Reforma edukacji w Opolu. Licea zamiast gimnazjów [WIDEO]

Artur  Janowski
Artur Janowski
Matura 2016 w II LO w Opolu.
Matura 2016 w II LO w Opolu. Sławomir Mielnik [Archiwum]
Ratusz przedstawił nowy plan zmian w miejskiej oświacie, które wymusza rządowa reforma edukacji. Nie ma gwarancji, że każdy nauczyciel zachowa pracę, ale od 1 września mają działać dwa nowe licea.

Choć reforma uderza w gimnazja, do których od września nie będzie już naborów, to w praktyce powoduje, że zmiany czekają całą sieć szkół.

Jak wynika z planu, który przedstawił urząd miasta, wszystkie sześcioletnie podstawówki staną się placówkami ośmioletnimi, a dodatkowo dwa gimnazja (nr 8 oraz gimnazjum dla dorosłych) będą przekształcone w podstawówki. Niestety w przypadku kilku szkół tego typu najstarsze dzieci będą musiały się uczyć w budynku innej szkoły, która dysponuje większą liczbą pomieszczeń.

W przypadku podstawówki nr 15 dzieci z klas VII i VIII będą mieć zajęcia w szkole nr 29. Z kolei starsze klasy z podstawówek nr 9 i 32 będą uczęszczały do budynku nowej podstawówki nr 33.

W tę nową podstawówkę przekształci się gimnazjum nr 8 na osiedlu Dambonia, a pozostałe gimnazja czeka podobny los lub wygaszanie, co oznacza, że będą funkcjonować do 31 sierpnia 2019 roku.

Gimnazjum nr 5 oraz gimnazjum nr 7 będą - a przynajmniej tak zakłada plan urzędu miasta - liceami. Wcześniej zapowiadano, że będą kształcić przyszłych sportowców, a drugie ścisłowców, ale teraz takie deklaracje nie padły. Zapowiedziano natomiast, że mają być w nim też klasy ogólne, otwarte dla każdego ucznia.
- Przed tymi szkołami ogromne wyzwanie, jakim jest nabór, a sprofilowanie szkoły pod jedną specjalność mocno zawęża liczbę kandydatów - tłumaczy Irena Koszyk, naczelnik wydziału oświaty w Urzędzie Miasta Opola.

Choć autorzy reformy przekonują, że nikt na skutek jej wprowadzenia nie straci pracy, to na razie w Opolu wcale nie jest to takie pewne. Dużo zależy od wyniku naboru do nowych liceów.

- Chcemy ograniczyć liczebność klas, a także obniżyć nieco poprzeczkę, jeśli chodzi o kryteria przyjęć, ale wszystkie licea i tak czeka ciężka rywalizacja o ucznia - mówi Koszyk. - Robimy wszystko co możliwe, aby nie tylko zapewnić dobre warunki kształcenia, ale także zminimalizować efekty procesu wygaszania gimnazjów, gdzie w pewnym momencie nauczyciele stracą pracę.

Tymczasem Zbigniew Kubalańca, przewodniczący klubu radnych PO, a także dyrektor departamentu edukacji w urzędzie marszałkowskim ostrzega, że miejską edukację czeka rewolucja, której skutki mogą być opłakane.

- Tworzymy licea, choć przecież od dawna wiadomo, że obecne mają problem z naborem - przypomina Kubalańca. - Kłopot będzie też w podstawówkach, bo są i takie, z których starsze dzieci będą musiały przenieść się do innych szkół. To cena nieprzemyślanej reformy, jaką zafundował nam rząd.

Ostateczny projekt zmian w miejskiej sieci szkół powinniśmy poznać w marcu. Wcześniej zmiany musi zatwierdzić kurator oświaty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska