- Mrozy są bardzo silne, dlatego boję się, że on wyszedł z izby przyjęć i stało się najgorsze - płacze Anna Pawłowska, żona mieszkańca Bąkowa. - Zdrowy człowiek by sobie poradził, ale z mężem działo się coś niedobrego. Bałam się, że to udar.
Roman Pawłowski źle się poczuł w nocy z 1 na 2 stycznia. Sytuacja wyglądała poważnie, dlatego jego żona wezwała pogotowie.
- Mąż zaczął wymiotować, miał gorączkę. W pewnym momencie przewrócił się i dostał drgawek - relacjonuje Anna Pawłowska. - Jesteśmy od 10 lat małżeństwem, ale takie coś zdarzyło się po raz pierwszy. Dlatego uznałam, że nie ma na co czekać.
Mężczyzna karetką został przewieziony do izby przyjęć szpitala w Kluczborku. Pani Anna nie wie, co wydarzyło się później.
- O 3 nad ranem dostałam telefon, że mąż odepchnął sanitariusz i uciekł ze szpitala. Powiedzieli mi tylko, że mam przyjechać po jego dowód osobisty - opowiada zrozpaczona żona. Kobieta liczyła, że mąż wróci do domu, ale tak się nie stało. Nie pojawił się również u swojej matki.
Roman Pawłowski pracował za granicą, ale rozłąka dawała mu się we znaki. Przed świętami wrócił do domu i deklarował, że teraz zostanie już na stałe. - W naszym domu nie było narkotyków. Mąż nie był też pijany. W Nowy Rok wypiliśmy jedynie szampana - opowiada pani Anna. - Roman planował remont mieszkania, dlatego nie wierzę, że zniknął z własnej woli. Mamy przecież 10-letniego syna.
Rodzina zgłosiła zaginięcie na policję i rozpoczęła poszukiwania na własną rękę m.in. na Facebooku.
Roman Pawłowski ma 184 centymetrów wzrostu, szare oczy i krótkie włosy w kolorze ciemny blond. Ma chińskie znaki wytatuowane na nadgarstku i smoka na klatce piersiowej. - Jeśli ktoś go widział, błagam, dajcie nam znać - mówi żona zaginionego.
Można się z nią skontaktować pod numerem: 781 113 488.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?