Rodziny z całej Opolszczyzny spotkały się w Jemielnicy

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Alicja i Paweł Kudlowie na Diecezjalne Święto Rodziny przyjechali z Cisowej razem z córką Anią synem, Danielem.
Alicja i Paweł Kudlowie na Diecezjalne Święto Rodziny przyjechali z Cisowej razem z córką Anią synem, Danielem. Krzysztof Świderski
Kilka tysięcy ludzi uczestniczyło w mszy św. i bawiło się dzisiaj na Jarmarku Cysterskim. Po to się tu przyjeżdża, by się pomodlić i nacieszyć sobą nawzajem - mówią uczestnicy.
Diecezjalne Święto Rodziny i Jarmark Cysterski

Diecezjalne Święto Rodziny i Jarmark Cysterski

Alicja i Paweł Kudlowie na Diecezjalne Święto Rodziny przyjechali z Cisowej razem z córką Anią synem, Danielem.

- Do Jemielnicy się przyjeżdża, żeby być z Panem Bogiem, ze sobą nawzajem i z innymi rodzinami - mówią. - Dodać sobie otuchy w świecie, który rodzin nie promuje. Nawet przy staraniach o przedszkole premiuje się dzieci spoza małżeństwa. Brakuje nam jako rodzicom wsparcia w dobrym systemie podatkowym. Rzeczy dla dzieci są drogie. Wyjazd do kina czy zoo to duży wydatek. A karty rodziny, o których tak wiele się mówi, dają tak naprawdę bardzo mało możliwości.

Właśnie po to, by promować rodziny bp Andrzej Czaja zaprosił je w 2012 roku po raz pierwszy do Jemielnicy. Zwyczaj się przyjął i z roku na rok uczestników jest coraz więcej.

- Na co dzień trudno pokonać w sobie egoizm, troskę o siebie - mówił w kazaniu biskup - w rodzinie uczymy się dawać siebie drugiemu. W miłości, która jest działaniem dla dobra tego, kogo kocham W sakramencie małżeństwa możemy tę miłość do siebie nawzajem zanurzyć w miłości Boga. Tylko trzeba uwierzyć w moc, którą On daje. Rodziny chrześcijańskie mają z tym problem. Także na Śląsku Opolskim.

Do jemielnickiej tradycji należy też jarmark cysterski. Można tu zjeść, kupić pamiątki, zobaczyć walki rycerzy albo pracę starej kuźni z ręcznie napędzanymi miechami. Przy kuźni uwijał się Janusz Sawicz z Chróściny.

- Edukacja i pokazy to dziś najważniejsze zadanie kowala - mówi. - Można nie tylko zobaczyć, jak kiedyś pracował kowal, ale samemu zrobić gwóźdź lub wykuć podkowę. Także rodzinnie. Jak mąż stuka młotem, żona porusza miechy.

Kinga i Paweł przyjechali do Jemielnicy z półrocznym Michałkiem. Wybrali się na chleb ze smalcem, pokaz czerpania papieru i z zainteresowaniem oglądali potyczki rycerzy.

- Po to tu przyjeżdżamy, by się i pobawić i pomodlić. Najbardziej,żeby była praca i spokój. Żeby człowiek nie musiał się bać w robocie odezwać, bo go zwolnią. I by zarobił tyle by po dniówce nie musiał szukać dodatkowego zajęcia.

Po południu 67 nowych członków przyjęto do założonego w Jemielnicy przez bpa Czaję Bractwa św. Józefa (razem jest ich teraz 620). Jednym z nowych członków został Paweł Kudla. - Zobowiązałem się tym samym modlić się w każdą środę do św. Józefa - mówi. - Myślę, że my mężczyźni bardzo potrzebujemy jego pomocy w dzisiejszych trudnych czasach. Dobrze, że mam pracę na miejscu i nie muszę wyjeżdżać daleko od bliskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska