Robaczywe jajka

Fot. Paweł Stauffer
Jajka kupione w Realu miały larwy much.
Jajka kupione w Realu miały larwy much. Fot. Paweł Stauffer
Wiesław M. kupił w opolskim hipermarkecie Real zgniłe jajka z larwami much. Sprawę bada sanepid.

Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co to jest - opowiada pan Wiesław. - Dopiero dziś w sanepidzie mi powiedzieli, że to larwy much. Nie rozumiem, jakim cudem gnijące jaja znalazły się na markecie. Te zakupy na pewno zapamiętam do końca życia i mam nadzieję, szefowie sklepu też.
Po odkryciu, że jajka są zepsute, pan Wiesław poszedł do biura reklamacji Reala. Sprawa nie była jednak zwyczajna, więc panie z biura wezwały dyrektora hipermarketu.

- Spisaliśmy jako dowód notatkę służbową, podpisaną m.in. przeze mnie i dyrektora - mówi poszkodowany klient Reala. - Nie chciałem, żeby sprawa ucichła. Wyraźnie jest tam napisane, że robaki mają 3 mm. Podczas rozmowy powiedziałem tylko, że o wszystkim powiadomię sanepid oraz Państwową Inspekcję Handlową. Niech oni sprawdzą dokładnie, jak wygląda ta wewnętrzna kontrola w Realu oraz co sprzedaje się tu klientom. Ciekaw jestem, ile oni zdążyli sprzedać jaj z tej partii.

Brak odpowiedniej kontroli wewnątrz zakładu to według Marii Jeznach, kierownik oddziału żywności w miejskiej stacji sanepidu w Opolu, główna przyczyna całego zamieszania.
- Gdyby ich system kontroli nie zawiódł, nie byłoby problemu - stwierdza Maria Jeznach. - Zaraz jak do nas zgłosił się poszkodowany klient, wysłaliśmy do Reala kontrolę do sprawdzenia całej partii towaru. Pełne jej wyniki poznamy dziś, natomiast na pewno nałożymy karę na market (do 500 zł) za nieprzestrzeganie norm sanitarnych i przeznaczenie do sprzedaży zepsutej żywności. Jeśli wyniki kontroli wykażą jakieś większe nieprawidłowości, to być może sprawę skierujemy do sądu.

Dyrekcji marketu sprawa z jajkami na pewno nie jest na rękę. Poszkodowany klient narobił dużo zamieszania i powiadomił różne instytucje. Dlatego dyrekcja marketu obawia się licznych kontroli sanitarnych i handlowych w Realu. - Dla nas na pewno byłoby lepiej, gdyby sprawa nie została nagłośniona - mówi Włodzimierz Michalak, dyrektor opolskiego Reala. - Proponowaliśmy klientowi zadośćuczynienie i zwrot pieniędzy, on jednak stwierdził, że zawiadomi sanepid i PIH. Teraz prowadzimy postępowanie wewnątrzzakładowe, które ma wykazać, dlaczego w partii towaru znalazły się gnijące i zarobaczywione jajka.

- To nieprawda - stwierdza pan Wiesław. - Byłem jeszcze wczoraj rano w Realu i nikt mi nie wspominał o pieniądzach. Zresztą co mi po niecałych 5 złotych. Daliby mi je i sprawa by ucichła. Mam nadzieję, że mój przypadek nauczy ich czegoś i zaczną sprawdzać to, co nam sprzedają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska