Renaut Thalia: Ślicznotka to nie jest

fot. renault
Choć projektanci bardzo się starali, by samochód nie wyglądał jak hatchback z doklejonym kufrem, to nie do końca im się to udało.
Choć projektanci bardzo się starali, by samochód nie wyglądał jak hatchback z doklejonym kufrem, to nie do końca im się to udało. fot. renault
W październiku trafi do salonów nowy renaut thalia. Ma to być rodzinne auto, ze sporym bagażnikiem, za nieduże pieniądze.

O gustach wprawdzie się nie dyskutuje, ale obiektywnie musimy przyznać, że najnowszy model, zresztą tak samo jak i jego poprzednicy, konkursu na najpiękniejszy samochód świata na pewno by nie wygrał.

Nowa wersja rodzinnego sedana bardziej przypomina dacię sandero niż, jak to było poprzednio, renault clio z doklejonym bagażnikiem. Widać to zwłaszcza z przodu, do którego wyglądu raczej doczepić się nie można. Inaczej jest z bokiem i tyłem.

Choć projektanci auta bardzo się starali, by samochód nie wyglądał jak hatchback z doklejonym kufrem, to ich starania do końca nie zostały uwieńczone sukcesem, chociaż jest o niebo lepiej niż w poprzednim modelu. Uroku nowej thalii dodają natomiast chromowe wykończenia osłony chłodnicy i tylnej klapy.

Teraz kilka słów o bagażniku. Sandero i clio to hatchbacki z niewielką przestrzenią bagażową, natomiast thalia to już rodzinny sedan, do kufra którego można już zapakować torby czteroosobowej rodziny i pojechać na wakacje. Pozwalają na to wymiary samochodu, który ma 4,26 m długości i 1,43 m wysokości.

Najnowszy produkt francuskiego koncernu napędzany będzie silnikami benzynowymi i wysokoprężnymi. Jak zapowiada producent, thalia będzie najoszczędniejsza w swojej klasie, zwłaszcza ze wzmocnionym 85-konnym silnikiem 1.5 dCi (do tej pory miał 64 konie). Podobno do przejechania 100 kilometrów wystarczy mu średnio 4,5 litra ropy.
Nowe renault thalia wyposażono w takie samo zawieszenie jak model clio II, który zasłynął jako idealne połączenie wygody jazdy, cichej pracy i dobrego trzymania się drogi.

Nowy model sprzedawany będzie w Europie Środkowej i Wschodniej, Rosji, Turcji i krajach arabskich. Pierwszą okazją do zapoznania się z kolejnym modelem wprowadzanym na rynek samochodu były Targi Samochodowe w Moskwie, które rozpoczęły się 26 sierpnia.

W polskich salonach samochód ma się pojawić w październiku. Czy ma szansę na sukces rynkowy? Wszystko zależy od tego, ile będzie kosztował. Za poprzedni model w najuboższej wersji z silnikiem benzynowym 1.2 trzeba było zapłacić niecałe 33 tys. złotych. Najdroższa wersja z półtoralitrowym dieslem kosztowała niecałe 50 tys. zł. Jeśli ceny nie ulegną większej zmianie, samochód może znaleźć kupców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska