Ralstonia. Groźna bakteria powoduje gnicie ziemniaków na polach pod Nysą

Krzysztof Strauchmann
Bakteria przyjechała pod Nysę razem z sadzeniakami kupionymi od firmy z Pomorza, która z kolei zaopatrywała się w Holandii, gdzie ralstonia już występuje.
Bakteria przyjechała pod Nysę razem z sadzeniakami kupionymi od firmy z Pomorza, która z kolei zaopatrywała się w Holandii, gdzie ralstonia już występuje. Janusz Wójtowicz
Inspekcja Ochrony Roślin nakazała zutylizowanie 50 ton ziemniaków. Tysiące ton na polach poddano kontroli laboratoryjnej.

Śluzak albo inaczej brązowa lub brunatna zgnilizna ziemniaka, to choroba wywoływana przez tropikalną bakterię - ralstonia solanacearum.

Choroba nie przenosi się na człowieka, ale powoduje gnicie ziemniaków i z tego powodu może prowadzić do dużych strat gospodarczych. Po raz pierwszy w Polsce Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa (PIORIN) wykryła ralstonię w czasie rutynowych badań na plantacji dużego producenta rolnego w powiecie nyskim.

50 ton ziemniaków z ubiegłorocznych zbiorów trzeba było zutylizować w biogazowni.

Dalsza kontrola PIORIN w całej Polsce ustaliła, że bakteria przyjechała pod Nysę razem z sadzeniakami kupionymi od firmy z Pomorza, która z kolei zaopatrywała się w Holandii, gdzie ralstonia już występuje.

Inspekcja dotarła do wszystkich plantatorów ziemniaków w Polsce, którzy kupili sadzeniaki z tego źródła. W całym kraju ujawniono cztery ogniska choroby. Na Opolszczyźnie sadzeniaki zakupiło w sumie 11 gospodarstw. Wszystkie one oraz sąsiednie uprawy, uznane za potencjalnie zagrożone, w tym roku zostały poddane szczegółowej kontroli.

- Wykonaliśmy prawie 2 tysiące badań laboratoryjnych. W żadnej próbie, pobranej w tym roku, nie stwierdziliśmy ralstonii - informuje Dorota Hornik z opolskiego PIORIN. - Kontrole związane z kwarantanną są prowadzone przez conajmniej 4 lata.

- Na polu, na którym stwierdzono ralstonię nie będziemy sadzić ziemniaków przez długie lata - komentuje prezes pechowego gospodarstwa rolnego (prosił o nie ujawnianie nazwy ze względu dla dobra kontrahentów). - Produkcję ziemniaków ograniczyliśmy o 20 procent, ale mamy do tego zakupiony drogi sprzęt, zatrudnionych ludzi. Nie mogę ich teraz zwolnić.

W opinii producenta procedury walki z bakterią są dla rolników bardzo uciążliwe i mogą zupełnie zniechęcić do uprawy ziemniaka. Firma musi np. dezynfekować maszyny rolne, przekazywać próby bulw do badania,  brać na siebie całe ryzyko finansowe, że uprawę trzeba będzie na koniec wyrzucić. Tymczasem bakterię mogą też przenosić dziki, na co człowiek już nie ma wpływu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska