Rozmawiajmy z dziećmi o śmierci i umieraniu

Magdalena Żołądź
Magdalena Żołądź
Dr n. med. Lucyną Sochocką, prorektor Państwowej Medycznej Wyższej Szkoły Zawodowej w Opolu.
Dr n. med. Lucyną Sochocką, prorektor Państwowej Medycznej Wyższej Szkoły Zawodowej w Opolu. Sławomir Mielnik
- Rozmowa z umierającym dzieckiem jest trudniejsza dla rodziców niż dla dziecka. Często ono samo czuje, że odchodzi i chce o tym mówić- mówi dr n. med. Lucyną Sochocką, prorektor Państwowej Medycznej Wyższej Szkoły Zawodowej w Opolu.

- Przedmiotem Pani badań stały się rozmowy dorosłych z dziećmi o śmierci i umieraniu. Czy jest to dla nas temat tabu?
- W Polsce wciąż pokutuje pogląd, że z dziećmi nie powinno się rozmawiać o śmierci, że nie powinny one przebywać w obecności osób, które umierają. W wielu rodzinach pod pozorem ochrony przed traumą izoluje się dzieci od bliskich w terminalnym stanie. Czasem jest to babcia, czasem nawet rodzic. Gdy chory przebywa w domu, dzieci nie mogą wchodzić do pokoju, w którym leży, nie pozwala im się obserwować zmiany opatrunku czy karmienia przez sondę, bojąc się, że to wzbudzi u nich lęk. Rzadko zabiera się dzieci w odwiedziny do bliskich przebywających w szpitalu, nie wspominąjc już o hospicjach. Często, jeśli już próbujemy mierzyć się z tematem, używamy zdrobnień albo zafałszowań.

- Na przykład mówimy, że babcia poszła do aniołków...
- Tak. Albo, że zasnęła, wyjechała w daleką podróż. Nie mówię, że to jest złe, bo musimy dostosować poziom takiej rozmowy do emocji i zakresu wiedzy dziecka. Warto spróbować mu wytłumaczyć, jeśli czujemy, że jest na to gotowe, co rzeczywiście się dzieje, gdy bliscy odchodzą. I nie izolować od śmiertelnie chorych domowników. Jeśli babcia jest karmiona przez sondę, pokażmy to dziecku, tłumacząc jednocześnie, że w ten sposób podawany jest posiłek chorej osobie, która sama już nie może jeść.

- W badaniach wzięło udział 202 dzieci z klas IV-VI szkół podstawowych na Opolszczyźnie. Czego się Pani dowiedziała?
- Przede wszystkim chciałam wiedzieć, jak zareagowali ich rodzice, gdy zadali im pytania dotyczące śmierci. Ponad 62 procent dzieci stwierdziło, że odpowiedzieli w sposób zrozumiały i wyczerpujący. To pokrzepiający wynik, pokazujący, że nasz światopogląd w tej kwestii powoli zaczyna się zmieniać. 21 procent powiedziało, że rodzice zmieniali temat rozmowy, a 12 procent, że odpowiadali zdawkowo albo używali niezrozumiałych słów. 4 procent ankietowanych dzieci przyznało, że ich bliscy unikają tematu śmierci. Badania pokazały również, że najczęściej takie rozmowy z dziećmi prowadzą mamy i babcie.

- Co dzieci chcą wiedzieć o śmierci?
- Interesują je głównie jej przyczyny: dlaczego człowiek umiera, co się dzieje z człowiekiem po śmierci, jak wygląda ten moment, co się wówczas stanie. Przyznają też, że śmierci się boją, ale to jest całkowicie naturalne uczucie, które nie powinno dziwić. Śmierci boi się każdy - 10-latek czy 80-latek. Tak samo jak niezależnie od wieku odczuwamy gniew, radość czy inne uczucia.

- Jak więc pomóc dzieciom zrozumieć tak trudny temat, żeby ich nie przestraszyć?
- Dostosować poziom informacji do wieku. Musimy wyczuć, kiedy i na jaki temat dziecko jest gotowe rozmawiać. Nie możemy zakładać, że w jakimś konkretnym wieku jest wystarczająco dojrzałe, by pojąć temat umierania. Podczas konferencji poświęconej opiece paliatywnej, którą zorganizowaliśmy na naszej uczelni, jeden z prelegentów pokazał niezwykle poruszającą fotografię. Przedstawiała babcię, pacjentkę hospicjum, na której łóżku siedziała dwójka małych dzieci. Jedno całkiem malutkie, jeszcze ze smoczkiem w buzi, było wtulone w babcię, drugie - kilkuletnie - głaskało ją po ręce. Widok gasnącej babci nie był dla nich traumatyczny, nie były wystraszone, cieszyły się, że mogą być blisko niej. Z drugiej strony znam całkiem odmienną sytuację: 11-letnia dziewczynka, wydawałoby się, że już dojrzała osoba, przyszła do mamy, która leżała w szpitalu po poważnej operacji. Wokół aparatura, rurki, dreny. To tak ją przeraziło, że odwróciła się i wyszła. Taki widok mamy był dla niej trudny do zaakceptowania.

- Od czego więc, jeśli nie od wieku czy dojrzałości, zależy reakcja dzieci na ciężko chorych lub umierających bliskich?
- W znacznej mierze od tego, jaka jest reakcja ich rodziców. Dziecko jest zwierciadłem dorosłych, naśladuje ich zachowania. Jeśli nie uciekamy od tematu śmierci, oswajamy ją, potrafimy o niej rozmawiać, nie omijamy chorych krewnych szerokim łukiem, często odwiedzamy groby bliskich na cmentarzu - pokazujemy naszym dzieciom, jak należy ten temat traktować.

- Rozmowa o śmierci i umieraniu bliskich jest trudnym zadaniem. A co dopiero rozmowa z dzieckiem, które samo jest śmiertelnie chore...
- Mam wrażenie, że jest trudniejsza dla rodziców, niż dla samych dzieci. Czasem dziecko i tak wie, że umiera. Choć ani lekarze, ani rodzice mu tego nie mówią, ono to czuje, jest niezwykle wyczulone na nasze emocje. Często samo inicjuje takie rozmowy, pociesza: "mamusiu, nie martw się, nie płacz, dasz radę". Nie chce unikać tego tematu, próbuje w ten sposób oswoić śmierć, pogodzić się z tym, co nieuchronne. Musimy to udźwignąć i pomóc mu. Po pierwsze, nie kłamać, nie opowiadać, że wyzdrowieje, jeśli wiemy, że to jest nieprawda. Dziecko szybko rozszyfruje fałsz. Odpowiadać spokojnie, cierpliwie i zrozumiale na pytania, wyczuwając, co dziecko chciałoby usłyszeć, na co jest gotowe.

Wykład pt. "Śmierć i umieranie - tematem tabu w rozmowach z dziećmi" dr Lucyna Sochocka wygłosiła podczas konferencji edukacyjno-szkoleniowej "Opieka paliatywna i ruch hospicyjny - co to takiego" zorganizowanej 21 maja w Państwowej Medycznej Wyższej Szkole Zawodowej w Opolu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska