Rosnące ceny i wojna na Ukrainie coraz bardziej paraliżują opolskie gminy. Samorządy unieważniają wiele przetargów

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Powiat strzelecki łatał drogi powiatowe zazwyczaj po zimowym sezonie i ponownie jesienią. W tym roku wystarczy pieniędzy tylko na jedną taką akcję.
Powiat strzelecki łatał drogi powiatowe zazwyczaj po zimowym sezonie i ponownie jesienią. W tym roku wystarczy pieniędzy tylko na jedną taką akcję. Radosław Dimitrow
Budżety, które planowane były z końcem ub. r. nie uwzględniały galopującej inflacji i wojny na Ukrainie. Samorządy nie są w stanie pozwolić sobie na usługi niektórych firm.

O problemach w zamawianiu podstawowych zleceń dyskutowali wczoraj samorządowcy skupieni w Związku Powiatów Polskich. Starostowie z różnych zakątków kraju zgłaszają, że muszą masowo unieważniać przetargi, bo oferty składane przez firmy rażąco przekraczają zaplanowany budżet. Dzieje się tak nawet w przypadku zamówień na proste usługi.

- Na koszenie traw przy drogach powiatowych mieliśmy zaplanowaną kwotę 140 tys. złotych - mówi Józef Swaczyna, starosta strzelecki. - Tymczasem najtańsza oferta, która wpłynęła do urzędu sięgnęła 250 tys. złotych. Takich sytuacji mamy więcej. Ceny łatania dziur asfaltem poszybowały w górę dwukrotnie. To oznacza, że teraz na wiosnę będziemy w stanie naprawić nasze ulice, ale jesienią w budżecie nie będzie już na to pieniędzy.

Im bardziej skomplikowana inwestycja, tym trudniej jest zdobyć wykonawcę. Za przykład może posłużyć chociażby budowa domu przedpogrzebowego w Strzelcach Opolskich. Gmina zaplanowała na ten cel 3,5 mln złotych, ale w pierwszym przetargu oferty przekraczały 4 mln zł. Samorząd okroił więc inwestycję dzieląc ją na dwa etapy: w pierwszym miał być wybudowany sam dom, a w drugim etapie - zagospodarowany teren.

- Szanowaliśmy, że sam dom przedpogrzebowy będzie kosztował ok. 2,5 mln zł. I tu znów bardzo wysokie ceny w ofertach: 3,4 i 3,9 mln zł - zauważa w gminnym informatorze, Mariusz Kurzeja, który odpowiada w gminie za inwestycje. To dla nas niespotykana dotąd sytuacja.

Ale problem mają także przedsiębiorstwa, które wygrały przetargi. Przedstawiciele firmy, którzy mieli budować remizę OSP w Dobieszowicach w gminie Walce za sumę ok. 600 tys. złotych (umowa podpisana w styczniu br.) wskazują, że nie są w stanie zrealizować inwestycji za takie pieniądze. Powodem jest m.in. wzrost kosztów materiałów budowlanych.

- Wykonawca nie wszedł na teren budowy. Zamiast tego poinformował nas, że będzie wnioskował o zwiększenie wartości kontraktu do 50 proc. - mówi Marek Śmiech, wójt gminy Walce. - W budżecie gminy nie ma jednak przewidzianych funduszy na taką dopłatę. To oznacza, że jeśli firma nie przedstawi nowego harmonogramu i nie ruszy z pracami, będziemy musieli zacząć naliczać kary za niewywiązanie się z umowy.

W innych gminach zdarza się z kolei, że firmy nie przystępują do podpisania umów, pomimo wygranego przetargu. W takich przypadkach przedsiębiorstwa tracą wpłacone wadia (zazwyczaj kwoty w wysokości kilku procent wartości inwestycji). Ale przedstawiciele firm już zapowiadają, że będą się sądzić o zwrot pieniędzy, bo do podpisania umowy nie doszło z ich winy, a ze względu na zmiany w gospodarce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska