Rannego ptaka znalazła mama Marii Lison z Łącznika. Myszołów z trudem oddychał, miał nienaturalnie przekrzywione skrzydło, krwawił.
- Możliwe, że zahaczył skrzydłem o gałęzie drzew albo został zaatakowany przez innego drapieżnika - przypuszcza czytelniczka. - Nie mogliśmy go tak zostawić, więc zabraliśmy do domu.
Pani Maria myślała, że ptak nie przeżyje nocy, bo leżał bez ruchu. Rano jednak wyraźnie poczuł się lepiej, z apetytem zajadał mięso.
- Wezwaliśmy weterynarza, który stwierdził, że myszołów ma złamane i poranione lewe skrzydło - mówi opiekunka. - Dał nam do zrozumienia, że bez fachowej pomocy, ptak nie będzie latał.
Maria Lison skontaktowała się z wydziałem ochrony środowiska w Opolu, dzwoniła również do zoo. Niestety, nikt nie chciał przygarnąć myszołowa. - Przecież to zwierzę jest pod ochroną i ktoś musi mu pomóc. Nie stać nas na karmienie mięsem dzikiego ptaka i nie mamy pojęcia, jak się nim zaopiekować!
Interweniowaliśmy u wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska - odesłał nas do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Opolu.
- Naszym zadaniem jest ochrona zwierząt, które są na liście gatunków podlegających ochronie - wyjaśnia Alicja Majewska, dyrektor RDOŚ. - Proszę, by pani, która znalazła myszołowa, skontaktowała się z nami, my jej pomożemy.
I tak się stało. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska znalazła dla myszołowa ośrodek rehabilitacyjny we Wrocławiu. Tam ptak będzie dochodził do zdrowia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?