Ryby duszą się w ciepłych kałużach. Będzie mniej karpi na święta

Ewa Bilicka
Ryby duszą się w ciepłych kałużach. Będzie mniej karpi na świętaRyby pływają w gęstej, ciepłej zupie, w której nie ma tlenu.
Ryby duszą się w ciepłych kałużach. Będzie mniej karpi na świętaRyby pływają w gęstej, ciepłej zupie, w której nie ma tlenu. Krzysztof Szymczak
Opolskie stawy hodowlane wysychają. Hodowcy robią co mogą, aby utrzymać ryby przy życiu. I modlą się o deszcz albo choć wiatr…

W gospodarstwie rybackim Lasów Państwowych w Niemo­dlinie stawy wypełnione są wodą tylko w połowie.

- Mówimy o tych stawach: kałuże - stwierdza dyrektor gospodarstwa, Marek Adamus. - Na dodatek temperatura wody to 30 stopni Celsjusza, czyli o 10 stopni za dużo.

Tylko nieco lepiej jest w gospodarstwie w Krogulnej.

- W pojedynczych stawach mamy wody prawie 80 procent zwykłego stanu, ale w innych już tylko połowę - mówi Janusz Preuhs, dyrektor gospodarstwa Lasów Państwowych w Krogulnej. - Właśnie sprowadzam specjalne napo­wietrzacze łopatkowe, pożyczam agregat prądotwórczy - wszystko po to, aby ryby miały czym oddychać.

 

Ryby pływają w gęstej, ciepłej zupie, w której nie ma tlenu. Szczególnie nad ranem.

- To za sprawą zakwitu wody - wyjaśnia dyr. Adamus. - W nocy dodatkowo sinice zabierają tlen z wody.

Szacuje się, że z powodu suszy straty w hodowli karpia wynuiosą od 10 do 20 procent

 

Właściciele stawów hodowlanych walczą, by nie doszło do przyduchy i masowego śnięcia ryb, narybku i kroczków. Nie wszędzie można zastosować napowietrzacze łopatkowe, które wprawiają w ruch wodę.

 

Tam, gdzie stan wody jest już zbyt niski, a zakwit spory - nie ma to już sensu.

- Bo tylko pogorszy sytuację - ocenia Marek Adamus. - My liczymy na wiatry, bo wystarczy parę dni bardziej wietrznych, aby było w wodzie więcej tlenu.

Hodowcy ograniczyli też dietę ryb, po to aby zmniejszyć ich metabolizm. - A co za tym idzie, zapotrzebowanie na tlen - wyjaśnia Adamus.

Jak zapewnia Preuhs, ten okres ścisłej diety nie powinien mieć znaczenia dla wagi karpi, jakie wylądują na naszych wigilijnych stołach.

- Ryby są już odpowiedniej wagi – tłumaczy dyrektor Preuhs. - Ważne, aby przetrwały, a to stanie się, jeśli wreszcie przyjdą opady, i to nie krótkotrwale i lokalne, ale długie i ciągłe. Bo wszystkie dopływy naszych stawów już wyschły.

 

Źle mają się też młode karpie (narybek i kroczek), które z zasady trzymane są w płytkich stawach.

- Tam poziom wody opadł tak bardzo, że widzimy, jak czapla stoi na środku stawu, wody ma po kolana i zjada co smakowitsze sztuki - opowiada Marek Adamus.

Na Opolszczyźnie rocznie produkuje się 1900 ton karpia. Obecnie szacuje się, że straty w hodowli z powodu klęski suszy mogą wynieść od 10 do 20 procent.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska