Remont willi rodziny Franklów w Prudniku odkrył oszałamiające zdobienia

Fot. Krzysztof Strauchmann
Dorota Kociszewska demonstruje polichromowane stiuki w loggii. Zachowały się pod farbą w dobrym stanie.
Dorota Kociszewska demonstruje polichromowane stiuki w loggii. Zachowały się pod farbą w dobrym stanie. Fot. Krzysztof Strauchmann
Dawna siedziba rodziny Franklów to jedna z najkosztowniejszych willi XIX-wiecznych fabrykantów na terenie Polski.

Nie znam w Polsce tak zachowanych dekoracji w XIX-wiecznych willach - przyznaje Dorota Kociszewska, która kieruje na miejscu pracami konserwatorskimi. To, co w czasie remontu wyszło spod farby na ścianach, zdumiało konserwatorów.

W loggii na piętrze, czyli w dawnym ogrodzie zimowym, pokazały się polichromowane stiuki, arabeski z wzorami zaczerpniętymi z mitologii greckiej. W ogromnym holu ze schodami ujawniono malowane i złocone stropy, belki, stiuki imitujące naturalny kamień, marmur, szlachetne drewno.

- Trzeba to wszystko dopiero starannie odkryć, aby poznać całość - mówi Dorota Kociszewska. Konserwatorzy przygotowali szczegółowy zakres prac i wstępny kosztorys. Aby zabezpieczyć i wyeksponować odkrycia, trzeba wydać dodatkowo ok. 1,3 mln zł. Koszt remontu Białego Domu już przekracza 7 mln zł i jest współfinansowany z unijnego Regionalnego Programu Operacyjnego województwa.

- Możemy albo zadbać o właściwe zabezpieczenie odkrytych zdobień, albo znów wszystko zamalować i udawać, że nic się nie stało - mówi burmistrz Franciszek Fejdych. - Czekam na spotkanie z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków i marszałkiem województwa w sprawie sfinansowania tych prac. Mam nadzieję, że marszałek znajdzie coś w swojej rezerwie budżetowej.

Trzeba ten problem rozstrzygnąć jak najszybciej, bo wykonawca wstrzymuje się obecnie z pewnymi pracami w budynku. Ja jestem za tym, aby konserwację przeprowadzić całościowo, bo ten zabytkowy budynek jest tego wart.
Reprezentacyjną willę wybudował Albert Frankel, syn Samuela Frankla, założyciela prudnickich zakładów bawełnianych.

Po wojnie pałacyk stał się domem kultury ZPB Frotex. W tym okresie trzy razy przeprowadzano w nim remonty, nie dbając o właściwe zachowanie i zakonserwowanie wyjątkowego wyposażenia i zdobień. Część ozdób usunięto, część zamalowano olejną farbą.

- Sądząc po wyposażeniu pałacyku, jego właściciel miał wyjątkowo wyrafinowany smak i był wybitnym koneserem sztuki - mówi Dorota Kociszewska.

- Wiadomo np. że w holu w narożnikach sufitu zamontowany był tzw. kamień księżycowy, który w mroku świecił. Na południowej fasadzie był założony gzyms w formie korony, od którego wokół willi rozchodziły się słoneczne promienie.

- Ten budynek miał ducha i robił niesamowite wrażenie - mówi pani konserwator.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska