Mówi się, że w siatkówce dobra zagrywka jest odzwierciedleniem wysokiej dyspozycji zawodnika. Patrząc na pańskie ostatnie poczynania, forma chyba rzeczywiście dopisuje?
Osobiście nie oceniałbym formy danego gracza wyłącznie na podstawie samej zagrywki. Nie ukrywam jednak, że na treningach poprzedzających nasz ostatni mecz, wraz z trenerem Nikolą Grbicem pracowaliśmy nad serwisem. Obserwowaliśmy jak zagrywam, a następnie staraliśmy się korygować podrzut, rozbieg i kierunki uderzenia. Generalnie w meczu było widać pozytywne efekty naszych działań, choć w końcówce ostatniego seta mój serwis nie wyglądał już tak, jakbym tego chciał. Ogólnie jednak było dobrze, a szczególnie cieszy mnie, że nie zadrżała mi ręka w stresującym momencie, przy stanie 23:24 w trzecim secie.
W rytmie meczowym jest pan dłużej niż większość kolegów, bo przed startem PlusLigi zagrałeś parę meczów w 1-ligowej ZAKSIE Strzelce Opolskie. To pomaga teraz dobrze prezentować się w elicie?
Na pewno utrzymywanie od dłuższego czasu rytmu meczowego działa na moją korzyść, ale jednak między 1 ligą a PlusLigą jest wyraźna różnica. Dlatego też uważam, że w kontekście rywalizacji na najwyższym poziomie bardziej pomogło mi to, co działo się między sezonami. Mianowicie występy w reprezentacji Polski na Uniwersjadzie w Neapolu. Tam grałem praktycznie „od deski do deski” (Polacy zdobyli srebrny medal - przyp. red.) i nabrałem pewności, która teraz pozwala mi czuć się bardziej komfortowo i emanować większym spokojem na boisku.
Mocno chyba też jednak panu pomógł poprzedni sezon, spędzony na wypożyczeniu właśnie w klubie z Zawiercia.
Zgadza się, a w szczególności pierwsza część rozgrywek. Szedłem do Aluronu z myślą o spędzaniu jak największej ilości czasu na parkiecie i do pewnego czasu grałem naprawdę dużo. Potem jednak zaczęły się ruchy na rynku transferowym. M.in. okazało się , że po sezonie wracam do Kędzierzyna-Koźla, przez co w drugiej części sezonu występowałem już trochę mniej. Na pewno jednak podczas pobytu w Zawierciu stałem się lepszym siatkarzem.
Miał pan już okazję pracować z paroma zagranicznymi trenerami. Czym, na tle pozostałych, pańską uwagę najbardziej przykuł Nikola Grbic?
Przede wszystkim jeżeli nie podoba mu się jakiś fragment treningu, od razu go przerywa i daje nam to do zrozumienia. Nie czekając na zakończenie ćwiczenia, udziela nam wskazówek i wyjaśnia, co powinniśmy skorygować. Choć ostatnio pracował we Włoszech, nie reprezentuje typowo włoskiej szkoły trenerskiej. Jest też bardzo pozytywną osobą pod względem osobistym. Nie traktuje mnie jak „piąte koło u wozu, tylko często ze mną rozmawia i podkreśla, że mam być gotowy do pomocy zespołowi, gdy tylko zajdzie taka potrzeba. Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie nadal tak owocna jak do tej pory.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?