Zdecydują radni
Grzegorz Błażewski, szef referatu promocji w Urzędzie Miasta w Kluczborku:
- Utworzenie skateparku jest już wpisane do planu wydatków Ośrodka Sportu i Rekreacji, jako obiekt sportowy. Koszty, ze względu na lokalizację, byłyby naprawdę niewielkie. Ponieważ jest to ciekawa propozycja na spędzanie wolnego czasu, taki obiekt powinien powstać. Zainteresowani powołali spośród siebie zespół ds. kontaktów w tej sprawie z urzędem. Potrzebna jest jeszcze akceptacja radnych. I jeśli takowa będzie, na co liczymy, wówczas chcielibyśmy, aby działający w gminie skaterzy i bikerzy powołali stowarzyszenie, któremu władze miasta przekazałyby obiekt w bezpłatne użytkowanie, co wiązałoby się dbaniem przez nie o obiekt. W przypadku, gdyby okazało się, że są szanse na odbudowę kluczborskiego basenu, skatepark można przenieść w inne miejsce, gdyż urządzenia mogą być demontowane i montowane od nowa. Czekamy tylko na decyzję radnych.
Kluczbork jako miasto powiatowe nie ma jeszcze obiektu do nauki i uprawiania sportów ekstremalnych, takich jak jazda na deskorolce, rolkach, czy różnego rodzaju rowerach. Do tej pory większość młodzieży mogła jedynie jeździć na terenie obecnego targowiska, i to w późnych godzinach popołudniowych. Z wiadomych powodów. Niestety, targ oferuje jedynie duży plac o co prawda niezłej nawierzchni, ale bez żadnych przeszkód, jakie oferowałby skatepark z prawdziwego zdarzenia..." - czytamy fragment petycji do władz miasta.
Kim są autorzy listu? Tych, którzy jeżdżą na deskorolkach, nazywają, "skaterami". Jeżdżących na rowerach nazywają często "bikerami".
- Stanowimy dość liczną grupę - mówi Adam Klos.
- Do tej pory nie mieliśmy gdzie jeździć, więc "modernizowaliśmy" Leśną Górkę w parku miejskim, wykorzystując ją jako naturalny obiekt do zjazdów na rowerach - dodaje Tomek Kostorz. - Usypywaliśmy na niej bandy, przeszkody, narażając się strażnikom miejskim albo spacerującym po parku emerytom, którzy wytykali nam, że niszczymy dzieciom górkę do jazdy na sankach. Ale gdzie mieliśmy jeździć?
Kamil Krzyśków pamięta, że już raz był pomysł, żeby zwrócić się do władz miasta o utworzenie skateparku, gdzie niemała liczba zapaleńców mogłaby trenować. - Ale nie wiedzieliśmy, jak się do tego zabrać i sprawa utknęła - mówi.
Pomysł odświeżył Jarosław Paluch, nauczyciel, najmłodszy radny w gminie.
- To on nas w to wciągnął - mówi z uśmiechem Marcin Tyla.
Sprawa ruszyła. Do magistratu poszła petycja:
"(...) Dużą zaletą skateparku byłaby ogromna zachęta do uprawiania sportów ekstremalnych, co pociąga za sobą zmniejszenie tak popularnej ostatnio konsumpcji alkoholu i zażywania narkotyków wśród coraz to młodszej młodzieży. Z motywacją i zachętą do tych akurat sportów nie byłoby większego problemu" - argumentowali autorzy listu.
Młodzi spece od deskorolek i rowerów spotkali się z Grzegorzem Błażewskim, szefem promocji w kluczborskim magistracie. Ten zorganizował spotkanie z firmą, która buduje skateparki. Do urzędu poszła niewielka grupa najlepszych w mieście młodych ekspertów od sprzętu.
- Pokazali na ofertę urządzeń do ewentualnego skateparku i powiedzieli, żeby wskazać, które byłyby najpotrzebniejsze, z zaznaczeniem, że łączny koszt nie może być większy niż kilkanaście tysięcy złotych - mówi Szczepan Krokosz.
Pozostawał jeszcze problem lokalizacji. Firma z Kalisza wskazała jako najlepsze i najtańsze do przygotowania miejsce - dawne miejskie kąpielisko. A ściślej - brodzik o dość dużej powierzchni, który można odpowiednio zaadaptować.
- Miejsce jest świetne - mówi Marcin Tyla. - Z dala od miasta, nikomu byśmy nie przeszkadzali. A szaleństwa w skateparku dają taki zastrzyk adrenaliny, że skończyłoby się niszczenie ławek, koszy i parkowych latarni.
Co ostatnio nagminnie się tam zdarza i jest dziełem znudzonej chuliganerii.
- A tak spora grupa młodzieży miałaby zajęcie. Na pewno doszliby nowi - dodaje Marek Stanossek.
O tym wszystkim mówiono na zorganizowanym ostatnio w urzędzie spotkaniu w sprawie skateparku. W sali narad, gdzie odbywają się sesje rady, zasiedli skaterzy, bikerzy.
- Pierwszy krok został już zrobiony - mówił wiceburmistrz Andrzej Nowak. - Wiemy już, gdzie mógłby powstać skatepark, ile to będzie kosztowało. Teraz waszym zadaniem będzie przekonać radnych, że to dobry pomysł, wart zrealizowania. Spotykajcie się z nimi. Stwórzcie coś z rodzaju lobbingu, zjednajcie dorosłych, rodziców do swojego pomysłu i działajcie. I miejcie świadomość, że powodzenie tego przedsięwzięcia w dużej mierze zależy też od was.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?