Schemat działania romskich oszustów jest zawsze bardzo podobny. Jadąc pasem awaryjnym, podjeżdżają do samochodu ofiary i zaczynają trąbić oraz mrugać światłami.
Kierowcy wymachują przy tym rękoma i proszą, żeby się zatrzymać. W autach naciągaczy często jeżdżą z nimi żony i dzieci.
Temu, kto się zatrzyma, Romowie wmawiają, że skończyło im się paliwo, a przed nimi długa droga.
Ściągają wtedy z rąk "złote" pierścienie i proponują, by odkupić je za niewielką kwotę 200-300 zł. Kosztowności wykonane są jednak z tombaku, który przypomina złoto, ale jest wart niewiele.
Na policję co kilka dni zgłaszają się ofiary oszustów. Beata Kocur ze strzeleckiej policji przyznaje, że funkcjonariusze tylko z jej komendy prowadzą obecnie dwie tego typu sprawy.
- W jednym przypadku ofiara, pomagając oszustom, pojechała do bankomatu i wybrała dla nich pieniądze - mówi Kocur. - W innym przypadku sprawcy wykorzystali dodatkowo nieuwagę kierowcy i ukradli rzeczy z jego samochodu.
Policjanci zapewniają, że regularnie patrolują autostradę, ale dopóki nie złapią oszustów na gorącym uczynku, niewiele są w stanie zrobić (podczas kontroli naciągacze przekonują mundurowych, że rzeczywiście mieli problem z samochodem). Na razie policjanci apelują do kierowców, żeby nie zatrzymywać się w tego typu sytuacjach.
- Jeżeli w aucie ktoś nam towarzyszy, niech spisze numery rejestracyjne i markę samochodu naciągaczy - mówi Maciej Milewski, rzecznik opolskiej policji. - To pozwoli nam na ich identyfikację.
Policjanci liczą na to, że po wprowadzeniu opłat na autostradzie A4 oszuści się z niej wyniosą. Ale wtedy mogą przenieść się na drogi krajowe...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?