Raz, dwa, trzy - tatą będziesz ty. Kiedy urzędnik decyduje, kto jest ojcem dziecka

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Tę historię mógłby napisać Franz Kafka.
Tę historię mógłby napisać Franz Kafka.
W Polsce po rozwodzie najlepiej jeszcze przez 10 miesięcy nie mieć dziecka z innym mężczyzną. Wtedy urzędnik zdecyduje, kto jest jego ojcem.

Tę historię mógłby napisać Franz Kafka. Zaczynałaby się tak: Ktoś musiał zrobić doniesienie na Karinę K., bo mimo że nic złego nie popełniła, pewnego ranka próbowano zdecydować za nią, kto jest ojcem jej dziecka. Urodziła je parę dni wcześniej. Zdrowego, trzyipółkilogramowego synka. Nazwała go Simon David. Tego ranka poszła zgłosić jego urodzenie do urzędu stanu cywilnego. Podała imię i nazwisko ojca: Christiana G. z Monachium.

Urzędnik zapisał jednak, że ojcem noworodka jest inny mężczyzna: Krzysztof J. Kiedy kobieta zaprotestowała, Urzędnik wyjął Kodeks i pokazał Paragraf 62. Zgodnie z jego treścią urzędnik może domniemać pochodzenie dziecka. Odebrać je symbolicznie prawdziwemu ojcu i nadać mu nazwisko kogoś innego. Nic nie dało, że Karina K. dostała gorączki na wieść o takiej zmianie. Urzędnik był głuchy na tłumaczenie Krzysztofa J., że to nie jego dziecko i że nie życzy sobie, żeby nosiło jego nazwisko. Na darmo Christian G. przyjechał z Bawarii i w obecności tłumacza zapewnił, że mały Simon to jego syn. Urzędniczka pokazała Paragraf 62. Dziecko będzie się nazywało Simon J. i basta.

Ile według kodeksu trwa ciąża?
Karina K. wyjechała z Olesna, kiedy miała siedem lat. W Niemczech wyszła za mąż za Krzysztofa J. Po dziesięciu latach rozstali się. Karina K. poznała nowego mężczyznę, Christiana G. Wróciła do rodzinnego Olesna. Postanowiła prawnie uregulować swoje rozstanie z mężem. Wzięli rozwód, który uprawomocnił się 5 maja 2005 roku. 247 dni później na świat przyszedł Simon David, owoc miłości Kariny i Christiana. Mieszkaniec Monachium oficjalnie nie może jednak świętować ojcostwa. Wszystko przez artykuł 62 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego.
Artykuł 62 brzmi: "Jeżeli dziecko urodziło się w czasie trwania małżeństwa przed upływem trzystu dni od jego ustania lub unieważnienia, domniemywa się, że pochodzi od męża matki".

Prawo to zakłada zatem nie tylko, że kobieta nie może zajść w ciążę z innym mężczyzną przed uzyskaniem rozwodu z mężem, ale że nie może tego zrobić jeszcze przez ponad miesiąc po rozwodzie. Ciąża u człowieka trwa bowiem nie trzysta, tylko 266 dni.
Artykułu 62 nie mogą podważyć żadne wyjaśnienia. Kiedy Karina K. dowiedziała się w urzędzie stanu cywilnego, że jej syn będzie nosił nazwisko byłego męża, obcego już przecież człowieka, zasłabła i dostała gorączki. Na drugi dzień do USC przyszła jej matka Anna K., żeby wyjaśnić sprawę. Od urzędniczki dowiedziała się jednak, że musi podpisać akt urodzenia, bo inaczej nie dopełni obowiązku meldunkowego. Kobieta podpisała.

- W majestacie prawa zmuszono mnie do poświadczenia nieprawdy! - oburza się babcia Simona. - Oświadczyliśmy przecież, kto jest biologicznym ojcem dziecka, mimo to musiałam podpisać się pod dokumentem, który mówi, że jest nim kto inny!
Rodzicielski trójkąt
Karina K: - W końcu to ja wiem najlepiej, z kim zaszłam w ciążę! To kto ma decydować, z kim chcę mieć dziecko: ja czy urzędnik?
Krzysztof J.: - Nie jestem ojcem tego dziecka i nie pozwalam, żeby nosiło ono moje nazwisko.
Christian G.: - To jest moje dziecko! Nikogo z urzędników to jednak nie interesuje.
Wszyscy troje stawili się w oleskim urzędzie stanu cywilnego i powiedzieli to samo co reporterowi nto. Wszystko na darmo, bo przecież decydujący głos ma artykuł 62.
- U nas w Niemczech to matka oświadcza, kto jest ojcem dziecka - mówi Christian G. Karina K. również jest obywatelką Niemiec. Jednak urodziła dziecko w Polsce, więc dopadł ją artykuł 62.

- Ten przepis to dla urzędników święta krowa, alfa i omega, tu się zaczyna i kończy cała dyskusja - złości się Karina K. - Trzem dorosłym ludziom wmawia się nieprawdę w majestacie prawa!
Jest sposób, żeby ten artykuł obejść. Trzeba założyć sprawę w sądzie o zaprzeczenie domniemanego ojcostwa. Matka musi to zrobić w ciągu sześciu miesięcy od urodzenia dziecka. Wytacza sprawę przeciwko mężowi i dziecku.
- Dlaczego mam pozywać do sądu kogoś, z kim nie mam sporu? - pyta Karina K. - Czy w Polsce wszystkie sprawy muszą kończyć się w prokuraturze i w sądzie?

Karina K. przed sądem
Zamiast pozywać eksmęża, Karina K. razem z nim pozwała zastępcę kierownika oleskiego USC. Sąd Rejonowy w Oleśnie nie chciał nawet rozpatrzyć tego wniosku. Po odwołaniu zajął się sprawą, ale skargę oddalił. Podobnie uczynił sąd apelacyjny.
Karina K. rozpoczęła krucjatę przeciwko artykułowi 62. Wysłała pisma do sądów, do wojewody opolskiego, ministra zdrowia, ministra spraw wewnętrznych i do premiera.
- Trzeba wyprostować te przepisy! Każdy ma prawo wiedzieć, kto jest jego prawdziwym ojcem - mówi mieszkanka Olesna.

Z kancelarii premiera otrzymała odpowiedź, że akt urodzenia nie może stać w sprzeczności z artykułem 62.
- Przecież to ten artykuł stoi w sprzeczności z konstytucją, która mówi wyraźnie, że "każdy ma prawo do żądania sprostowania oraz usunięcia informacji nieprawdziwych, niepełnych lub zebranych w sposób sprzeczny z ustawą" - złości się Karina K. - Jeśli będzie trzeba, to zwrócę się nawet do Sądu Najwyższego.

Zamieszanie w papierach
- Tutaj chodzi przede wszystkim o dobro tego chłopca. Jak będzie starszy, to zajrzy w papiery i zacznie pytać: kto w końcu jest moim tatą? - mówi Krzysztof J.
Simon ma już 13 miesięcy. Zaczyna chodzić i wypowiadać pierwsze słowa: do Kariny K. mówi "mama", do Christiana G. "papa". Krzysztofa J. nie zna.
Matka dziecka zapowiada, że zwróci się teraz do Rzecznika Praw Obywatelskich i do prokuratury. Do rzecznika ze skargą na artykuł 62, niezgodny jej zdaniem z konstytucją. Do prokuratury o wszczęcie postępowania w sprawie ustalenia faktycznego rodzica Simona Davida.

- Ja nie chcę urzędniczego przydziału ojca! - mówi Karina K.
- Matka dziecka może złożyć do nas taki wniosek - potwierdza Lidia Sieradzka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Rozpoczniemy postępowanie i wystąpimy z ewentualnym wnioskiem do sądu.
Nawet po sprostowaniu nazwiska ojca mały Simon do końca życia będzie miał jednak zamieszanie w papierach. Pozostanie w nich bowiem nazwisko pierwszego męża Kariny K.
- Aktu urodzenia nie sporządza się na nowo, tylko wprowadza się zmiany, tzw. wzmianki adnotacyjne - tłumaczy Grażyna Zakrzewska-Stemplewska, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Opolu. Zastępca kierownika USC w Oleśnie Wanda Jokiel nie zgodziła się na rozmowę z nto.

- Będę walczyć o nowy akt urodzenia z prawdziwymi danymi - zapowiada Karina K. - Bo dlaczego moje dziecko ma cierpieć za to, że urzędnik wpisał fałszywe dane?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska