'Rodzina na swoim'. Młodzi pędzą do ołtarza, żeby dostać kredyt

Katarzyna i Cezary z Kędzierzyna-Koźla parą byli od 5 lat, ale ślubu jeszcze nie planowali.

- Chcieliśmy się kiedyś pobrać, ale nie teraz - opowiada pan Cezary. Jednocześnie myśleli jednak o przyszłym wspólnym mieszkaniu. - Kilkoro znajomych skorzystało z rządowego programu "Rodzina na swoim". Polega on na tym, że państwo umarza połowę odsetek od rat kredytu hipotecznego. Dzięki temu miesięczna rata może być niższa o kilkaset zł - dodaje pan Cezary. Gdy oboje dowiedzieli się, że program kończy się w grudniu tego roku postanowili przyspieszyć decyzję o ślubie.

- Wzięliśmy go już kilka miesięcy temu, dzięki temu już mieszkamy na swoim. Płacimy za mieszkanie 600 złotych raty, gdyby nie program "Rodzina na swoim" płacilibyśmy o 300 zł więcej - dodaje pani Katarzyna.

Czytaj też**Rząd chce Polakom na dorobku spłacić co najmniej 10 proc. kredytu na mieszkanie**

Naczelnicy opolskich urzędów stanu cywilnego mówią, że spora część zwiera związek małżeński właśnie z tego powodu.

- Mieliśmy kilka takich przypadki w ostatnim czasie - potwierdza Elżbieta Fiołek, kierowniczka USC w Kędzierzynie-Koźlu.

Podobnie jest w Opolu. - Są pary, które z tego powodu prosiły nawet o przyśpieszenie terminu ślub - mówi Grażyna Zakrzewska-Stemplewska z USC w Opolu.

W USC w Nysie wolnych terminów na grudzień już nie ma. Uroczystości zaślubin odbywają się tam w każdy piątek, jednego dnia związek małżeński zawrzeć może maksymalnie 8 par. - Powodem jest nie tylko słynny program mieszkaniowy, ale i możliwość wzięcia innych kredytów. Dla banków klient małżonek jest bardziej wiarygodny.

Według danych Banku Gospodarstwa Krajowego kredyty hipoteczne w programie "Rodzina na swoim" najlepiej sprzedawały się we wrześniu tego roku. Wszystko wskazuje na to, że coraz więcej par będzie chciało skorzystać z tej oferty. Do programu będą mogli przystąpić wszyscy, którzy złożą wniosek kredytowy przed końcem grudnia.

W pierwszym kwartale tego roku w ramach "Rodziny" na Opolszczyźnie udzielono 22 współfinansowanych przez państwo pożyczek. Od kwietnia do czerwca było ich już 27, a od lipca do września 28. Od 2007 do końca 2011 roku na Opolszczyźnie udzielono łącznie 750 kredytów wspartych rządowymi dopłatami na łączną kwotę ponad 130 mln zł.

Dotychczasowy program zastąpi nowy, który nazwano "Mieszkanie dla młodych". Zakłada on, że każde małżeństwo, w którym młodszy z małżonków nie skończył 35 lat lub każdy singiel przed przekroczeniem tego wieku otrzyma 10 proc. jednorazowej dopłaty do kredytu. Program ma też zachęcać do powiększania rodziny i tym samym zapobiec katastrofie demograficznej.

Dlatego zakłada, że jeśli młodzi małżonkowie, którzy chcą kupić mieszkanie mają już jedno dziecko, bądź dwoje, dostaną dodatkowo 5 proc. wartości kredytu. A jeżeli w ciągu 5 lat w nowym lokum urodzi im się trzecia pociecha, otrzymają kolejną dopłatę w wysokości 5 proc. wartości kredytu, czyli o tyle zmniejszy się ich dług, który jeszcze będą mieli do spłacenia. Ma wejść w życie od połowy 2013 roku, a najpóźniej od początku 2014 r. Szacuje się, że początkowo będzie kosztował budżet państwa 600-700 mln zł rocznie, a docelowo - 1 mld. Prognozuje się, że skorzysta z niego ponad 30 tys. rodzin rocznie.

- Bez wątpienia jest to rozwiązanie dobre i potrzebne w sytuacji, gdy przeciętny mieszkaniec dużego polskiego miasta zarabia "na rękę" tyle, że mógłby sobie kupić średnio niewiele ponad 0,5 metra kwadratowego mieszkania - ocenia Bartosz Turek, analityk rynku nieruchomości z firmy Home Broker.

Z zaproponowanych przez rząd dopłat nie będą mogły jednak skorzystać ci, którzy planują kupić używane "M", bo w odróżnieniu od "Rodziny na swoim" nowy program ma być zarezerwowany tylko dla kupujących mieszkania nowe.