Recenzja. Maja Kleczewska bada narodowy puls w 'Dziadach'

Teatr im. Jana Kochanowskiego
Aleksandra Cwen w scenie "widzenia Ewy”.
Aleksandra Cwen w scenie "widzenia Ewy”. Teatr im. Jana Kochanowskiego
"Dziady" Kleczewskiej nie są "regularnym" przedstawieniem. Aktorzy mieli zaledwie kilka prób, a w całe przedsięwzięcie twórcy wpisali założenie o "niegotowości" i szkicowości, nazywając je "zdarzeniem teatralnym".

Publiczność w tym zdarzeniu uczestniczy w dosłownym znaczeniu. Tradycyjny podział na scenę i widownię został zupełnie zatarty. Widzowie siedzą na zajmujących całą przestrzeń dużej sceny materacach. Między nimi aktorzy - w dżinsach i T-shirtach - nie wyróżniający się w żaden sposób.

Wszyscy jesteśmy gromadą, zebraną w kaplicy na narodowych "dziadach". To coś więcej niż wykorzystywany już w inscenizacjach zabieg włączenia publiczności do części obrzędowej.

Całe to "zdarzenie" ma z założenia charakter wspólnotowego przeżycia, w którym istotną rolę odgrywa nasz stosunek do Mickiewiczowskich idei zawartych w "Dziadach". W tym tekście, który w dużej mierze ukonstytuował naszą zbiorową tożsamość, jest istotna cząstka naszej narodowej duszy: dawno przeżyte traumy i nękające nas przez dziesięciolecia demony. Pytanie - na ile wciąż żywe.

Kleczewska szkicuje swe "Dziady" z wątków martyrologiczno-mesjanistycznych. Jeszcze nim wejdziemy na scenę, w foyer, Adolf (Leszek Malec) z "Salonu Warszawskiego" opowiada historię Cichowskiego, która jest historią męczeństwa narodu polskiego.

W rzadko granym "widzeniu Ewy" (ciekawy efekt sceniczny daje cień wiszącego głową w dół Szatana, padający na obraz przesuwających się obłoków), przejmująca, plująca krwią Aleksandra Cwen wprowadza w rozwiniętą w "widzeniu ks. Piotra" wykładnię Mickiewiczowskiego mesjanizmu: Polski Chrystusa narodów. Symbolizującą oczyszczenie "białą szatę" aktorzy wspólnie z widzami przenoszą nad głowami.

Całość kończy śpiewany przy dźwiękach gitary elektrycznej hymn "Gloria in excelsis Deo".
Jeszcze półtora roku temu można by to odrzucić jako romantyczny lamus. Po tym, co stało się na Krakowskim Przedmieściu po katastrofie smoleńskiej - nie sposób.

Adam Mickiewicz "Dziady". Adapt. i reż. Maja Kleczewska, muz. Paweł Kolenda. Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu, premiera 30 września 2011.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska