Rafał Wieczyński: Sprowadziliśmy ks. Jerzego na ziemię

Alicja Zielińska
Plakat zapowiadający film o ks. Popiełuszce jest podobny do reklamy "Cassino Royale" z Jamesem Bondem. Internauci więc już skomentowali, że ks. Popiełuszko wygląda jak agent 007.
Plakat zapowiadający film o ks. Popiełuszce jest podobny do reklamy "Cassino Royale" z Jamesem Bondem. Internauci więc już skomentowali, że ks. Popiełuszko wygląda jak agent 007.
Rafał Wieczyński, reżyser filmu "Popiełuszko. Wolność jest w nas" - Popiełuszko miał swoją pasję i odwagę, którą pociągał innych, ale i słabości. Lubił samochody. Palił papierosy, choć nigdy w sutannie.To wszystko składa się na obraz człowieka normalnego.

- Dlaczego postanowił pan zrobić film o ks. Jerzym Popiełuszce?
- Taki film już dawno powinien powstać. Ksiądz Jerzy zasługuje na to, by mieć film o sobie zrobiony z rozmachem, rzetelnie, w ówczesnym kontekście historycznym. Myśleliśmy z żoną o takim filmie od dawna. Sam pomysł pojawił się w 1997 roku, kiedy rozpoczął się proces beatyfikacyjny księdza Jerzego. Musieliśmy jednak dojrzeć do tematu, żeby zacząć pracę nad scenariuszem, a teraz z różnych przyczyn biegnie już siódmy rok pracy nad filmem. Z perspektywy widzę jednak, że wszelkie trudności służyły temu projektowi, formowały go i przygotowywały nas. I oto premiera filmu rozpoczyna obchody 25. rocznicy śmierci ks. Jerzego. Dziś mam przekonanie, że nie mogło być inaczej.

- Postać ks. Jerzego była dla pana wyzwaniem?
- Wyzwaniem było wniknięcie w tę postać, jej zrozumienie, jak również decyzja o tym, z jakiej perspektywy przedstawimy jego historię. Jaki zastosujemy klucz. Dlatego dużo jeździliśmy po Polsce, rozmawialiśmy z ludźmi, czytaliśmy wiele dokumentów, oglądaliśmy zdjęcia z tamtych czasów.
- A czy przy kwerendzie ubeckich akt znalazł pan coś, co pana zaskoczyło?
- Stopień inwigilacji osoby księdza Jerzego. Byłem pod wrażeniem, że w tym ogromie zła, które go otaczało, on nigdy nigdzie nie zgubił się jako człowiek. Zawsze był naturalny, zawsze wierny sobie i Bogu. Nie udawał. Jednocześnie uderzyło mnie, że w relacjach osobistych ksiądz Jerzy starał się chronić innych. Młodzież, studenci niewiele wiedzieli o niebezpieczeństwach, które mu groziły. Jeszcze mniej wiedziała jego rodzina. Dla artystów, aktorów, osób z laickiego świata nie narzucał się ze swoją duchowością. A tak naprawdę on swoją siłę czerpał z modlitwy, ze wszystkim zwracał się do Ducha Świętego, czego nie widać było na pierwszy rzut oka.

- Stąd jego słynne hasło "Zło dobrem zwyciężaj".
- Tak, ale to jest piekielnie trudne, jak się weźmie dosłownie i przełoży na konkretne sytuacje. On nie tylko tak mówił, ale i z uporem to realizował, co nie zawsze spotykało się ze zrozumieniem nawet wśród przyjaciół. Jest to naprawdę heroiczna postać. Heroiczna i zwycięska. Dzięki niemu wielu ludzi przestało się bać, wielu się nawróciło, znalazło nadzieję, a cały system zła ostatecznie się skompromitował. Ksiądz Jerzy przyciągał swoją autentycznością, ludzie garnęli się do niego, bo wiedzieli, że żyje tak, jak mówi. Widziano w nim człowieka wyjątkowego, nie widziano wielkiego. Lubił słuchać. Aktorów, inteligencji. Uczył się od nich, a zarazem oni uczyli się od niego. Dlatego, że miał mądrość życiową, którą wyniósł z domu na Podlasiu, z Okopów pod Suchowolą.

- Aktor Adam Woronowicz opowiadał, że przygotowując się do roli ks. Jerzego, spotkał się z matką księdza, spędził tydzień w seminarium. Pan też był w domu ks. Popiełuszki?
- Tak, oczywiście. To było bardzo wzruszające spotkanie i silne przeżycie, ale dodające siły. Pani Marianna jest wyjątkową osobowością, zasługuje na olbrzymi szacunek i również upamiętnienie. Poznając ją i całą rodzinę, zrozumiałem lepiej księdza Jerzego i jego powołanie.
- Które ze scen w filmie były najtrudniejsze do nakręcenia?
- Najtrudniejsza była scena zbiorowa z udziałem setek statystów na placu Zamkowym w Warszawie, kiedy nasza ekipa zablokowała pół Starego Miasta, albo nocna pacyfikacja huty z udziałem czołgów, realizowana w przejmującym chłodzie. Jednak również sceny męczeństwa księdza Jerzego, trudne emocjonalnie i fizycznie. Zdjęcia realizowaliśmy w wielu miejscach w Polsce - Krakowie, Zakopanem, Bartoszycach, Gdańsku, Dębkach, na Jasnej Górze, we Włocławku, w Bydgoszczy, Bytomiu, Katowicach, Suchowoli - i każda scena w nowym miejscu była na swój sposób wyzwaniem.
Ale były też i zabawne momenty. Na przykład, kiedy kręciliśmy w miejscu zamieszkania księdza Jerzego, na ulicy Chłodnej w Warszawie, gdzie nadal żyją jego dawni sąsiedzi. Gdy Adam Woronowicz, który jest do niego bardzo podobny, czekał na ujęcie, do budynku wchodziła jedna z mieszkanek. Ujrzała Adama i zamarła. Przez moment była przekonana, że stoi przed nią prawdziwy ksiądz Jerzy. Dopiero po chwili dostrzegła kamery wokół i zrozumiała, co się dzieje.

- Dla młodzieży PRL i lata 80. to już historia. Mało znają ks. Jerzego. Czego się dowiedzą o nim z filmu?
- Tego, jakim był naprawdę. Zależało nam na tym, by sprowadzić ks. Jerzego na ziemię, żeby był tu i teraz, stał się nam bliski. Bo rzeczywiście na hasło "ksiądz Jerzy Popiełuszko" młodzi prawie nie reagują. Kojarzy się on z martyrologią, z męczeństwem, z tematem lekcji, którą trzeba odrobić. A to nie cała prawda, ksiądz Jerzy całkowicie wymyka się tego rodzaju skojarzeniom. Miał swoją pasję i odwagę, którą pociągał innych, ale i słabości. Lubił samochody. Palił papierosy, choć nigdy w sutannie, bo bardzo szanował kapłański stan. To wszystko składa się na obraz człowieka normalnego, a jednocześnie posiadającego świadomość znaczenia tego, co robił, i poczucie odpowiedzialności. W pewnym momencie zdał on sobie sprawę ze swego oddziaływania. I stało się to dla niego olbrzymim ciężarem i zarazem wyzwaniem. Nie cofnął się, przyjął jako zadanie od Pana Boga. I poszedł do końca. To wszystko chcieliśmy pokazać, oczywiście w sposób syntetyczny. Film trwa niecałe 2,5 godziny, a opowiada o kawale życia wielkiego człowieka.

Plakat zapowiadający film o ks. Popiełuszce jest podobny do reklamy "Cassino Royale" z Jamesem Bondem. Internauci więc już skomentowali, że ks. Popiełuszko wygląda jak agent 007.

- Plakat zapowiadający film o ks. Popiełuszko jest podobny do reklamy "Cassino Royale" z Jamesem Bondem. Internauci więc już skomentowali, że ks. Popiełuszko wygląda jak agent 007. Dobry chwyt marketingowy. O to chodziło?
- Hm...Plakat miał na celu zainteresowanie filmem i ściągnięcie uwagi młodych na osobę ks. Jerzego. Ale jest kolosalna różnica między tymi dwoma bohaterami. Nawet biorąc pod uwagę poczucie humoru i zbieżne elementy artystyczne filmów. Przyznam, że ta dyskusja mnie trochę zaskoczyła i zdziwiła. Plakat to hasło. Ten podobny do Bonda mówi, że w filmie jest dużo akcji, drugi, plakat z portretem księdza Jerzego, wskazuje, że można też spodziewać się w tym filmie głębi. Dystrybutor chciał wskazać różne walory tego filmu. Mam wrażenie, że ta forma swoistej prowokacji spełniła swoje zadanie.

- Film wchodzi na ekrany w ważnym momencie, mamy bowiem coraz więcej głosów z Watykanu zapowiadających szybkie zakończenie procesu beatyfikacji ks. Jerzego. Nie obawia się pan tej odpowiedzialności?
- Nie obawiam się tego. To może osobiste wyznanie, ale ja mam poczucie, że film jest tylko jednym z elementów jakiegoś wyższego planu, który nie do końca rozumiem. To, że to tak wszystko się zbiega. Chcieliśmy zrobić ten film już parę lat temu, ale z różnych względów wszystko się przedłużało. Jak na to patrzę teraz, to myślę, że tak miało być. Jednocześnie ukazuje się książka IPN, w całej Polsce ma ruszyć wielka akcja edukacyjna skierowana do młodych ludzi. Wierzę, że to wszystko dobrze przygotuje nas na tę oczekiwaną beatyfikację, jak powiedział abp Nycz, ale też i przywróci znaczenie tym wartościom, o które walczył ksiądz Jerzy Popiełuszko. Minęło 20 lat, odkąd żyjemy w niepodległym kraju, warto się zastanowić, jakie były korzenie naszej dzisiejszej wolności.

W najbliższy poniedziałek (16 lutego) w Teatrze Wielkim w Warszawie odbędzie się premiera filmu "Popiełuszko". Od 27 lutego film będzie wyświetlany w kinach w całej Polsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska