Rodziny z dziećmi ugrzęzły w windzie w opolskim amfiteatrze

Arti
Do zdarzenia doszło podczas koncertów z okazji Święta Niepodległości. Jak opowiadają jego uczestnicy wewnątrz windy nie było żadnego numeru telefonu alarmowego.

Jedną z uczestniczek była pani Agnieszka, która w Święto Niepodległości wybrała się wraz z mężem i trzyletnią córką do nowego amfiteatru.

- Wraz z dwoma innymi trzyosobowymi rodzinami wsiedliśmy do windy. Zamierzaliśmy zjechać na dół z drugiego poziomu; winda szarpnęła, zjechała kilka centymetrów i stanęła - opowiada czytelniczka. - Wewnątrz nie było żadnego telefonu alarmowego, przycisk alarmowy uruchamiał syrenę wewnątrz windy- doprowadzając do szału dzieci, które w niej przebywały.

- Niestety, nikt nie nawiązał z nami kontaktu przez "domofon", choć zapewniała o tym tabliczka w windzie - dodaje czytelniczka. - Dopiero telefon jednej z uwięzionych do koleżanki, która znajdowała się w amfiteatrze spowodował, że ochroniarz zawołał osobę odpowiedzialną za obsługę windy, a ta wypuściła nas przez mechanicznie otwarte drzwi. Niestety, musieliśmy się wspinać razem z dziećmi i wózkami, bo windy nie dało się poruszyć ani w dół, ani w górę.
- A przecież winda wraz z amfiteatrem, o ile mi wiadomo, została oddana do użytku w tym roku - dziwi się czytelniczka.

- Awarie wind zdarzają się nawet w nowych obiektach i to nie jest nic wyjątkowego - przekonuje z kolei Rafał Poliwoda, dyrektor Narodowego Centrum Polskiej Piosenki w Opolu, która zarządza obiektem. - Wiedziałem o usterce urządzenia, nie znałem jednak okoliczności. Wyjaśnimy je.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska