Rynek nieruchomości. Deweloperzy sprzedają większe mieszkania, niż są w rzeczywistości

Tomasz Kapica [email protected] 77 48 49 528
Edward Koleszko: – To samo mieszkanie raz ma 49, raz 52 metry kwadratowe. Nic z tego nie rozumiem. (fot. Daniel Polak)
Edward Koleszko: – To samo mieszkanie raz ma 49, raz 52 metry kwadratowe. Nic z tego nie rozumiem. (fot. Daniel Polak)
Deweloperzy kpią z kupujących. Tak można przepłacić nawet kilkanaście tysięcy złotych.

Pan Edward Koleszko miał szczęście: 10 lat temu wykupił od gminy dwupokojowe mieszkanie w kędzierzyńskim Śródmieściu.

Zobacz: Jak deweloperzy kuszą klientów?

- W dokumentach stało, że jego powierzchnia wynosi dokładnie 49 metrów i 28 centymetrów - tłumaczy emeryt.

Kilka lat później zapukali do niego rzeczoznawcy i stwierdzili, że jeszcze raz muszą zmierzyć mieszkanie.

- Okazało się, że ma ono już 52 metry i 72 centrymetry powierzchni. Przecież to nonsens, mury nie mogły się rozszerzyć w kilka lat - uważa pan Edward.

Takich przypadków w Kędzierzynie-Koźlu jest więcej. Okazuje się, że przed laty niedbale wyliczono tu powierzchnię wielu mieszkań. Spora część lokatorów mogła w ten sposób przepłacić za mieszkanie wykupywane od gminy bądź też przez lata płacić zawyżony czynsz.

- Albo za niski, jeśli pomyłka była na korzyść lokatora - zauważa wiceprezydent Kędzierzyna-Koźla Brygida Kolenda-Łabuś.

Niedawno notariusze w Kędzierzynie-Koźlu zagrozili, że z uwagi na ten bałagan nie będą sporządzali umów dotyczących sprzedaży kolejnych gminnych mieszkań. W związku z tym w niektórych kamienicach trzeba wprowadzić aneksy do aktów notarialnych już sprzedanych lokali. Chodziło o to, aby nie było sytuacji, w której suma powierzchni wszystkich mieszkań wraz z częścią wspólną (czyli korytarzami, strychami) nie daje sumy powierzchni całej kamienicy.

Zobacz: O czym pamiętać przy zakupie mieszkania z rynku pierwotnego?

- Rozmawialiśmy z mieszkańcami takich budynków. Zgodzili się na korekty w aktach notarialnych - dodaje wicepreezydent Kolenda-Łabuś.

Problem niedokładnych pomiarów dotyczy także nowych mieszkań

I to w całej Polsce. Dlaczego tak się dzieje? Waldemar Nowak z kędzierzyńskiego starostwa tłumaczy, że kiedyś stosowano jedną normę dotyczącą sposobu wyliczania powierzchni.

- Obliczało się ją, mierząc odległości pomiędzy gołymi ścianami. Teraz robi się to różnie, na przykład nie wliczając do powierzchni użytkowej tynków, boazerii, kafelków. Różnice w jednym mieszkaniu mogą sięgać nawet dwóch metrów - mówi Nowak.

Za jeden lokal można więc przepłacić kilka, a nawet kilkanaście tysięcy złotych. Rafał Olejarz z firmy Wiktoria House, która sprzedaje mieszkania w Opolu, tłumaczy, że w oferowanych przez niego lokalach powierzchnie były wyliczane pomiędzy ścianami, na których były już położone tynki.

- W umowie zastrzegamy jednak, że faktyczny metraż może się różnić o dwa procent w stosunku do tego, jaki jest zapisany w umowie - tłumaczy Rafał Olejarz.

Jeśli ktoś podejrzewa, że zapłacił za większe mieszkanie, niż otrzymał, może poprosić o nową ekspertyzę (wykonują je osoby z uprawnieniami budowlanymi), a potem ewentualnie żądać zwrotu pieniędzy od firmy, od której kupił mieszkanie.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska