Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina potrzebuje pomocy. Przygniotły ich nieszczęścia

Marian Dziadul [email protected]
To był najgorszy rok w życiu rodziny z gminy Bobolice. Tutaj ból miesza się z bezsilnością. Co gorsza, nie widać końca dramatów. Jeszcze raz zwracamy się do naszych Czytelników z gorącym apelem o pomoc.

Pomóżmy

Pomóżmy

W lutym zaapelowaliśmy do naszych Czytelników o pomoc dla tej rodziny. Reakcja była nadspodziewana. Akcję zorganizowało koszalińskie Przedszkole nr 15 oraz rodzice przedszkolaków. Na pomoc ruszyli koszalińscy taksówkarze, wojskowi, stowarzyszenie rodzin zastępczych i koszaliński oddział PCK. Bobolicka pomoc społeczna zatrudniła opiekunkę do dzieci Marleny i Szczepana. Wdzięczność tej rodziny, szczególnie babci Janiny, była bezgraniczna. Pomoc potrzebna jest jednak nadal. Jeśli ktoś chciałby pomóc tej rodzinie, proszony jest o kontakt z panią Anetą, siostrą Marleny: nr telefonu 605-042-089.

Gdy ich odwiedziliśmy z sześciorgiem dzieci Marleny i Szczepana jest jego mama Elżbieta. Tak się składa, że ma wolne od pracy i może pomóc. - Pracuję w Koszalinie na trzy zmiany - pani Ela tłumaczy, że nie zawsze ma możliwość opieki nad swoimi licznymi wnukami. Z dorywczej pracy na chwilę wpadł do domu Szczepan, żeby pomóc przy karmieniu dzieci. Poza tym musi podjechać do Bobolic po lekarstwa. Dobrze, że swoim samochodem akurat przyjechała Aneta, siostra Marleny, to będzie czym podjechać do apteki. Prawie wszystkie dzieci są przeziębione. Może to od zimnej wody, w której dzieciaki muszą się myć?

- W łazience bojler elektryczny zdjęli, bo ludzie nie płacili za prąd. I teraz nie ma ciepłej wody - tłumaczy Szczepan. Mieszkają w budynku socjalnym w Opatówku. Rodziny mieszkające na piętrze mają wspólną łazienkę. Dla siedmiomiesięcznej Oliwii grzeją wodę w mieszkaniu. To jest ich najmłodsze dziecko. 27-letniej Marleny nie ma w domu. W szpitalu w Koszalinie oczekuje na trzecią już operację. Ma guza mózgu, który jej się odbudowuje. Parę dni temu sparaliżowało jej pół ciała.

Pierwsza odsłona dramatu tej rodziny nastąpiła rok temu. Marlena była wtedy w szóstym miesiącu ciąży. Pojechała do swojej mamy Janiny, mieszkającej w sąsiedniej wsi Porost. W domu Marlena nagle źle się poczuła. Sparaliżowało ją i odjęło mowę. Po badaniach lekarskich okazało się, że to nowotwór mózgu. W grudniu Marlena miała pierwszą operację. Po niej, ze względu na ciążę, młoda kobieta nie mogła przejść chemioterapii. Pięciorgiem dzieci Marleny i Szczepana - z których najstarsze miało sześć lat - zaopiekowała się ich babcia Janina. Pod koniec marca Marlena urodziła Oliwię.

Niestety, guz w głowie młodej matki okazał się złośliwy. Lekarze podjęli decyzję o drugiej operacji. Marlena miała ją latem. W sierpniu wróciła ze szpitala do domu swojej matki w Poroście. Następnego dnia nieprzytomną Janinę pogotowie zabrało do szpitala. - Mama nagle bardzo źle się poczuła. Wcześniej troszkę narzekała na serce, ale mówiła, że to nerwica - dramatyczne momenty wspomina Aneta. Następnego dnia pani Janina zmarła.

1 listopada Marlena nie mogła być na grobie swojej matki. Lekarze szykowali ją do operacji. Miała ją dwa dni później. - Jak siostra przebudziła się po operacji, zaraz do mnie zadzwoniła - mówi Aneta. - Nie mogła mówić. Zrozumiałam tylko tyle, że pytała o dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!