Protokół
Protokół
Ruch Zdzieszowice - GKS Tychy 1-1 (1-0)
1-0 Bukowiec - 43., 1-1 Szczęsny - 89.
Ruch: Feć - Kurc, Bachor, Drąg, Bobiński (60. Gibała) - Rychlewicz, Kapłon, Robak (68. Zaczyński), Bukowiec, Bella - Kasprzyk (76. Buchała). Trener Andrzej Polak.
GKS: Igaz - Odrobiński (60. Waksmundzki), Kopczyk, Balul, Lesik (73. Wawoczny) - Kupczak, Małkowski, Szczęsny, Babiarz (73. Mączyński) - Feruga (60. Bizacki), Malicki. Trener Piotr Mandrysz.
Sędzia Rafał Greń (Rzeszów). Żółte kartki: Drąg - Feruga. Widzów 300.
Wcześniej Ruch stworzył trzy stuprocentowe okazje, lecz Tomasz Kasprzyk i Roland Buchała spudłowali, a po uderzeniu Mateusza Zaczyńskiego piłka trafiła w słupek. Gospodarze powinni zdobyć gola na 2-0, tymczasem tuż przed końcem stracili wyrównującą bramkę. Akcję przeprowadził Damian Szczęsny i silnym strzałem pod poprzeczkę pokonał Marcina Fecia.
- Najdobitniej sprawdziło się piłkarskie porzekadło, że niewykorzystane sytuacje się mszczą - komentował pomocnik miejscowych Przemysław Bella. - Zabiła nas nieskuteczność. Mieliśmy multum okazji, ale większość łatwo zmarnowaliśmy. Jak w poprzednich meczach dopisywało nam szczęście, tak dzisiaj nam go zabrakło, choć zawiodły również nasze umiejętności.
Jeszcze w doliczonym czasie zdzieszowiczanie mogli przechylić szalę na swoją korzyść, lecz Kasprzyk przegrał pojedynek sam na sam z Markiem Igazem.
- Jak idzie tak źle uderzyć? - zastanawiał się Kasprzyk. - Powinienem posłać piłkę obok bramkarza, a strzeliłem wprost w niego. Wielka szkoda, bo zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Gdyby brać pod uwagę ilość okazji, to powinniśmy wygrać 4-1.
Gospodarze objęli prowadzenie w 43. minucie. W zamieszaniu w polu karnym piłka trafiła w dłoń Tomasza Balula i sędzia podyktował "jedenastkę", którą pewnie egzekwował Mateusz Bukowiec.
Chwilę później miejscowi mogli otrzymać drugiego karnego. Po starciu z Łukaszem Kopczykiem upadł Daniel Rychlewicz, lecz gwizdek Rafała Grenia tym razem milczał.
- Wydaje się, że arbiter popełnił błąd - twierdził Tomasz Kasprzyk, który mimo że nominalnie jest pomocnikiem, to wystąpił jako wysunięty napastnik. - Na nietypowej dla mnie pozycji spisałem się chyba nie najgorzej, ale preferuję grę na skrzydle, gdzie częściej posiadam futbolówkę przy nodze.
Po końcowym gwizdku niedosyt odczuwali piłkarze obu drużyn.
- Bardziej straciliśmy dwa punkty, niż zyskaliśmy jeden - podsumowywał skrzydłowy Ruchu Mateusz Zaczyński. - Rozegraliśmy niezłe spotkanie, dobrze spisując się zwłaszcza w defensywie. Zabrakło nam konsekwencji w ostatnich minutach.
- Dominowaliśmy, a przeciwnicy od 60. min bronili wyniku - uważał trener gości Piotr Mandrysz. - Gospodarze skupili się na kontrach i po błędach naszych obrońców przedostawali się pod bramkę. My jednak dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce. Zdobyliśmy gola w końcówce, jednak wcześniej mieliśmy swoje okazje. Na postawę zawodników wpłynęły anormalne warunki pogodowe. Gra w takim upale to mordęga.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?