Ratunkowi na ratunek

Redakcja
Zaledwie dwa tygodnie temu uroczyście otwarto oddział ratunkowy w opolskim WCM. Teraz nie wiadomo, kto będzie łożył na jego utrzymanie.
Zaledwie dwa tygodnie temu uroczyście otwarto oddział ratunkowy w opolskim WCM. Teraz nie wiadomo, kto będzie łożył na jego utrzymanie.
Opolszczyna wyrwała się z ratownictwem medycznym do przodu i chyba będzie z tego powodu cierpieć - uważa Stanisław Łągiewka, dyrektor opolskiej kasy chorych.

W województwie zostało już otwartych 5 z 8 planowanych oddziałów ratunkowych, 2 centra powiadamiania ratunkowego, czeka na wezwania kilkanaście ambulansów. Tymczasem wejście w życie ustawy o ratownictwie medycznym, co miało nastąpić 1 stycznia 2002 roku i gwarantowało uruchomienie na ten cel pieniędzy z budżetu państwa, ma być prawdopodobnie przesunięte o rok. Chce tego rząd, ale musi się w tej sprawie jeszcze wypowiedzieć Sejm.

- Wprowadzenie ustawy jest potrzebne, gdyż gwarantowałaby ona podniesienie standardu usług: karetka dojechałaby do chorego czy poszkodowanego w wypadku w krótszym czasie, szybciej trafiłby on na odpowiedni oddział szpitalny, a więc miałby większe szanse na uratowanie - uważa Stanisław Łągiewka, dyrektor Opolskiej Regionalnej Kasy Chorych. - Rozumiem, że jest potrzeba "odłożenia" ustawy ze względów finansowych. Nie wyobrażam sobie jednak takiej sytuacji. W województwie zostało zakupionych kilkanaście nowych karetek, które nie mogą stać przez cały rok w garażu. One muszą jeździć.
Według prof. Julisza Jakubaszko, konsultanta krajowego ds. medycyny ratunkowej, Opolszczyzna wysunęła się na pierwsze miejsce pod względem organizacji ratownictwa pokonując szereg innych województw. On sam najwyżej ocenia trzy z dotychczas powstałych u nas oddziałów ratunkowych: w Opolu w Wojewódzkim Centrum Medycznym, Nysie i Kędzierzynie-Koźlu. W czasie kontroli przeprowadzonej przed wakacjami przez Ministerstwo Zdrowia też wypadliśmy bardzo dobrze. Tymczasem teraz może być problem, którego nie mają województwa, gdzie rozwój nowego systemu nie jest jeszcze tak zaawansowany. A takich regionów jest sporo. Zdaniem dyrektora kasy, to, że Opolszczyzna wyszła na prowadzenie chyba na dobre jej nie wyjdzie.

Na Opolszczyźnie będzie 8 oddziałów ratunkowych, z czego 5 już powstało: w Wojewódzkim Centrum Medycznym w Opolu, w Nysie, Kędzierzynie-Koźlu, Strzelcach Op. i Oleśnie. Trzy kolejne przewidywane są: w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu, w Brzegu i Kluczborku.
Przewidziano też powstanie 6 centrów powiadamiania ratunkowego: w Kędzierzynie-Koźlu, Strzelcach Op. (w obu miastach już zostały otwarte), w Opolu, Brzegu, Nysie i Oleśnie.
Ponadto Ministerstwo Zdrowia zakupiło dla naszego województwa 14 ambulansów ratunkowych.

- Jesteśmy zawieszeni, nie wiemy, jak będziemy w przyszłości funkcjonować - mówi dr Lech Kunicki, zastępca dyrektora ds. leczniczych Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu, w którym oddział ratunkowy został otwarty dwa tygodnie temu. - Czy pieniądze na jego działalność znajdzie kasa, czy dostaniemy je z budżetu? Oddział musi działać i nie ma już od tego odwrotu. Tworząc go, wyszliśmy naprzeciw potrzebom, wymogom ustawy. To ministerstwo dało nam pieniądze na zakup sprzętu i karetki. Oddział ratunkowy musi istnieć, nawet jeśli odbyłoby się to kosztem czegoś innego.

Oddział ratunkowy w Kędzierzynie-Koźlu, też oceniony bardzo dobrze przez krajowego konsultanta, boryka się z podobnymi problemami. Spełnia wszystkie wymogi. - Ale nie działa on jeszcze jako oddział ratunkowy, czyli zgodnie z normami narzuconymi przez ustawę np. nie dysponuje odrębną kadrą, tylko korzysta z personelu pracującego na poszczególnych oddziałach - wyjaśnia Małgorzata Kalisz, zastępca dyrektora ZOZ-u w Kędzierzynie-Koźlu. - Dlatego, że nie mamy dodatkowych środków na jego funkcjonowanie. Oddział ten powstał w miejscu dawnej izby przyjęć i służy szpitalowi.
Kasa chorych również nie wie, na czym dokładnie stoi, nie może przygotować ostatecznego planu finansowego, gdyż ciągle nie wiadomo, czy składka na ubezpieczenie zdrowotne w 2002 roku wyniesie 7,75 czy 8 procenta. Poza tym Ministerstwo Zdrowia podrzuca kasom finansowanie coraz to nowych procedur leczniczych. Teraz ma im także przypaść ratownictwo medyczne. Czy opolska kasa temu podoła?

- Chodzi o 20 mln zł, które należałyby się z budżetu państwa naszemu województwu - oblicza Stanisław Łągiewka. -. Jeśli nie nadeją, to kasa będzie musiała przynajmniej sfinansować utrzymanie karetek i oddziałów ratunkowych. Dodatkowych pieniędzy nam nie przybędzie, więc odbędzie się to kosztem zakupu miejsc w sanatoriach, porad specjalistycznych i usług stomatologicznych. Znowu na kasy spadnie całe odium niezadowolenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska