Rajd polskiej piosenki

Piotr F9urman
W latach 70. i 80. Rajd Festiwalowy gromadził na trasie tysiące ludzi. Na zdjęciu start do kolejnego odcinka z opolskiego Zaodrza.
W latach 70. i 80. Rajd Festiwalowy gromadził na trasie tysiące ludzi. Na zdjęciu start do kolejnego odcinka z opolskiego Zaodrza. Archiwum Automobilklubu Opolskiego
W Opolu ścigały się legendy polskiego sportu motorowego - Marian Bublewicz i Krzysztof Hołowczyc, mistrzowie Polski i Europy. Flirt z motoryzacją przeżyła tu Wanda Rutkiewicz, pierwsza kobieta, która stanęła na K2. W weekend rusza kolejny Rajd Festiwalowy.

Samochody i ściganie się nimi zawsze stawiałem ponad śpiewanie, a tu w Opolu mogłem połączyć jedno z drugim - uśmiecha się Andrzej Dąbrowski, piosenkarz, perkusista i kompozytor, znany m.in. z przeboju "Do zakochania jeden krok". Dąbrowski to stały bywalec opolskich festiwali. W 1970 zdobył nagrodę, wyśpiewując utwór "Zielono mi", a w 1974 za piosenkę "Niewczesna miłość". - Rajd Festiwalowy to była taka impreza towarzyska, odskocznia od estrady, prób, dźwięków, taktów i akordów. Poza tym za kierownicą zawsze miałem większą adrenalinę niż na scenie.

Artyści ręka w rękę z rajdowcami

Festiwalowy to jedna z najstarszych imprez rajdowych w Polsce. Zaczęło się na początku lat 70. To właśnie wtedy powstała idea połączenia sił artystów biorących udział w Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu z kierowcami rajdowymi i amatorami sportów motorowych. Jego twórcą był Kazimierz Falkowski, pierwszy prezes Automobilklubu Opolskiego. Współorganizatorem imprezy zostało Towarzystwo Przyjaciół Opola, które patronowało również świętu polskiej piosenki i od 1970 roku obie imprezy były ściśle ze sobą powiązane. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę.

- Na starcie i mecie, wzdłuż trasy rajdu zawsze ustawiały się tłumy kibiców, startowali w nich kierowcy z Polski i NRD, to naprawdę była czołowa impreza motoryzacyjna - wspomina Andrzej Gogulski z Opola, który w Festiwalowym ścigał się do 1988 roku. - W pierwszym rajdzie siedziałem na miejscu pilota. Kierowcą był Adam Prokop, który podnosił ciężary w opolskiej Odrze. Startowaliśmy wówczas moskwiczem i wygraliśmy klasę.
W kolejnych imprezach Gogulski startował już jako kierowca - zastawą 750, fiatem 850, fiatem 125 p, na końcu polonezem.

Pierwszy Rajd Festiwalowy wygrał natomiast nieżyjący już Zbigniew Pękacki z Opola na bmw 1800.

- Na początku dbaliśmy o to, by impreza odbywała się równolegle z festiwalem polskiej piosenki - tłumaczy Andrzej Nowak z Automobilklubu Opolskiego, który trzy razy wygrywał Festiwalowy na fiacie 125 p. - Pamiętam, że załatwialiśmy jego uczestnikom bilety do amfiteatru na koncerty. To była taka dodatkowa zachęta, by przyjechali do nas. Nawet nagrody wręczaliśmy zwycięzcom zawodów razem z nagrodami dla artystów.
Najsłynniejszym odcinkiem specjalnym był ten "na wałach", w okolicach dzisiejszej ulicy Parkowej w Opolu.

- To naprzeciwko amfiteatru, tylko że za Odrą. Tam artyści zabawiali festiwalową publiczność na scenie, a my w tym samym czasie kręciliśmy pętle samochodami - mówi Nowak.

Do 2007 roku zawodnicy na trasę rajdu wyruszali zawsze z opolskiego Rynku.
- Podczas rajdu Rynek dosłownie pękał w szwach, tysiące ludzi przychodziło kibicować - mówi Stanisław Kozłowski, działacz Automobilklubu Opolskiego, który sam sześć razy startował w Festiwalowym jako kierowca i dwa razy jako pilot. - To była największa przyjemność wyjechać przy takim aplauzie na trasę.
Na Rynku opolskim była też meta. Ścigano się na drogach niemal całej Opolszczyzny.

Stan wojenny nie dał mu rady

Paweł Dytko z pilotem Maciejem Gleixnerem pięć razy wygrywali Festiwalowy.
(fot. Piotr F9urman)

13 grudnia 1981 roku generał Wojciech Jaruzelski ogłosił w telewizji wprowadzenie w Polsce stanu wojennego. W związku z tym pół roku później nie odbył się jubileuszowy XX Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu. Ale kierowcy rajdowi wyruszyli na trasę Festiwalowego! Ale i ich nie ominął kryzys.

W czerwcu 1982 roku tak pisała "Trybuna Opolska": "W tym roku nie udało się urządzić KFPP, ale XIII (pechowy?) Rajd Festiwalowy, mimo wszystko, doszedł do skutku. Także i on odczuł jednak skutki kryzysu, zwłaszcza paliwowego. Chociaż jego trasa liczyła tym razem tylko 140 km (dawniej bywało i po 1000), a zawodnicy, którzy go ukończyli, mieli zagwarantowany talon na 10 litrów paliwa - na starcie stanęło niewiele załóg i z sentymentem wspominano lata, gdy w RF uczestniczyło ponad 40 załóg".

- Wygrałem ten rajd z pilotem Joachimem Słowikiem - wspomina Andrzej Nowak z Opola. - Trasa była krótka, ale szybka. No i dostaliśmy talon na benzynę.

Kryzys załogom dał się we znaki już rok wcześniej, o czym również informowała "Trybuna Opolska": "Działacze Automobilklubu Opolskiego mają mniejsze nerwy niż organizatorzy Rajdu Polski. Widać przewidzieli poprawę w zaopatrzeniu stacji CPN w paliwo, bo nie odwołali tegorocznego Rajdu Samochodowego Festiwalu Polskiej Piosenki, który już od 12 lat towarzyszy tej wielkiej imprezie kulturalnej. Zawodnicy - jeżdżącymi prywatnymi autami i nabywający benzynę za swoje pieniądze - byli im za to... wdzięczni".

Nie pamiętającym tych czasów czytelnikom wyjaśniamy: Zawodnicy tak kochali ten rajd, że choć musieli zdobywać wówczas benzynę po znajomości, stać za nią w gigantycznej kolejce - bywało po pół dnia - dziękowali organizatorom, że jednak imprezę zorganizowali. W obliczu paliwowego kryzysu wiele rajdów w kraju wówczas odwoływano.

Prawie jak Monte Carlo

Przez wiele lat Rajd Festiwalowy był ewenementem na skalę europejską. Podobnie jak słynne Monte Carlo z jego etapem w Alpach Nadmorskich, rozgrywany był w nocy.

- Na trasę wyruszało się o 21, robiliśmy po 500, 600 kilometrów i wracaliśmy na Rynek, potem trzy, cztery godziny przerwy i wyruszaliśmy na dzienne odcinki - wspomina Andrzej Nowak. - A i jeszcze jedno: każdy jeden rajd, podobnie jak festiwal piosenki, rozgrywany był w deszczu.

Z roku na rok rosła ranga opolskiej imprezy. W 1983 roku została zakwalifikowana przez Główną Komisję Sportu Samochodowego Polskiego Związku Motorowego jako impreza ogólnopolska, w 1987 roku Festiwalowy miał już większą rangę od Elmotu, Krokusów, czy Warszawskiego.

- Natomiast w latach 90. dwa razy został zaliczony do cyklu mistrzostw Polski - mówi Stanisław Kozłowski.

W Festiwalowym ścigał się m.in. Marian Bublewicz, jeden z najlepszych kierowców w historii Polski, startował w nim Krzysztof Hołowczyc czy Janusz Kulig. Natomiast pięć razy imprezę wygrał pochodzący z Nysy Paweł Dytko.

- Pierwszy raz wystartowałem w 1995 roku. To był mój pierwszy rajd po uzyskaniu prawa jazdy - wspomina Dytko. - Pamiętam, że pojechałem na pożyczonej od ojca maździe 323 F. Wiadomo, samochód był taty, więc jechałem ostrożnie.

Potem jeździł już swoimi rajdówkami, więc mógł pokazać, na co go stać...

Oni już tu nie wrócą

W 1991 roku Festiwalowy wygrał nieodżałowany Marian Bublewicz, bezapelacyjnie najlepszy polski kierowca rajdowy lat 80. i początku 90. Tytuły mistrza Polski zdobywał w latach 1975, 1983, 1987, 1989, 1990, 1991, 1992. Rok później wywalczył wicemistrzostwo Europy. Bublewicz w swoją ostatnią trasę wyruszył 20 lutego 1993 roku. Brał udział w Zimowym Rajdzie Dolnośląskim. Dwa kilometry od startu piątego odcinka specjalnego z Orłowca do Złotego Stoku rajdowy ford sierra cosworth 4x4 wypadł na zakręcie z drogi i uderzył bokiem od strony kierowcy o drzewo. Marian Bublewicz zmarł kilka godzin później w szpitalu w Lądku Zdroju. Miał 43 lata.

Na Festiwalowym ścigał się też Janusz Kulig. Trzykrotny mistrz Polski i wicemistrz Europy w rajdach. Zginął 13 lutego 2004 r., kiedy prowadzony przez niego fiat stilo wjechał pod pociąg na strzeżonym przejeździe kolejowym w Rzezawie. Miał 35 lat.

Na opolskie drogi nie wróci również Wanda Rutkiewicz, jedna z największych osobowości w historii światowego himalaizmu, pierwsza kobieta, która stanęła na szczycie K2 i pierwsza Europejka na Mount Evereście. Zaginęła w 1992 podczas ataku szczytowego na Kanczendzongę, drugi co do wysokości szczyt w Himalajach. Miała 49 lat. W Festiwalowym Rutkiewicz startowała dwukrotnie - 1980 i 1983 roku na ładzie 1500.

- Podczas jednej z imprez, w okolicach Otmuchowa, wypadła z trasy i dachowała - mówi Stanisław Kozłowski. - Okazało się, że drogowcy tuż przed rajdem naprawiali jezdnię, wylali nowy asfalt, i posypali ją piaskiem. Nikt o tym oczywiście nie wiedział. No i zaliczyła pobocze.

Festiwalowy też zebrał tragiczne żniwo. Raz, 6 lipca 1991 roku. Dariusz Wirkijowski, kierowca suzuki swifta 1300 z Automobilklubu Morskiego z Gdańska, na odcinku Dębska Kuźnia - Niwki nie opanował rajdówki i uderzył w drzewo. Na miejscu zginął pilot Grzegorz Kłosiński.

Dziś też startują

Rajd Festiwalowy wciąż jest największą imprezą motoryzacyjną na Opolszczyźnie. Dziś zawodnicy wyruszą po raz 44. Swój start zapowiedziało około 70 załóg. W sobotę start o 16.00 spod stadionu żużlowego w Opolu. Odcinek specjalny wytyczony jest na ul. Wschodniej i Głogowskiej. W niedzielę start o 9.00 z pl. Kopernika. Organizatorzy zapraszają też "na wały" przy ul. Parkowej. Tam próby sprawnościowe o: 10.38, 12.43 i 14.29. Zakończenie rajdu na pl. Kopernika o 14.30, rozdanie nagród o 17.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska