Rempała: Kiedy jeździ się i nie ma nic w zamian, człowiekowi odechciewa się żużla

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Marcin Rempała przed niedzielnym finałem IMP w Tarnowie.
Marcin Rempała przed niedzielnym finałem IMP w Tarnowie. Oliwer Kubus
- Skłaniam się ku pierwszej lidze - mówi Marcin Rempała, żużlowiec Kolejarza Opole

Finał Indywidualnych Mistrzostw Polski na żużlu

- W niedzielnym finale Indywidualnych Mistrzostw Polski z dorobkiem 3 punktów zajął pan 14. miejsce, choć jazda była chyba lepsza niż wynik. Jakie odczucia po zawodach?
- Rewelacji nie było. Spodziewałem się lepszego rezultatu, ale cieszy, że w mocnej stawce w każdym biegu nawiązywałem walkę. Zawaliłem dwa wyścigi. W jednym z nich dotknąłem taśmy, co wynikało też z tego, że sędzia bardzo długo przytrzymywał nas na starcie. Nie wiem, dlaczego tak robił. Myślę, że sam udział w finale należy poczytać za sukces. Jako jedyny przedstawiciel drugiej ligi znalazłem się w najlepszej "16" i to jest powód do zadowolenia. Cóż, sezon się skończył i mam nadzieję, że następny będzie lepszy.

- Z tegorocznego nie jest pan usatysfakcjonowany?

- Powiem tak: dopóki miałem pieniądze na remonty, sezon był w miarę udany. Gdy zabrakło finansów, sprawy się skomplikowały. Motocykle nadawały się do remontu co trzy mecze, a nie było za co ich robić. W tym szukałbym przyczyny słabszej dyspozycji w kilku spotkaniach.

- Gdy brakuje pieniędzy i wyników, spada też motywacja do pracy.

- Dokładnie. Kiedy jeździ się i nic w zamian nie ma, to człowiekowi odechciewa się żużla.


- Liczy pan zaległości, jakie posiada wobec pana Kolejarz?

- Oczywiście, że tak, ale nie mogę zdradzić, ile wynoszą. To sprawa między mną a klubem, nie nadająca się do publicznej informacji.

Wychował się pan na torze w Tarnowie. Miło było wrócić do macierzy?

- Tak, choć nawierzchnia bardzo się zmieniła. Jechało mi się strasznie dziwnie. Tak naprawdę nie wiedziałem, które ścieżki obierać. Ostatni raz startowałem tu przed trzema laty. Przed zawodami nie mogłem trenować, bo nie dostałem pozwolenia. Publiczność przyjęła mnie jednak ciepło i za to im dziękuję.

W niedzielę przy sprzęcie pomagali panu pańscy starsi bracia: Jacek i Tomek.
- Dziękuję Jackowi, bo jemu zawdzięczam występ w tych zawodach. Korzystałem z jego motorów, gdyż moje są już na wykończeniu. Gdyby nie Jacek, nie miałbym na czym jechać. Wyciągnął pomocną dłoń.

Przed dziewięcioma laty stanowił pan z Januszem Kołodziej czołową młodzieżową parę. Dziś on stoi na najwyższym podium, pan tuła się po niższych ligach. Żałuje pan, że tak potoczyła się pańska kariera?
- Staram się nie patrzeć w przeszłość, tylko koncentrować nad tym, co jest. Było, minęło, czasu nie cofnę. Przed turniejem przywitałem się z Januszem, ale nie mieliśmy okazji do dłuższej rozmowy. Jego zwycięstwo nie stanowi zaskoczenia. Na tym torze jest bardzo szybki i byłoby niespodzianką, gdyby nie został mistrzem.

Zastanawia się pan już nad wyborem klubu na przyszłoroczne rozgrywki? Zainteresowanie wykazuje ponoć Wanda Kraków.

- Transferowa karuzela dopiero się rozkręci, lecz nie ukrywam, że chciałbym jeździć w wyższej klasie. To jest mój cel. Czekam na oferty.

W ostatnich trzech latach reprezentował pan barwy Kolejarza Opole. Rozważa pan pozostanie w tym klubie?

- Nie mówię "tak", nie mówię "nie", choć ten rok był dosyć ciężki, bo pieniążków brakowało. Skłaniam się ku pierwszej lidze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska