Rewolucja w szpitalu w Prudniku

Archiwum
Anatol Majcher przeprowadza prawdziwą rewolucję w Prudnickim Centrum Medycznym.
Anatol Majcher przeprowadza prawdziwą rewolucję w Prudnickim Centrum Medycznym. Archiwum
Zwolnienia dla "wiecznie chorych", większa dyscyplina pracy, oszczędności, żeby zdobyć pieniądze na remonty i sprzęt - to zapowiada prezes PCM Anatol Majcher.

Dr Anatol Majcher, od miesiąca prezes Prudnickiego Centrum Medycznego, po raz pierwszy przedstawił radnym powiatowym swoją ocenę sytuacji w szpitalu i program działania nowego zarządu.

Gorącym tematem są zwolnienia.

Do tej pory zwolniono 4 kierowców karetek, bo nie posiadali wymaganych kwalifikacji i nie rokowali, że je uzupełnią. 3 strażników, bo w budynku szpitala zastępuje ich 16 kamer. 2 pracowników gospodarczych (brygada remontowa jest mało wydajna).

4 opiekunki chorych w Zakładzie Opiekuńczo Leczniczym w Głogówku, bo ich stanowiska można zlikwidować bez wpływu na kontrakt z NFZ.

Zwolniono także analityka z administracji, bo jego analizy nic nie dawały.

Kilka osób samodzielnie zrezygnowało, m.in. kierownik szpitalnej apteki.

Oprócz tego zarząd przygotował listę 135 pracowników, których chorobowa nieobecność sięgała nawet 100 - 300 dni w ciągu roku. Do zwolnienia prezes wytypował z tego 22 osoby.
Z 4 osobami już rozwiązano umowy (w tej grupie jest jeden ordynator). Ta kwestia budziła największe wątpliwości radnych, ale prezes Anatol Majcher bronił swoich decyzji.

Tłumaczył, że w tej grupie znaleźli się np. mieszkańcy wsi, którzy szczególnie często "chorują" w okresie prac rolnych.

Długotrwale chorujących muszą zastępować inni pracownicy, a PCM nie ma możliwości prawnych, aby wypłacić im za to dodatkowe pieniądze. Zdaniem prezesa to powoduje demoralizację pozostałej części załogi.

Jednocześnie szpital zatrudnia nowych ludzi z podobnymi kwalifikacjami. Od września pracę rozpocznie 2 anestezjologów i jeden ginekolog - neonatolog (to się wiąże z planami organizacji poradni neonatologicznej).

- Lekarze w PCM są lepiej wynagradzani niż lekarze w otoczeniu (sąsiednich szpitalach). Różnica sięga nawet 10 - 15 procent. To daje nam możliwości "kupowania" lekarzy - komentował na sesji prezes Majcher.

Zdradził, że nierzadko łączne dochody lekarzy w szpitalu sięgają kwoty 19 - 24 tysięcy. Zaś prudnickie pielęgniarki zarabiają 300 - 500 zł mniej niż w sąsiednich szpitalach.

Prezes zapowiedział, że w czerwcu opracuje nowy system wynagradzania pielęgniarek. Będzie możliwość premiowania najlepszych, jeśli ich oddział przyniesie dochody.

Na sesji Anatol Majcher skrytykował też dotychczasowe porządki w szpitalu, zwłaszcza organizację zakupu lekarstw i sprzętu medycznego.

Na oddziałach gromadzono za dużo leków, części nie wykorzystywano, przeterminowywały się. Materiałów biurowych zamawiano tyle, co w 3 - 4 razy większych ZOZ-ach w Koźlu czy Nysie.

Kolejnym wątpliwym zakupem jest bardzo nowoczesny laparoskop, choć w szpitalu rocznie robiono dotychczas 30 takich zabiegów, z czego większość to były tylko badania. Nowy zarząd już wypowiedział lub niebawem wypowie umowy wszystkim dostawcom, a potem ogłosi nowe przetargi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska