Pewnie każdy z nas widział pokazy rycerskich bractw, które są atrakcją wielu festynów i pikników. Ale nie każdy miał okazję oglądać prawdziwą bitwę, gdy rycerze uderzają mieczem czy toporem tak, by powalić przeciwnika.
- Są oczywiście reguły, w co nie można uderzać - zaznacza Piotr Gębski, rycerz z bractwa Kuźnia w Lewinie Brzeskim, który reprezentuje Polskę w tej młodej dyscyplinie sportu.
Nie można np. kopać w kolano, uderzać bronią w stawy pod kolanem, niepisana reguła zabrania też uderzania w kark pochylonego przeciwnika.
- Ale uderzenia młotem, mieczem czy toporem w głowę, barki, ręce albo biodra są zwykłym elementem walki - podkreśla Gębski. - Dlatego każdy musi mieć pełną zbroję, która jest sprawdzana przez sędziów. Dzięki temu nie odniosłem nigdy poważniejszej kontuzji, chociaż lekkie wstrząsy mózgu zdarzają się. Po to jest ten sport: żeby posmakować prawdziwej walki i powalić przeciwnika. A zabawa jest na pokazach, gdzie odtwarzamy przed publicznością czasy średniowiecza.
Piotr walczy od trzech lat, o rok krótszy staż ma inny członek lewińskiego bractwa Marcin Gnojski. Obaj znaleźli się w składzie pięcioosobowej zwycięskiej drużyny, która uczestniczyła w turnieju rycerskim w Bernau pod Berlinem. To było zgrupowanie kadry przed najważniejszymi wydarzeniami tego roku: mistrzostwami świata w Malborku i Bitwą Narodów w Pradze, gdzie zjedzie się rycerstwo nie tylko z Europy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?