Porażka jest tym bardziej bolesna, że Ruch zagrał pod Jasną Górą przyzwoity mecz. O jego losach w dużej mierze zadecydowały dwie kontrowersyjne decyzje sędziego.
W 77. min piłka dość przypadkowo w polu karnym trafiła w rękę obrońcę gości Piotra Kurca. Sędzia Sebastian Załęski nie wahał się podyktować w tej sytuacji jedenastki. Bezbłędnym egzekutorem okazał się Arkadiusz Hyra, ponownie dając miejscowym prowadzenie.
Tuż przed końcem spotkania, już w doliczonym czasie gry, w polu karnym Rakowa doszło do starcia jego bramkarza Mateusza Kosa z wprowadzonym do gry z ławki rezerwowych Marcinem Ściańskim. Młody napastnik "Zdzichów" upadł, ale gwizdek sędziego milczał.
- Szkoda, że ten mecz rozstrzygnął się w taki sposób - mówił szkoleniowiec Ruchu Andrzej Polak. - Graliśmy w tej rundzie dużo gorsze mecze, a wygrywaliśmy. W tym na pewno zasłużyliśmy na co najmniej remis.
Wszyscy jednak wiemy, że futbol często bywa niesprawiedliwy i w starciu z Rakowem się o tym przekonaliśmy.
Spotkanie, zwłaszcza po przerwie, było emocjonujące i stało na niezłym poziomie. Dążący do wyrównania Ruch miał przewagę, a jej efektem był gol zdobyty w 60. min przez Tomasza Kasprzyka. Popisał się on celnym strzałem w "długi róg" po dośrodkowaniu Kurca.
Po wyrównaniu zdzieszowiczanie nadal przeważali i częstochowscy kibice z niepokojem oczekiwali na kolejne minuty. Kontrowersyjny rzut karny uspokoił jednak ich nastroje.
Gospodarze lepiej zaprezentowali się w pierwszej połowie. Nie mieli klarownych sytuacji strzeleckich, ale w 23. min objęli prowadzenie. Wówczas gola po strzale z rzutu wolnego zdobył Maciej Gajos. W tej sytuacji źle interweniował bramkarz Ruchu Marcin Feć, który wiele razy w tym sezonie ratował skórę swoim kolegom.
- Myślałem, że zawodnik Rakowa będzie dośrodkowywał - tłumaczył Feć. - On jednak mocno uderzył, a że wcześniej zrobiłem dwa kroki do przodu, to nie byłem już w stanie złapać piłki. Dawno nie zdarzył mi się tak duży błąd. Strasznie żałuję tej porażki. Zagraliśmy całkiem dobrze, ale niestety straciliśmy frajerskie bramki.
Przy stanie 2-1 dla gospodarzy bliski wyrównania był Dawid Kiliński. Po jego strzale piłka odbiła się jednak od jednego z częstochowskich zawodników i zamiast do siatki trafiła w słupek.
- Gratuluje moim podopiecznym - mówił trener Rakowa Jerzy Brzęczek. - Zdobyliśmy bardzo ważne dla nas punkty w starciu z dobrze spisującym się wiosną rywalem. Dopisało nam nieco szczęście, ale w piłce ma ono często duże znaczenie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?