Prokuratura postawiła zarzut dwóm sołtysom Radyni pod Głubczycami (staremu, za którego rządów został wybudowany plac zabaw oraz jego następcy), że narazili na niebezpieczeństwo utraty życia bawiące się na boisku dzieci.
Według prokuratury nie konserwowali bramek. Nie sprawdzali też, w jakim są stanie i czy są solidnie przytwierdzone do ziemi.
- Jednak w toku śledztwa nie udało się ustalić, czy od momentu zainstalowania bramek były one zakotwiczone w ziemi - wyjaśnia Lidia Sieradzka z Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Prokurator uznał, że ich postępowanie było nieumyślne i nie można oskarżyć ich o spowodowanie śmierci Patryka.
Przestępstwa, które zostały spowodowane nieumyślnie, ścigane są bowiem na wniosek konkretnej osoby, a nie z urzędu.
- Bliscy Patryka takiego wniosku nie złożyli, więc sprawa została umorzona - mówi prokurator Sieradzka.
Do tragedii doszło w kwietniu ubiegłego roku. Czternastoletni Patryk, uczeń jednego z głubczyckich gimnazjów, przyszedł na plac pograć w piłkę. Był z dwoma kolegami i koleżanką. Według ich relacji chłopak zawisł rękami na poprzeczce bramki i zaczął się huśtać. W pewnym momencie nieprzymocowana do podłoża bramka przewróciła się. Stalowa rura przygniotła głowę Patryka.