Rondo przy moście Bema w Nysie jest za małe

Klaudia Bochenek
Aby przeprawić się przez to skrzyżowanie i most Bema wjeżdżający do miasta kierowcy nierzadko muszą odstać, zwłaszcza w piątki,  blisko godzinę! Czyli tyle, ile zajmuje im pokonanie drogi np. z Nysy do Opola lub Brzegu.
Aby przeprawić się przez to skrzyżowanie i most Bema wjeżdżający do miasta kierowcy nierzadko muszą odstać, zwłaszcza w piątki, blisko godzinę! Czyli tyle, ile zajmuje im pokonanie drogi np. z Nysy do Opola lub Brzegu. Klaudia Bochenek
Do ponad dwustu kolizji i wypadków w ciągu pięciu lat doszło na niewielkim rondzie przy moście Bema. Policjanci ostrzegają, że to najniebezpieczniejsze miejsce w całym powiecie.

- Bałagan totalny. Zwłaszcza w piątki, kiedy na krajówce robi się korek. Rondo przy Bema zamiast poprawiać przepustowość, sprawia, że kierowcy stoją uwięzieni w samochodach nawet po kilkadziesiąt minut. Gdzie tu sens i logika - denerwuje się 42-letni Krzysztof, kierowca z Nysy.

Zdaniem pana Krzysztofa wszystkiemu winne jest właśnie zbyt wąskie rondo, przez które - z racji tranzytowej krajówki - przeprawiają się tiry. I o ile dwa pasy na samochody osobowe jeszcze wystarczają, to już w przypadku ciężarówek robi się całkowicie ciasno.

- Zwłaszcza, jak któraś z nich się nie zmieści i stanie niemalże w poprzek korkując całe skrzyżowanie - dodaje kierowca. - Nie rozumiem dlaczego nie można tam zastosować takiego rozwiązania, jak przy moście Kościuszki, gdzie po przebudowie rondo działa bez zarzutu. Albo zrobić cokolwiek, by przeorganizować ruch samochodowy w tym miejscu...

Podobną opinię w tej kwestii mają policjanci z nyskiej drogówki, której funkcjonariusze już kilkakrotnie interweniowali w tej sprawie w opolskim oddziale Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

- Tak, jak jest obecnie na rondzie Solidarności, dalej być nie może - mówi Tadeusz Dunat, szef sekcji ruchu drogowego Komendy Powiatowej Policji w Nysie. - Chodzi przecież o bezpieczeństwo kierujących i pieszych, a przy tym poprawę płynności ruchu drogowego. Tylko w ostatnich pięciu latach na niewielkim obszarze - kwadracie nie większym niż 30 na 30 metrów - doszło do 199 kolizji i sześciu wypadków, w których rannych zostało sześć osób.

- Tym samym, biorąc pod uwagę natężenie zdarzeń na tak małej powierzchni, można z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że rondo przy Bema to najniebezpieczniejsze miejsce w całym powiecie nyskim - dodaje policjant.

No i przy tym obecnie najbardziej zakorkowane. Tadeusz Dunat przyznaje, że niejednokrotnie po kolizji, zanim samochód zostanie usunięty ze skrzyżowania, mija czasem nawet pół godziny.

- W tym czasie ruch jest całkowicie sparaliżowany, kierowcy stoją w korku, trąbią na siebie i klną na czym świat stoi. Bo się denerwują - mówi.

Stąd, zdaniem drogówki, konieczne jest w tym rejonie przeorganizowanie komunikacji samochodowej.

Początkowo mówiono o całkowitej przebudowie ronda na rondo turbinowe, czyli takie, jakie zastosowano przy sąsiednim moście Kościuszki. Taka inwestycja nie będzie jednak póki co możliwa ze względu na blisko 2-milionowe koszty przebudowy oraz inne przeszkody.

- Ze sprawą wiążą się nie tylko spore nakłady finansowe, których nie jesteśmy w stanie podźwignąć, ale dodatkowo jeszcze kwestia wykupu sąsiednich gruntów - mówi Michał Wandrasz, rzecznik opolskiego oddziału GDDKiA. - Dlatego jedynym rozwiązaniem, które ewentualnie będziemy brać pod uwagę, jest przeorganizowanie tego skrzyżowania. Jesteśmy otwarci na różne propozycje.

Według nyskich policjantów dobre i to. Tym bardziej, że przebudowa ronda w perspektywie budowy obwodnicy Nysy całkowicie mijałaby się z celem, gdyż wówczas wszystkie samochody ciężarowe przejeżdżające tamtędy tranzytem, przestałyby być problemem.

- Dlatego doraźnie wystarczyłaby nawet nowa, lepsza organizacja. Wyznaczenie pasów ruchu, które będą zgodne z pasami wyznaczonymi tuż przed wjazdem na rondo. Potrzebne jest więc nowe oznakowanie, a przy tym modernizacja pasa najazdowego z kostki brukowej, który jest trochę za wysoki oraz ewentualnie likwidacja jednego z przejść dla pieszych - tłumaczy Tadeusz Dunat. - Dzięki tej ostatniej korekcie, samochody zjeżdżające z ronda w kierunku Opola nie będą musiały zatrzymywać się na samym rondzie i powodować korków. A pieszym przecież chyba nic się nie stanie, jeśli kierując się z miasta w kierunku ulicy Słowiańskiej nadrobią te dziesięć czy piętnaście metrów...

Jakie ustalenia zapadną ostatecznie w sprawie ronda przy Bema - na razie nie wiadomo. Pewne jest natomiast, że na dzisiaj wyznaczono spotkanie w tym temacie, na którym obecni mają być zarówno przedstawiciele opolskiej GDDKiA i policji jak i nyscy samorządowcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska