Radni mobilizują aptekarzy

Krzysztof STECKI
Od wielu miesięcy w Zawadzkiem nie ma apteki dyżurującej nocą. W nagłym przypadku po leki trzeba jechać kilkanaście kilometrów dalej.

Rejon Zawadzkiego to jedyna okolica w powiecie strzeleckim, gdzie nie ma takich dyżurów. Paradoksem jest to, że jeszcze niedawno w mieście były dyżury, a teraz w lepszej sytuacji są na przykład mieszkańcy Jemielnicy, która nie jest miastem, ale za to jej apteka pełni tak zwane pogotowie.
Na niedawnej sesji Rady Powiatu Strzeleckiego wywiązała się dłuższa dyskusja na ten temat. Podjęto nawet uchwałę, że znajdujące się w mieście dwie apteki pełnić będą dyżury - kłopot jednak w tym, że trudno będzie te uchwałę wprowadzić w życie.
- Ma ona zmobilizować aptekarzy, by się dogadali w sprawie dyżurów - tłumaczył radnym starosta Gerard Mateja.

Wątpliwości wzbudziła jednak informacja, że w koncesji na prowadzenie aptek ich właściciele nie mają zapisu o dyżurach i uchwała nie może tego zmienić. Z drugiej strony ze względu na to, że w mieście są tylko dwie apteki, wprowadzenie dyżurów zwiększa koszty ich prowadzenia, bo aptekarze mieszkają poza Zawadzkiem.
- Można rozwiązać ten problem trochę inaczej i wprowadzić dyżury na zmianę aptek w Kolonowskiem, Jemielnicy i Zawadzkiem. Wtedy praca w nocy przypadałaby raz na cztery dni - mówi starosta Mateja.

Powiat popiera to rozwiązanie, bo odległości między tymi miejscowościami nie są duże i dojazd nawet w nocy nie sprawia takiego kłopotu jak wyprawa do Strzelec. Przekonać się do niego muszą teraz aptekarze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska