Raków Częstochowa - MKS Kluczbork 1-0

Sławomir Jakubowski/archiwum
Obrońca kluczborskiej drużyny Łukasz Ganowicz
Obrońca kluczborskiej drużyny Łukasz Ganowicz Sławomir Jakubowski/archiwum
Nasz zespół przez większość meczu grał w osłabieniu.

Protokół

Protokół

Raków Częstochowa - MKS Kluczbork 1-0 (0-0)
1-0 Soczyński - 67.
Raków: Kos - Soczyński, Hyra (60. Mastalerz), Pluta, P. Kowalczyk - Witczyk (46. Nocuń), Ogłaza, Ł. Kowalczyk, Gajos (90. M. Czerwiński), Napora (66. Rokosa) - R. Czerwiński. Trener Jerzy Brzęczek.
MKS: Abramowicz - Orłowicz, Ganowicz, Dymkowski, Pajączkowski - Fryzowicz (82. Ekwueme), Glanowski, Ulatowski (78. Deja), Kaczmarek, Niziołek (82. Hober) - Skrzypczak. Trener Zbigniew Smółka.
Sędziował Paweł Płoskonka (Tarnów). Żółte kartki: Ogłaza, Pluta, P. Kowalczyk - Skrzypczak, Ulatowski, Niziołek, Glanowski, Ganowicz. Czerwona kartka: Skrzypczak - 23. (za dwie żółte). Widzów 800.

Zdarzają się mecze, po których przegrywający zespół zasługuje na pochwały. Taki przypadek mieliśmy pod Jasną Górą. MKS uległ Rakowowi, ale jego piłkarze zagrali bardzo przyzwoicie. Zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę, że od 23. min musieli sobie radzić bez Szymona Skrzypczaka. Wówczas to napastnik naszego zespołu zobaczył drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę.

Co do drugiego "żółtka" można się zgodzić, ale pierwsze było co najmniej kontrowersyjne. Zresztą arbiter Paweł Płoskonka był osobą, do której nasi zawodnicy mieli po meczu ogromne pretensje. Zwłaszcza za sytuację z samej końcówki meczu. Wówczas to w polu karnym gospodarzy padł po starciu z jednym z rywali Łukasz Ganowicz. Gwizdek sędziego jednak milczał.

W pierwszej połowie na największe brawa zasłużył Mateusz Kos. Pochodzący z naszego regionu bramkarz Rakowa, który w przeszłości grał m.in. w Polonii Nysa i Skalniku Gracze kilka razy świetnie interweniował broniąc strzały: Skrzypczaka, Rafała Niziołka i Krzysztofa Kaczmarka. Do końca meczu zachował czyste konto i miał duży wkład w zwycięstwo częstochowian.

Jedyny gol padł w 67. min. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w zamieszaniu podbramkowym piłkę do bramki wepchnął Bartosz Soczyński - syn byłego reprezentanta Polski Piotra.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska