Rodzina z samochodu chce odzyskać dzieci

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Od 12 września rodzice dwóch małych dziewczynek czekają na uchylenie sądowej decyzji, nakazującej umieszczenie ich dzieci tymczasowo i natychmiastowo w rodzinie zastępczej.

Od 12 września rodzice dwóch małych dziewczynek czekają na uchylenie sądowej decyzji, nakazującej umieszczenie ich dzieci tymczasowo i natychmiastowo w rodzinie zastępczej. Trafiły tam po tym, jak ktoś zawiadomił policję w Nysie, że na terenie starych wojskowych fortów w osobowym samochodzie koczuje od dawna rodzina z maluchami (13- miesięczne i 2-letnie dziecko).

Przeczytaj też: Czteroosobowa rodzina mieszkała pod Nysą w aucie

Policja w krótkim czasie uzyskała zgodę sądu na odebranie dzieci rodzicom, którzy nie potrafią zapewnić im podstawowych warunków do życia.

Według wstępnych ustaleń policjantów, młodzi rodzice - 20-letnia Ewelina i 25-letni Tomasz - przez dłuższy czas mieszkali w Niemczech, gdzie urodziła się ich młodsza córeczka. Kobieta wcześniej sama wychowywała się w pieczy zastępczej. Coś im się jednak nie powiodło za granicą i wrócili do Polski w czerwcu tego roku. Oboje mają w Nysie dalszą rodzinę, ale zamieszkali w samochodzie zaparkowanym w ustronnym miejscu.

Po policyjnej interwencji młodsza z córeczek trafiła nawet na jeden dzień do szpitala, ale dziecko wypisano, bowiem było zdrowe. Lekarze nie stwierdzili zaniedbania czy niedożywienia. Młodzi rodzice poprosili natomiast o pomoc Ośrodek Pomocy Społecznej w Nysie.

- Ich postawa wygląda optymistycznie, ale wymaga długofalowej pracy - mówi Kamila Ferdyn, wicedyrektor OPS. - Z pewnością wsparcie dla nich jest niezbędne. Kilka razy w tygodniu spotykają się z asystentem rodziny, naszym pracownikiem socjalnym i psychologiem.

Młoda kobieta rozpoczęła naukę, aby uzupełnić niedokończone wykształcenie. Jej partner znalazł pracę w jednej z nyskich firm. Oboje złożyli też wniosek do urzędu miasta o przyznanie mieszkania socjalnego i czekają na decyzję komisji mieszkaniowej. Do połowy grudnia za zgodą władz Nysy mieszkają w lokalu chronionym. Utrzymują też stały kontakt ze swoimi dziećmi, które ciągle są pod opieką rodziny zastępczej. Tylko raz nie doszło do wyznaczonego spotkania z dziećmi, bo matka zachorowała.

- Sąd ma trzy miesiące na monitorowanie ich sytuacji i stwierdzenie, czy dzieci mogą wrócić do rodziców - mówi Kamila Ferdyn z nyskiego OPS. - W tej chwili opinia kuratorów na ich temat jest dobra. Oby nic jej nie zmieniło.

Młodzi ludzie nadal nie zgadzają się na rozmowę z dziennikarzami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska