Rozbudowa Elektrowni Opole. Co będzie, jeśli do niej nie dojdzie?

Artur Janowski
Dwa nowe bloki elektrowni o łącznej mocy około 1800 MW są jedną z kluczowych inwestycji w kontekście bezpieczeństwa energetycznego Polski.
Dwa nowe bloki elektrowni o łącznej mocy około 1800 MW są jedną z kluczowych inwestycji w kontekście bezpieczeństwa energetycznego Polski. archiwum nto
Przepadną nam nie tylko miliardy przeznaczone na tę inwestycję. W przyszłości elektrowni będzie grozić zamknięcie, stracimy też w oczach inwestorów zagranicznych.

Już 19 lutego mamy poznać wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie w sprawie decyzji środowiskowej koniecznej do rozbudowy Elektrowni Opole. Decyzja - co warto przypomnieć - została już wydana pod koniec grudnia 2010 r. Do tej pory jednak nadal nie jest prawomocna, bo zaskarżyła ją   koalicja organizacji ekologicznych. Ekolodzy zarzucają, że rozbudowa EO pogorszy stan środowiska naturalnego, a inwestor - koncern Polska Grupa Energetyczna - nie wypełnia standardów unijnego prawa.

Sprawa otarła się już o NSA i wróciła do sądu niższej instancji i choć przygotowania do wielkiej inwestycji wciąż trwają, to formalnie PGE nadal nie może wbić nawet   przysłowiowej łopaty. Taka sytuacja trwa od dwóch lat. Z jednej strony można by powiedzieć, że inwestor sam sobie winien, bo dokumentacja wniosku była źle przygotowana i niepełna.

Co więcej, biorąc pod uwagę wielkość inwestycji oraz jej spore oddziaływanie na środowisko, należało się spodziewać wielkich protestów ekologów. Niestety, wydaje się, że to zagrożenie dla tak ważnej inwestycji dla naszego regionu zbagatelizowano w EO i teraz mamy tego efekty. 

Prawnicy PGE - spierający się w sądzie z przedstawicielami ekologicznej fundacji Client Earth - podkreślają, że zablokowana rozbudowa Elektrowni Opole to jednak nie tylko nasz lokalny problem.  Dwa nowe bloki elektrowni o łącznej mocy około 1800 MW są jedną z kluczowych inwestycji w kontekście bezpieczeństwa energetycznego Polski. Rozbudowę zaplanowano jako projekt ukierunkowany na zastąpienie funkcji wyeksploatowanych elektrowni, które wkrótce „będą  musiały zostać wyłączone ze względu na brak spełniania wymagań środowiskowych”.

Zawieszenie decyzji środowiskowej w prawnej próżni - trwającej dwa lata - prowadzi do niebezpiecznego opóźnienia inwestycji.

Niebezpiecznego, bo opóźnienia w uruchomieniu bloków 5 i 6 mogą skutkować w perspektywie kilku lat niedoborami energii elektrycznej, a w związku z tym z przerwami w dostawie prądu. Co z kolei wiązać się może z koniecznością importu znacznych ilości energii, a także zmniejszeniem popytu na węgiel kamienny, co razem na pewno miałoby negatywny wpływ na rozwój gospodarczy całego kraju.

M.in. również takich argumentów używają prawnicy EO przed sądem i trudno się z nimi nie zgodzić. Rozbudowa jest także kluczowa z punktu widzenia samej elektrowni, której, po pierwsze w przyszłości będzie grozić zamknięcie, a po drugie, która od kilku lat przeprowadza redukcje zatrudnienia. Jeśli nie będzie nowych bloków, to nie będzie też miejsc pracy, jakie obecnie daje regionowi Elektrownia Opole. I przyznają to również sami opolscy energetycy, od których oszczędności i redukcji kosztów wymaga koncern PGE.

Nie można też wykluczać, że przeciąganie sprawy w sądach (wyrok szykowany na 22 lutego nie musi wcale umożliwiać rozbudowy EO - red.) zniechęci także samego inwestora do Opola.

Takie głosy pojawiały się w koncernie PGE już 2012 r. i  ostatnie prasowe publikacje na ten temat nie są przypadkowe. Polska Grupa Energetyczna prowadzi lub przygotowuje wiele inwestycji, szykuje się też do budowy elektrowni jądrowej. Scenariusz, który zakładałby przesunięcie w czasie inwestycji w Opolu lub całkowitą z niej rezygnację, nie jest nieprawdopodobny.  

Tych, którzy w to nie wierzą, odsyłam do Elektrowni Rybnik. Jej właściciel, koncern EDF, wydał miliony na przygotowanie inwestycji, a niedawno poinformował, że wstrzymuje pracę nad budową nowej elektrowni, która miała zastąpić stare bloki.

Dlatego dziś trzymam kciuki za PGE. I wierzę, że jej menedżerowie nie będą z ekologami rozmawiać tylko na sali sądowej. Bo takie sądowe rozmowy - jak pokazuje przykład Elektrowni Opole - trwają zdecydowanie za długo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska