Rozum w kapeluszu

Lina Szejner

Pełnomocników do spraw kobiet, niestety, wybierają mężczyźni, którzy nie wiadomo, czym się przy tym kierują.

Słucham i oglądam nowego pełnomocnika rządu do spraw kobiet, czyli panią Nelly Rokitę z rosnącym zdumieniem. Kapelutek, koroneczki, rękawiczki i zapewnienia: ja kocham swojego męża. Jan Rokita, który też oświadczył publicznie, że kocha swoją żonę straciłby w moich oczach gdybym nie wiedziała, że miłość jest nie tylko ślepa, ale i głucha. Trzeba chyba naprawdę darzyć wielkim uczuciem kobietę, taką jak Nelly, żeby mieć cierpliwość do wysłuchiwania jej paplaniny.

Dopóki miała w domu jednego słuchacza, niech sobie paple. Nagle jednak okazało się, że ma ambicje i zapragnęła, aby tego, co ma do powiedzenia, zaczęła słuchać cała Polska. Nie wiem, czym tak ujęła premiera Kaczyńskiego, któremu sama zaproponowała, by z niej uczynił pełnomocnika do spraw kobiet, że uległ jej ofercie. Co więcej, tak mu się chyba spodobały troczki, które kokieteryjnie powiewają przy rękawach jej żakietów, że zaproponował Rokitowej miejsce na liście wyborczej PIS. A ona z tej oferty skwapliwie skorzystała.

Zanim otworzyła usta, jako pełnomocnik, starałam się stłumić w sobie niejasne przeczucia związane z poziomem inteligencji tej kobiety, wynikające z powierzchownej oceny wyglądu. W końcu gdyby ktoś zapytał wziętego stylisty o gust Margharet Thatcher, to co by on o nim powiedział? Zapewne by zakpił, że jej fryzura, torebki, garsonki i pantofle, świadczą o kościołowej elegancji małomiasteczkowej jejmości, która zaspokaja swoje zainteresowania wygniatając łokciami poduszkę przy otwartym oknie. Któż w tej drobnej, starszawej kobiecie, nie znając jej, dostrzegł Żelazną Lady, która trzęsła połową Europy?
Myślałam, że jeśli Nelly wcześniej marzyła o konkretnej roli w rządzie, to przynajmniej przemyślała, co by też tam miała dla polskich kobiet zrobić. A ona krygując się przed kamerami obnaża kompletną ignorancję dla tematu. Coś bełkocze o spotkaniach z sołtyskami, jakby liczyła na to, że kobiety ze wsi będą ją, jak już przyjedzie z tej Warszawy, podejmować pod nogi, jak Boryna Jagnę w "Chłopach". Coś gada o hołdach dla kobiet, które nie pracują. Będzie myśleć jak też wynagrodzić ich trud i nawet nie wie, ile ich nie pracuje zawodowo tylko dlatego, że nie ma z kim zostawić dzieci. Szanuje je, jak mówi, za to, że poświęcają się dla domu wybierając rodzinę a nie karierę.
Takie myślenie przyprawia mnie o mdłości. Cóż za karierę wybiera ekspedientka, urzędniczka, pielęgniarka czy nauczycielka. Pracuje, bo musi. I tyle. To, że przy okazji niektóre z tych profesji dają możliwości wykazania się w pracy i czerpania z niej satysfakcji, nie nazywajmy karierą, zwłaszcza jeśli praca jest źle opłacana, jak większość zawodów wykonywanych przez kobiety. Pełnomocnik rządu mógłby więc zająć się przede wszystkim tym, aby zawalczyć o możliwość awansu finansowego kobiet pracujących zawodowo i pomóc tym, które nie mogą pracować bo nie mają z kim zostawić dzieci. Długą listę spraw do załatwienia wymienić można zresztą na jednym oddechu.

Nie tak dawno pani pełnomocnik rządu do spraw dzieci, zapewne poruszona doniesieniami o kolejnym zakatowanym dziecku, proponowała, by w ramach prewencji zacząć rejestrować konkubinaty. Ciekawe co każe rejestrować Nelly?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska