Rafał Kuptel: - Pojęcie „Gang Kuptela” oddaje fundamentalne założenie Gwardii Opole [WYWIAD]

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Rafał Kuptel świętował ze swoim zespołem wywalczenie brązowego medalu PGNiG Superligi na oczach tłumu kibiców, wspierających Gwardię w ostatnim meczu sezonu 2018/19.
Rafał Kuptel świętował ze swoim zespołem wywalczenie brązowego medalu PGNiG Superligi na oczach tłumu kibiców, wspierających Gwardię w ostatnim meczu sezonu 2018/19. Mirosław Szozda
- Najważniejszym aspektem funkcjonowania naszego klubu niezmiennie pozostaje zespołowość - mówi Rafał Kuptel, trener Gwardii Opole, brązowego medalisty PGNiG Superligi. - Mieliśmy w ubiegłym sezonie swoje problemy, przede wszystkim z kontuzjami, ale potrafiliśmy godnie zastępować nieobecnych.

Brązowy medal PGNiG Superligi smakuje dla was jak złoto?

Wiadomo, że każdy chciałby mieć krążek z najcenniejszego kruszcu, ale w obecnym momencie projektu, jaki realizujemy w Gwardii, to jesteśmy bardzo zadowoleni z trzeciego miejsca. Tym bardziej, że to dopiero drugi w historii, zdobyty po 55 latach, medal dla całej piłki ręcznej w Opolu, jeżeli chodzi o siedmioosobową odmianę tej gry.

Nie ma co ukrywać: w minionym sezonie rozegraliście kilka lepszych meczów jakościowo niż te o brąz z MMTS-em Kwidzyn. Problemów w nich nie brakowało, ale chwała drużynie, że potrafiła je przezwyciężyć.

Rzeczywiście, nie byliśmy wolni od kłopotów, przede wszystkim dlatego, że dwa mecze półfinałowe i dwa o brązowy medal rozegraliśmy w ciągu zaledwie 10 dni. Naprawdę trudno było się więc moim zawodnikom pomiędzy nimi zregenerować. Z doświadczenia też wiem, iż spotkania o stawkę zazwyczaj nie są piękne, tylko są zdominowane przez walkę. Mimo nawarstwiającego się zmęczenia, wszyscy zawodnicy wkładają w nie całe serce. I to też się kibicom podoba.

Przed bojami o trzecie miejsce czuliście presję faworyta?

W fazie zasadniczej udało nam się dwa razy wygrać z MMTS-em, stąd też apetyty medalowe były spore i można było w nas upatrywać faworyta. Tak naprawdę jednak to rywale mieli w swoim składzie więcej zawodników doświadczonych w grze o medale, bo w ciągu kilku ostatnich sezonów kwidzynianie parokrotnie znajdowali się w czołowej „czwórce”. W minionym sezonie dysponowaliśmy zbliżonym do nich potencjałem. Czułem, że czeka nas wymagająca rywalizacja o brąz, co też się potwierdziło.

Mieliście w ogóle się kiedy nacieszyć historycznym zwycięstwem nad Vive w pierwszym meczu półfinałowym?

Tak naprawdę to trochę obawiałem się, byśmy za długo nie żyli euforią, jaka powstała po tym zwycięstwie i nie zapomnieli o należytym skupieniu się na kolejnych spotkaniach. W dwumeczu Vive było od nas zespołem lepszym, ale wcale nie był on jednostronny i nie można powiedzieć, że kielczanie przeszli do finału „spacerkiem”. Tak się też przy okazji złożyło, że kiedy pokonaliśmy kielczan, to w roli trenera Gwardii mam już zwycięstwa nad wszystkimi zespołami występującymi w najwyższej klasie rozgrywkowej.

I drugi rok z rzędu został pan wybrany najlepszym trenerem PGNiG Superligi.

Na ten mój sukces zapracowało jednak wiele osób. Zebrałem laury, bo jestem pierwszym trenerem, ale ogromny wkład ma w to wyróżnienie także między innymi Michał Skórski, który działa razem ze mną właściwie na równorzędnych prawach. Generalnie podziękowania należą się wszystkim osobom pracującym w klubie za to, że wierzą w naszą filozofię budowy zespołu. Trzeba też jednak docenić pozostałych nominowanych: Tałant Dujszebajew od lat utrzymuje Vive na szczycie, a Tomasz Strząbała awansował do strefy medalowej z MMTS-em, choć przed sezonem inne zespoły były stawiane w roli faworytów.

Bardziej podoba się panu określenie „Taniec Kuptela” czy „Gang Kuptela”?

Taniec był niejako ekspresją moich emocji, ale nazwa „Gang Kuptela” jest naprawdę miła, bo wiąże się poniekąd z naszym najważniejszym założeniem: zespołowością. Mieliśmy w ubiegłym sezonie swojej problemy, przede wszystkim z kontuzjami. Przez pół sezonu nie grał Kamil Mokrzki, potem wypadł nam też Wiktor Kawka, ale tacy gracze jak Jędrzej Zieniewicz czy Mateusz Morawski potrafili ich godnie zastąpić i właśnie na tym nam najmocniej zależało.

Mimo poważnego urazu, w końcówce sezonu Mokrzki znajdował się już w kadrze meczowej. Pełnił rolę straszaka czy też było to posunięcie symboliczne?

Kamil przebywał z nami na ławce, ponieważ ma duży autorytet wśród młodych zawodników. Dużo podpowiadał im z boku i dawał solidne wsparcie. Ja podczas prowadzenia meczu żyję bardziej w ekspresji i tym, co się dzieje na boisku, a Kamil naprawdę dobrze czuje piłkę ręczną i był w stanie na spokojnie wesprzeć poszczególnych graczy, kiedy dostawali oni chwilę odpoczynku.

Jak już wiadomo od dłuższego czasu, w kolejnym sezonie będziecie musieli sobie radzić bez Antoniego Łangowskiego. Szukacie zawodnika doświadczonego, gotowego z miejsca do „wejścia w jego buty” czy raczej młodego, perspektywicznego?

Zależy nam na tym, żeby jego ewentualnym następcą był Polak. Szukamy odpowiedniego kandydata, ale też na pewno nie będziemy nikogo sprowadzać na siłę. Nie jest łatwo, bo największe talenty wychwytywane są przez dwa najlepsze polskie kluby, a ponadto mamy określony pułap finansowy, poza który nie możemy wyjść. Liczymy, że w kolejnym sensie kłopoty zdrowotne ominą nie tylko Mokrzkiego i Kawkę, ale także młodego Dariusza Skraburskiego i jakoś załatamy powstałą lukę. Podczas czterech lat pobytu w Gwardii, Antoni dał drużynie naprawdę bardzo dużo, lecz nie ma ludzi niezastąpionych.

Łangowski to niejako symbol całej drużyny, z roku na rok czyniącej ciągłe postępy. Cztery lata temu a dziś to bowiem zupełnie inny szczypiornista.

Ja jeszcze miałem możliwość grania przeciwko niemu jako zawodnik i od zawsze podobał mi się jego styl gry. Wiedziałem, że drzemie w nim duży potencjał. Kiedy tylko pojawiła się możliwość sprowadzenia go do Opola, bardzo zależało mi na tym, by tak się stało. W Gwardii zrobił dwa duże kroki do przodu, był ważnym elementem naszej solidnej drużyny i trafił też do pierwszej reprezentacji Polski.

A na kole szykujecie transfer za odchodzącego Mindaugasa Tarcijonasa?

Zarówno on, jak i Łangowski byli ważnymi graczami w obronie, stąd też mocno działamy w kierunku znalezienia nowego obrotowego. Jesteśmy po rozmowach z zawodnikiem, który dysponuje dobrymi warunkami fizycznymi. Musimy myśleć perspektywicznie, bo po sezonie kończą się kontrakty dwóm naszym obecnym kołowym: Mateuszowi Jankowskiemu i Janowi Klimkowowi. A jeśli ten drugi będzie się tak rozwijał jak obecnie, będzie nam niezwykle trudno zatrzymać go w Gwardii. Z kolei przy Jankowskim potencjalny nowy nabytek mógłby się naprawdę wiele nauczyć.

Z Klimkowem będziecie najmocniej pracować nad zachowywaniem „chłodnej głowy”? W ostatnich miesiącach nierzadko zdarzało mu się łapać np. niepotrzebne kary.

Dla niego ważne jest, by spędzał na boisku jak najwięcej minut. Janek późno zaczął trenować piłkę ręczną, dopiero w juniorach, i w tej grupie wiekowej nie rozegrał zbyt wielu spotkań. Na Opolszczyźnie nie ma bowiem zbyt wielu drużyn w kategoriach juniorskich. Jest jednak osobą bardzo ambitną, która przez dwa ostatnie w sezony dużo w siebie zainwestowała. Teraz, w połączeniu z odpowiednią koncentracją, musi coraz bardziej przekładać swoje największe atuty na warunki meczowe. A kluczem do tego, by tak się stało, jest ogranie.

W decydującej fazie sezonu, w ataku pozycyjnym Gwardia zdobywała znacznie więcej bramek właśnie z koła oraz rozegrania niż ze skrzydeł. Wynikało to z założeń taktycznych?

Kwestia niezbyt częstego wykorzystywania skrzydeł dotyczy nie tylko naszego zespołu, ale to ogólny problem w całej lidze. Mamy mocnych skrzydłowych i staramy się ich wykorzystywać, ale to nie jest taka łatwa sprawa. By odpowiednio to czynić, trzeba bowiem dysponować naprawdę dużymi umiejętnościami i posiadać spore doświadczenie. W kolejnym sezonie będziemy jednak z pewnością pracować nad tym, by skrzydłowi otrzymywali więcej piłek i tym samym mogli poczuć, że stanowią jeszcze większą wartość dla drużyny.

Pojawiały się też głosy, że w ostatnich miesiącach nieco wyhamował sportowy rozwój Patryka Mauera.

Pamiętajmy, że rok temu nikt go nie znał, a teraz wszyscy w lidze doskonale już wiedzieli, jak dużo goli potrafi zdobywać. Stąd też zarówno bramkarze, jak i obrońcy znacznie bardziej pilnowali tego, by nie dopuszczać go do dogodnych okazji bramkowych. Uważam, że miniony sezon będzie stanowił dla Patryka dobry materiał do analizy pod kątem tego, w jaki sposób musi szukać sobie pozycji rzutowych. Takie doświadczenie powinno mu pozytywnie zaprocentować.

W przyszłym tygodniu poprowadzi pan Politechnikę Opolską, złożoną w dużej mierze z pańskich klubowych podopiecznych, w finałach Akademickich Mistrzostw Polski. Po chłopakach widać już apetyty na złoto?

Dla nas to naprawdę ważny turniej. Mamy w kadrze zawodników, którzy w tym samym czasie mają zgrupowanie reprezentacji Polski B, ale mam nadzieję, że dostaną trzy dni wolnego na finały AMP. Gdyby udało nam się tam wywalczyć medal, będą oni mieli dużą szansę otrzymać stypendium.

Będzie pan tam również obserwować zawodników innych drużyn, pod kątem pozyskania ich do Gwardii?

Właśnie w taki sposób wypatrzyliśmy już Jędrzeja Zieniewicza. Podczas tegorocznych zmagań półfinałowych naszą uwagę też przykuło dwóch interesujących graczy, nad którymi się zastanawiamy. W trakcie finałów może natomiast pojawić się jeszcze więcej utalentowanych szczypiornistów, których nie było widać w PGNiG Superlidze. Jeżeli ktoś zatem wpadnie nam w oko, to nie wykluczam, że w przyszłości będziemy mogli go regularnie oglądać w Opolu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska