Rafał Kuptel o Gwardii: "To, co złe powinno być za nami"

Marcin Sabat
Marcin Sabat
Rafał Kuptel, trener Gwardii Opole.
Rafał Kuptel, trener Gwardii Opole. Fot. Sławomir Jakubowski
Rozmowa z Rafałem Kuptelem, trenerem Gwardii Opole. Nasz zespół po słabszych występach znów gra dobrze. W sobotę z Górnikiem Zabrze stoczy bezpośrednią walkę o 3. miejsce w swojej grupie Superligi.

Dużo więcej chęci, dużo większa koncentracja i znacznie mniej błędów. To w głównej mierze pozwoliło wygrać ze Stalą Mielec, a potem przez blisko 50 minut walczyć jak równy z równym z mistrzem Polski z Kielc.
W spotkaniu z ekipą z Mielca po dłuższym czasie wreszcie znów pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem. To już było widać, kiedy zawodnicy pojawili się w szatni, potem na rozgrzewce i wreszcie na parkiecie. Bardzo dawno nie widziałem zawodników tak mocno skupionych i zaangażowanych. Ta zespołowość i dobra atmosfera była naszą najmocniejszą stroną, ale na jakiś czas to straciliśmy. Dobrze, że udało się do tego wrócić, bo słabsze występy już martwiły.

Spotkanie ze Stalą to był taki pojedynek dwóch na siedmiu. Wszak w ekipie rywala ponad połowę bramek zdobyło dwóch graczy, a tymczasem siła ataku Gwardii była rozłożona na wszystkie pozycje. To bardzo komfortowa sytuacja...
Zawodnicy nie mają się ścigać o tytuł najlepszego strzelca w lidze tylko o jak najwyższą lokatę. Zdecydowanie wolę, kiedy kilku rzuca po trzy bramki, niż dwóch po dziesięć. Wówczas zawodnicy mają większą pewność siebie i podejmują decyzje rzutowe. Poza tym pozwala to na więcej kombinacji, rywal musi być czujny w każdym miejscu defensywy. Jak to ważne przekonała się właśnie drużyna z Mielca. Kyrylenko długo robił nam krzywdę, ale kiedy wyszliśmy do niego trochę wyżej stracił swojej atuty, a zespół egzekutora i z tym sobie nie poradził. Piłka ręczna to gra zespołowa, a indywidualne umiejętności mają służyć dobru ogółu.

Jest przełamanie, ale trener musi wracać do złego, aby sytuacja się nie powtórzyła. Słaby mecz pucharowy ze Stalą Mielec, porażka bez walki z Wisłą Płock i fatalna druga połowa w Elblągu. Co się stało z zespołem?
Porażka w Elblągu bardzo zabolała, usiedliśmy i rozmawialiśmy szczerze, bo jesteśmy zespołem lepszym i tak nie przystoi się prezentować. Coś nie zafunkcjonowało, a w przerwie zespół uznał, że ma punkty i samo się wygra. Miałem wiele pretensji do zawodników, ale oni też do siebie i chcieli za wszelką cenę pokonać Stal.

A może młody zespół jakim jest Gwardia zbyt mocno w siebie uwierzył, głowy poszły zbyt mocno w chmury, a tymczasem za darmo nic nie ma...
Po części tak mogło być, zresztą trochę się tego obawiałem, bo szło nam bardzo dobrze i rozmawialiśmy o tym, że nie ważne jak się zaczyna, a ważne jak się kończy. Może trochę się podpaliliśmy, może zabrakło trochę zdrowia, bo choćby dwaj młodzi skrzydłowi „ciągną” cały sezon. Przyczyn było kilka, ale wierzę, że to co złe jest już za nami. Wygraliśmy ze Stalą, na mecz z Vive Kielce wyszliśmy z wolą zwycięstwa, tanio skóry nie sprzedaliśmy i zmusiliśmy rywala do wysiłku. Szkoda kilku błędów w ostatnich minutach, bo można było przegrać mniejszą różnicą bramek niż dziewięć. Z podejścia, zaangażowania i gry przez 50 minut byliśmy jednak zadowoleni.

Teraz mecz sezonu w Zabrzu z Górnikiem, a trzy punkty mogą być decydujące w walce o 3. miejsce i ćwierćfinał bez gry w barażu.
- Ten mecz urasta do wysokiej rangi, ale my musimy do każdego podchodzić tak jak do tego najważniejszego. Z pełną koncentracją i zaangażowaniem. Co z tego, że wygramy z Górnikiem, jak potem przegramy z zespołem z dołu tabeli. Nie wywierajmy na siebie presji, pokażmy co potrafimy, a będzie dobrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska