za decyzje, które będzie podejmował, stąd decyzja o rozstaniu z klubem - wyjaśnia.
Leszek Korzeniowski, lider PO w regionie, zarzutami radnej jest zaskoczony. - O tym, że Andrzej Buła powinien być kandydatem na marszałka zdecydowała partia, a nie ja sam - odpiera zarzuty i uważa, że równie chybiony jest zarzut, iż steruje pracą sejmiku. - Z niektórymi radnymi rozmawiam więcej, z innymi mniej, ale nie odnoszę wrażenia, że dyktuję im co mają robić. Wyjście radnej z klubu nie jest dla mnie przyjemne, ale na pewno nie wyrwę sobie z tego powodu resztek włosów na głowie - kwituje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?