Ruszyli w drogę na Jasną Górę

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
1437 pątników udało się wczoraj do Matki Bożej w strumieniu opolskim pielgrzymki. Wraz z pielgrzymami z innych rejonów Opolszczyzny dotrą do celu w sobotę.

Udający się na pielgrzymkę od rana zapełniali plac i parking przed opolskim kościołem św. Jacka, skąd tradycyjnie rozpoczyna się wędrówka 9 grup wchodzących w skład strumienia opolskiego. Jedni oddawali bagaż na samochody, inni rozpoznawali w tłumie przyjaciół wędrujących z nimi przed rokiem, kolejni odwiedzali kościół i spowiadali się. W tym momencie jeszcze nie było wiadomo, ilu ich jest, choć doświadczeni pielgrzymi oceniali "na oko", że nie mniej niż w roku ubiegłym. Podczas obiadu w Kosorowicach było już wiadomo, że pątników w strumieniu opolskim jest 1437, o około 200 więcej niż przed rokiem.
- Na legitymacji każdego pielgrzyma zapisane zostały słowa: "Jubileuszowa wdzięczność zobowiązaniem na przyszłość". Wiążą się one z 25-leciem pielgrzymki, ale także z rozpoczętym nowym milenium. Chcemy pamiętać o słowach Ojca św., który nakazał nam w liście apostolskim na nowe tysiąclecie wypłynięcie na głębie i patrzenie w przyszłość jako kontemplację oblicza Jezusa - to się będzie w tegorocznej pielgrzymce przewijało - mówi o programie pielgrzymowania ks. Marcin Ogiolda, główny przewodnik.

Wychodzących pielgrzymów żegnała spora grupa parafian, przyjaciół i pozostających w domu członków rodzin. - Skoro same nie możemy iść, to chociaż w ten sposób chcemy być z nimi, zobaczyć ich i pożegnać. Życzymy im zdrowia i dobrej pogody - mówią Łucja Sowisław i Wiktoria Jonda.
- Wasza pielgrzymka obchodzi srebrny jubileusz. Ufamy, że będzie szczególnie bogata w łaski Boże. Idźmy w zdrowiu i pomyślności za Chrystusem - naszą Drogą - w atmosferze refleksji i siostrzanej miłości - zachęcał pątników żegnający ich pod kościołem św. Jacka bp Jan Bagiński.
Mimo wieku - 82 wiosen - wędruje w pielgrzymce Franciszka Szkołut. Od ćwierćwiecza nie opuściła żadnej pielgrzymki. - Dlaczego idę? Bo lubię i zawsze lubiłam nie tylko chodzić, ale i pielgrzymować. Myślę, że pielgrzymka w ciągu 25 lat nie bardzo się zmieniła. Co rok czekam, żeby znów wyruszyć, i co roku na nowo się cieszę, że znów dożyłam. Jest tu tyle młodzieży, że i ja się z nimi odmładzam - mówi pani Franciszka, która szczyci się, iż w ciągu tych wszystkich lat zdrowie jej dopisywało i ani kilometra ku Jasnej Górze nie musiała podjeżdżać samochodem.

Do najmłodszych pątników należą dzieci - Katarzyna i Marysia - które na pielgrzymkę wybrały się ze swoją babcią. - Chcemy iść i dojść do Częstochowy i myślimy, że nogi wytrzymają. Trenowałyśmy, jeżdżąc na rowerach, więc czujemy się na siłach - zapewniają.
Pielgrzymi w drodze modlą się, śpiewają, słuchają konferencji i spowiadają się. Program w poszczególnych grupach kształtują przewodnicy. - Nasza praca będzie w tym roku skupiać się wokół postaci kardynała Stefana Wyszyńskiego. Mnie szczególnie utkwił w pamięci jego zwrot "umiłowane dzieci Boże", chciałbym, by nasi młodzi pątnicy coś z tego dziecięctwa Bożego poczuli - powiedział "NTO" ks. Hubert Sklorz, przewodnik "2. fioletowej" z Zawadzkiego.
Przerwa obiadowa dla strumienia opolskiego wypadła w Kosorowicach. Godzinny odpoczynek to nie tylko okazja do rozprostowania nóg, ale przede wszystkim czas na jedzenie. Zwyczajowo obiad pielgrzyma składa się z gęstej zupy i chleba. Jak zapewnił nas odpowiedzialny za wyżywienie pielgrzymów ks. Jacek, na boisku w Kosorowicach czekało na pątników co najmniej 800 litrów zupy i drugie tyle kompotu, przygotowane przez miejscowych parafian na apel ks. proboszcza.
- Ugotowałyśmy 40 litrów zupy pomidorowej z ryżem i z mięsem kurczaka i żeberkami. Część produktów kupiłyśmy, część dodałyśmy z naszego ogródka. Pracowałyśmy od rana, żeby zdążyć na przyjście pątników. Kiedyś gotowałyśmy rosół, a teraz przekonałyśmy się, że najbardziej pielgrzymom smakuje właśnie pomidorowa z ryżem - mówią Urszula Cichoń, Anna Mateja oraz Lucyna i Gertruda Walecko, które od 1989 roku przygotowują obiad dla pielgrzymów.

Wraz z pątnikami w drogę wyruszają służby jeżdżące w pielgrzymce - ekolodzy zbierający śmieci, elektrycy dbający o nagłośnienie i służba liturgiczna. Przeciętny pielgrzym najczęściej korzysta z pomocy służby sanitarnej. - W pierwszym dniu jest jeszcze niewiele otartych nóg i pęcherzy na stopach. Dziś raczej mierzymy ciśnienie i rozdajemy potrzebującym tabletki przeciwbólowe. Ale jesteśmy gotowi pomóc w każdej sytuacji. W punkcie sanitarnym jest lekarz, a w sytuacjach szczególnych transportujemy chorych do szpitala - mówi Irena Szladowska, która czwarty raz pracuje w punkcie sanitarnym.
- Pielgrzymka zmienia się i jednocześnie jest taka sama. Może tylko mnie z wiekiem idzie się trudniej. Co roku idę w jakiejś intencji. Pierwszy raz szedłem na srebrny jubileusz naszego małżeństwa, przed 10 laty. Wciąż spotykam pątników, z którymi wtedy szedłem, a równocześnie pojawia się wielu młodych, pierwszaków - mówi Czesław Kowzan, pielgrzym w "1. niebieskiej", radny miasta Opola.

Wczoraj pielgrzymi doszli na nocleg do Kamienia Śląskiego, tam też mszę św. odprawił dla nich bp Jan Bagiński. Już dziś ze strumieniem opolskim połączą się na Górze św. Anny grupy z Krapkowic i Kędzierzyna-Koźla oraz grupy nyskie, prudnickie i głubczyckie (razem 11 grup). W Zawadzkiem (trzeciego dnia pielgrzymki) dołączy Kluczbork i strumień raciborski, a od czwartku rano cała pielgrzymka wędruje już razem ku Jasnej Górze. W sobotę dotrą do celu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska