- Twierdzi pan, że dla Opola najlepszym rozwiązaniem byłby kolejny duży sklep w śródmieściu. Dlaczego? Przecież do tej pory tendencje były takie, by hipermarkety lokować raczej na obrzeżach miast?
- Dla waszego miasta najgorsza alternatywa jest taka, że nowy hipermarket powstanie albo przy autostradzie, albo w Turawie, tuż przy waszej granicy. Spowoduje to, że zamiast do ludzie będą wyjeżdżać z miasta. A dla centrum nie ma nic gorszego. Opole ma swoją urodę, atrakcyjne stare miasto. Chodzi o to, by w śródmieściu postawić nie kolejny blaszany obiekt, ale coś ładnego architektonicznie, z atrakcjami przyciągającymi klientów, galerią handlową, w której miejsce znaleźliby opolscy kupcy. Tu widzę zadanie dla władz miasta.
- Ile hipermarketów potrzebuje Opole?
- Nie potrzeba by było żadnego nowego, gdyby nie fakt, że Opole jest miastem wojewódzkim i mocno walczyło, by zachować ten status. A żeby tak się stało, nadal musi czymś ludzi przyciągnąć. Teraz Real jest jak szczupak w stawie z karpiami, który ma się świetnie. Konkurencja jednak by mu się przydała i drugi hipermarket przebijałby np. jego promocje. Kolejne, maksymalnie dwa, takie sklepy z branży np. budowlanej, meblowej czy AGD także przyciągałyby ludzi do miasta.
- Gdzie pana zdaniem jest najlepsze miejsce dla nowego hipermarketu?
- Moim zdaniem to ogródki działkowe, te naprzeciwko Reala. Nawet jednak o tym głośno nie mówię, bo to byłaby dla działkowiczów prawdziwa herezja. Ale oprócz tego świetny jest teren przy ulicy Ozimskiej, którym, z tego co wiem, zainteresowane jest Tesco. Z realnych miejsc wskazałbym przede wszystkim to. I tu miasto powinno zrobić wszystko, by powstał obiekt ładny, funkcjonalny, inny niż powstające do tej pory takie same wszędzie hale. Zdecydowanie jestem przeciwko hipermarketowi w zachodniej części miasta, czyli tam, gdzie ziemię ma Geant. Takie inwestycje powinny się lokować na wschodzie, gdzie skupiona jest większość mieszkańców i buduje się obwodnica miasta.
- A co z kupcami i drobnym handlem? Ich opór przeciwko wielkim sieciom mocny jest przecież nie tylko w Opolu.
- Z moich obserwacji i analiz, które wykonałem, m.in. dla Gdyni i Stargardu Szczecińskiego, wynika, że w żadnym z tych miast nie nastąpiło to, czego się spodziewano. Biorąc pod uwagę okres, w jakim działają hipermarkety, i wielkość Opola, nie można wyrokować o wpływie hipermarketów na sieć handlową. W Opolu sklepów ubyło, ale moim zdaniem bardziej niż Real wpływ na to miał spadek dochodów mieszkańców Opola, w więc i mniejsza siła nabywcza. Nie jestem entuzjastą hipermarketów, ale uważam, że trzeba patrzeć na realia ekonomiczne i preferencje ludzi. Jeśli zastopuje się je w waszym mieście, to ludzie po prostu z niego uciekną.
- Dziękuję za rozmowę.
Real to szczupak w stawie z karpiami
Fot. archiwum
Rozmowa z Markiem Dutkowskim, prof. Uniwersytetu Szczecińskiego, który na zlecenie miasta przygotował analizę możliwości powstawania w Opolu sklepów wielkopowierzchniowych.