Radni Sejmiku Województwa Opolskiego przyjęli apel w sprawie dyskryminacji mniejszości polskiej na Białorusi.

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
Sesja sejmiku województwa opolskiego.
Sesja sejmiku województwa opolskiego. UMWO
Radni Sejmiku Województwa Opolskiego przyjęli na wtorkowej sesji apel w sprawie dyskryminacji mniejszości polskiej na Białorusi. Burzliwą dyskusję wywołał zawarty w nim apel do polskiego rządu o niedyskryminowanie mniejszości niemieckiej w Polsce.

Opolscy radni wyrazili solidarność z Polakami, dla których nauka języka polskiego jako języka mniejszości narodowej ma zostać ograniczona do 1 godziny tygodniowo w szkołach publicznych, w których do tej pory nauczano po polsku. Wnioskodawcami byli radni klubu Mniejszości Niemieckiej.

Zaapelowano do rządu Białorusi "o natychmiastowe zaniechanie praktyk, mających na celu przymusową asymilację autochtonicznej mniejszości polskiej na Białorusi".

"Podzielamy zdanie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczpospolitej Polskiej, które w swym stanowisku zdecydowanie potępiło „…kolejny drastyczny atak władz białoruskich na podstawowe prawa mniejszości polskiej; w tym przypadku jest to decyzja o całkowitej rusyfikacji nauczania w szkołach z polskim językiem wykładowym w Grodnie i w Wołkowysku oraz w szkole w Brześciu”. Zgadzamy się również z opinią MSZ, która mówi: „Likwidacja tych ośrodków dla mniejszości polskiej jest nie tylko złamaniem umów zawartych między fundatorem a władzami lokalnymi. Działanie to jest sprzeczne z umowami i zobowiązaniami międzynarodowymi Białorusi, godzi bowiem w niezbywalne prawo mniejszości polskiej do zachowania tożsamości kulturowej oraz nauki języka narodowego i w języku narodowym” - czytamy w apelu.

- Tego rodzaju działania władz Białorusi jawnie godzą w europejskie standardy traktowania mniejszości narodowych, dyskryminują i stygmatyzują mniejszość Polską na Białorusi – mówiła przewodnicząca klubu MN Edyta Gola. – Tym bardziej rozumiemy oburzenie, rozgoryczenie i obawy związane z drastycznym ograniczeniem dostępu do oświaty mniejszości polskiej na Białorusi, jako że w chwili obecnej mamy również w Polsce do czynienia z drastycznym ograniczeniem dostępu do oświaty mniejszości niemieckiej - dodała.

"Apelujemy również ponownie do Rządu RP o wycofanie się z przepisów wprowadzających dyskryminację mniejszości niemieckiej w Polsce. W tym kontekście zwracamy również uwagę na to, jak ważne jest w odniesieniu do mniejszości narodowych niestosowanie zasady wzajemności, w myśl której obywatele konkretnego Państwa stają się zakładnikami stosunków międzypaństwowych czy też polityki międzynarodowej. Wyrażamy oczekiwanie, że poszanowanie i wspieranie języka polskiego jako języka mniejszości narodowej na Białorusi, jak również języka niemieckiego jako języka mniejszości niemieckiej w Polsce będzie zagwarantowane.
Wyrażamy oczekiwanie, że poszanowanie i wspieranie języka polskiego jako języka mniejszości narodowej na Białorusi jak również języka niemieckiego jako języka mniejszości niemieckiej w Polsce będzie zagwarantowane" - napisano w apelu.

Taką analogię za nieuprawnioną uznali radni Zjednoczonej Prawicy, którzy wnioskowali o zmianę treści apelu i wykreślenie z niego akapitów, zawierających apel do rządu RP o wycofanie się przepisów "wprowadzających dyskryminację mniejszości niemieckiej w Polsce".

- Politycy klubu Mniejszości Niemieckiej z premedytacją wprowadzili pod dzisiejsze obrady uzasadnienie z mijającym się całkowicie z prawdą faktem. Narracja, jakoby mniejszość niemiecka nie miała możliwości pobierania nauki języka niemieckiego jako ojczystego i byłaby w jakikolwiek sposób dyskryminowana jest fałszywa i kłamliwa – protestował w imieniu radnych Solidarnej Polski, Tomasz Gabor - Mniejszość niemiecka nigdy nie była dyskryminowana, a próba przemycania takiej narracji jest irracjonalna i nie przystoi radnym sejmiku wojewódzkiego, szczególne radnym Mniejszości Niemieckiej. Tym bardziej, że radni Mniejszości Niemieckiej mają wiedzą, w jaki sposób są traktowani na płaszczyźnie edukacji języka ojczystego obywatele polscy mieszkający w Republice Federalnej Niemiec; jak wielki jest brak symetrii, porównując dostępność nauki języka ojczystego mniejszości niemieckiej w Polsce w porównaniu do obywateli polskich w Niemczech – podkreślał Tomasz Gabor.

Za usunięciem fragmentu apelu, mówiącego o dyskryminacji mniejszości niemieckiej w Polsce opowiedziała się również Martyna Nakonieczny, przewodnicząca klubu PiS w sejmiku.

- Niepokoi mnie w tym apelu niebezpieczne, niesprawiedliwe i niewłaściwe porównanie Polski do Białorusi. To tak nie wygląda. Nie można porównywać Polski do dyktatorskiej władzy Aleksandra Łukaszenki i na to się nie możemy zgodzić – mówiła radna Nakonieczny.

Na te słowa zareagował Szymon Ogłaza, członek Zarządu Województwa Opolskiego.

- Premedytacja, o której mówiono wcześniej, jest absolutnie zasadna. Analogie nasuwają się same przez się– stwierdził Ogłaza. - To jest zachowanie jeden do jednego. W Polsce ograniczono dostęp do nauczania języka niemieckiego, jako języka mniejszości dokładnie tak samo, jak na Białorusi ograniczono dostęp do nauczania języka polskiego, jako języka mniejszości.

Radni koalicji nie zgodzili się na zmiany i ostatecznie apel przegłosowano w pierwotnej formie.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska