Ruch Zdzieszowice przegrał w Częstochowie

Sławomir Jakubowski
Sławomir Jakubowski
Zdobywca honorowej bramki dla Ruchu Tomasz Kasprzyk.
Zdobywca honorowej bramki dla Ruchu Tomasz Kasprzyk. Sławomir Jakubowski
Po 11 spotkaniach z rzędu bez porażki zespół Ruchu Zdzieszowice przegrał w Częstochowie.

Porażka jest tym bardziej bolesna, że Ruch zagrał pod Jasną Górą przyzwoity mecz. O jego losach w dużej mierze zadecydowały dwie kontrowersyjne decyzje sędziego.

W 77. min piłka dość przypadkowo w polu karnym trafiła w rękę obrońcę gości Piotra Kurca. Sędzia Sebastian Załęski nie wahał się podyktować w tej sytuacji jedenastki. Bezbłędnym egzekutorem okazał się Arkadiusz Hyra, ponownie dając miejscowym prowadzenie.

Tuż przed końcem spotkania, już w doliczonym czasie gry, w polu karnym Rakowa doszło do starcia jego bramkarza Mateusza Kosa z wprowadzonym do gry z ławki rezerwowych Marcinem Ściańskim. Młody napastnik "Zdzichów" upadł, ale gwizdek sędziego milczał.

- Szkoda, że ten mecz rozstrzygnął się w taki sposób - mówił szkoleniowiec Ruchu Andrzej Polak. - Graliśmy w tej rundzie dużo gorsze mecze, a wygrywaliśmy. W tym na pewno zasłużyliśmy na co najmniej remis.

Wszyscy jednak wiemy, że futbol często bywa niesprawiedliwy i w starciu z Rakowem się o tym przekonaliśmy.

Spotkanie, zwłaszcza po przerwie, było emocjonujące i stało na niezłym poziomie. Dążący do wyrównania Ruch miał przewagę, a jej efektem był gol zdobyty w 60. min przez Tomasza Kasprzyka. Popisał się on celnym strzałem w "długi róg" po dośrodkowaniu Kurca.

Po wyrównaniu zdzieszowiczanie nadal przeważali i częstochowscy kibice z niepokojem oczekiwali na kolejne minuty. Kontrowersyjny rzut karny uspokoił jednak ich nastroje.

Gospodarze lepiej zaprezentowali się w pierwszej połowie. Nie mieli klarownych sytuacji strzeleckich, ale w 23. min objęli prowadzenie. Wówczas gola po strzale z rzutu wolnego zdobył Maciej Gajos. W tej sytuacji źle interweniował bramkarz Ruchu Marcin Feć, który wiele razy w tym sezonie ratował skórę swoim kolegom.

- Myślałem, że zawodnik Rakowa będzie dośrodkowywał - tłumaczył Feć. - On jednak mocno uderzył, a że wcześniej zrobiłem dwa kroki do przodu, to nie byłem już w stanie złapać piłki. Dawno nie zdarzył mi się tak duży błąd. Strasznie żałuję tej porażki. Zagraliśmy całkiem dobrze, ale niestety straciliśmy frajerskie bramki.

Przy stanie 2-1 dla gospodarzy bliski wyrównania był Dawid Kiliński. Po jego strzale piłka odbiła się jednak od jednego z częstochowskich zawodników i zamiast do siatki trafiła w słupek.

- Gratuluje moim podopiecznym - mówił trener Rakowa Jerzy Brzęczek. - Zdobyliśmy bardzo ważne dla nas punkty w starciu z dobrze spisującym się wiosną rywalem. Dopisało nam nieco szczęście, ale w piłce ma ono często duże znaczenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska