Uczelnie przewidziały bowiem coś, co przewrotnie nazywa się pulą miejsc rektorskich. Przewrotnie, bo np. na Uniwersytecie Opolskim rektor jedynie powołuje uczelnianą komisję rekrutacyjną, której przewodniczy prorektor ds. dydaktyki i studentów. W jej skład wchodzą dziekani wszystkich wydziałów i pełnomocnik rektora ds. rekrutacji, pełniący rolę sekretarza. Na Politechnice Opolskiej kandydatów na członków uczelnianej komisji rekrutacyjnej, która to przyznaje miejsca rektorskie, zgłaszają rady wydziałów, a zatwierdza senat.
Pula miejsc rektorskich na UO to 10% ogólnej liczby przyjętych. Jest to 10% w skali uczelni, a nie poszczególnych wydziałów.
- Miejsca te dzielone są w zależności od potrzeb - tłumaczy dr Jerzy Wiechuła, pełnomocnik rektora ds. rekrutacji. - Są kierunki oblegane i takie, na które limit nie jest wyczerpywany. Liczba dodatkowo przyjętych zależy również od możliwości poszczególnych instytutów - tłumaczy dr Wiechuła.
- Moglibyśmy zapewne przyjmować jeszcze więcej osób, ale ze względu na ograniczone dotacje z budżetu państwa dysponujemy zbyt małymi środkami, żeby sobie na to pozwolić - stwierdza prof. dr hab. Leszek Kuberski, prorektor ds. dydaktyki i studentów UO. - Dotacje są takie same od kilku lat, a braki w budżecie i tak nadrabiamy czesnym, które płacą studenci zaoczni - kwituje.
Część przyjętych stanowi tzw. drugi rzut, tzn. osoby będące kolejnymi w rankingu wyników zdanych egzaminów. Przyjmowani są na miejsce tych, którzy do ściśle określonego terminu nie zadeklarują chęci studiowania i wybierają na przykład inną uczelnię, do której złożyli papiery.
Drugą grupę studentów ponad limit stanowią ci, którzy uzyskali na egzaminach równą liczbę punktów z osobami, które w ramach limitu się mieszczą.
- Powiedzmy, że należy uzyskać 60 punktów, żeby zdać egzamin - tłumaczy Wiechuła. - Jeśli osoby od 58. do 63. miejsca mają po 60 punktów, to przyjmujemy je wszystkie.
Ostatnia grupa to ci, którzy z przyczyn losowych egzamin zdali, ale nieco gorzej niż osoby przyjęte w ramach limitu.
- Staramy się przyjąć wszystkich wychowanków domów dziecka i osoby niepełnosprawne, o ile konkretny instytut jest w stanie zapewnić im odpowiednie warunki do nauki - wyjaśnia dr Jerzy Wiechuła.
Tu należy dołączyć do podań wszelkie podkładki mogące pomóc podjąć komisji decyzję pozytywną - zaświadczenia lekarskie, dyplomy z olimpiad, konkursów, dokumenty poświadczające przykre wypadki losowe.
- Nie chcemy być prokuratorem i zwykle wierzymy osobom składającym odwołania - mówi dr Jerzy Wiechuła.
W odwołaniach pojawiają się często te same elementy.
- Był sezon, w którym wszyscy pochodzili z terenów zalewowych i ucierpieli w powodzi, kiedy indziej wszyscy mieli w rodzinie nauczycieli - opowiada dr Wiechuła. - Swego czasu szczególnie "było w modzie" kombatanctwo. Wtedy jako załącznik do podania komisja dostała worek medali dziadka kandydującej osoby.
Od czasu ogłoszenia wyników kandydaci mają dwa tygodnie na złożenie odwołań. Rokrocznie jest ich około tysiąca, z czego 200 do 300 rozpatrywanych jest pozytywnie.
Na Politechnice Opolskiej pula miejsc rektorskich przysługuje kandydatom na kierunkach, gdzie limit miejsc został maksymalnie wykorzystany. Dla tych, którzy nie zostali zakwalifikowani, a którym brakuje do minimum niewiele, politechnika daje możliwość złożenia w ciągu 14 dni od ogłoszenia wyników odwołania. Tu szansę mają osoby aktywne jeszcze w szkole średniej, członkowie kół naukowych, laureaci konkursów, osoby odbywający praktyki związane z kierunkiem studiów. Dla takich kandydatów miejsca zwalniają ci, którzy składali wspominane już wyżej podwójne podania, czyli ubiegający się o przyjęcie na innych uczelniach.
PO co roku oblicza średnią ilość miejsc, które się w ten sposób zwolnią, i na tej podstawie wylicza limit miejsc dodatkowych. Może ich być od 10 do 25%, w zależności od kierunku studiów.
- Na kierunkach takich jak np. wychowanie fizyczne jest to 10% - tłumaczy prof. dr hab. inż. Grzegorz Gasiak, prorektor ds. studenckich PO. - A na obleganych zarządzaniu i marketingu czy informatyce - 20 do 25%.
Odwołania składa każdego roku 200 - 300 osób. Przyjmowanych jest średnio 20-25% z nich. Lista przyjętych wywieszana i rozsyłana jest do zainteresowanych w 7 dni od złożenia odwołań.
- Limit miejsc rektorskich wyznaczamy dosyć śmiało - mówi prof. Gasiak. - Wiadomo, że wielu studentów jeszcze w pierwszym semestrze bądź zrezygnuje ze studiów, bądź nie zostanie dopuszczona do sesji, bądź nie zda egzaminów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?