Ryszard Wilczyński o większym Opolu: To aglomeracja powinna być siłą regionu

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Ryszard Wilczyński
Ryszard Wilczyński archiwum
Rozmowa z Ryszardem Wilczyńskim, posłem Platformy Obywatelskiej i byłym wojewodą opolskim.

Jak pan poseł przyjął pomysł prezydenta Opola Arkadiusza Wiśniewskiego na powiększenie stolicy regionu?

Przede wszystkim z zaskoczeniem, bo nic go nie zapowiadało. Podczas prac nad strategią regionalną nigdy dotąd nie pojawiał się taki problem, że Opole się dusi.

Uściślijmy, jest pan zaskoczony pozytywnie czy negatywnie?

Zaskoczenie nie musi mieć ani znaku plus, ani minus.Trudno nie zauważyć, że choć od pierwszej informacji o projekcie czasu minęło niewiele, zdecydowany sprzeciw słychać tylko w Dobrzeniu Wielkim. Nie ma protestów w Winowie, w Dąbrowie czy w Chmielowicach.

Czym pan to tłumaczy?

Przypomnę, gmina to nie tylko obszar, ale i wspólnota mieszkańców. Potwierdziło się, że to nie jest tylko ustawowy zapis, ale rzeczywistość. Jeśli ludzie mają odczucie, że jakiś element ich tożsamości lub interes jest zagrożony, protestują. W Dobrzeniu to uzasadnienie wydaje się oczywiste. Dochód gminy na mieszkańca jest tam bardzo wysoki.

Może właśnie dlatego prezydent Wiśniewski ma rację? Dlaczego kilkadziesiąt milionów podatku teraz, a znacznie więcej po modernizacji elektrowni, ma zasilać kasę jednej niezbyt dużej gminy. Nie lepiej, żeby to służyło stolicy województwa i całemu regionowi?

Ta sytuacja pokazuje, że mamy w Polsce problem gmin - krezusów. Funkcjonuje forma zdejmowania nadwyżek, ale najwyraźniej działa za słabo. Dysproporcja dochodów między najbogatszą i najbiedniejszą gminą w Polsce ma się tak jak 40 do jednego. W regionie tak wielka ta przepaść nie jest, ale i tak jest znaczna. Na pewno istnieje problem społecznej solidarności i państwo powinno o nią dbać.

Arkadiusz Wiśniewski próbuje tę solidarność zapewnić?

To powinno zostać rozwiązane ustawowo. Pytam, dlaczego z pieniędzy płynących z elektrowni ma skorzystać tylko Opole, a nie Łubniany, Murów albo Pokój?Jeśli powiększy się regionalna metropolia i przyciągnie inwestorów, skorzystają wszyscy...Samo Opole nie będzie metropolią. Jest po prostu za małym miastem. Nawet powiększone nie będzie miało dużo więcej mieszkańców niż ma obecnie ( 120 tys.). To jest niewiele więcej od Kalisza i tyle samo, ile liczy Płock. Dopiero aglomeracja ma 250 tysięcy ludzi. I to ona powinna stanowić centrum regionu i dawać mu siłę.

Może i powinna, ale pierwszy od lat naprawdę perspektywiczny pomysł na rozwój, dający spojrzenie do przodu wyszedł nie z aglomeracji, tylko z Opola...

Co to znaczy rozwój? To, że coś będzie nagle większe, nie oznacza od razu, że się rozwija. Może też się rozpuchnąć i rozwodnić. Zmiana granic musi być uwarunkowana interesem publicznym, wręcz państwowym. To wymaga sprawdzenia. Każda gmina ma prawo wnioskować co do swoich granic. Wreszcie, obok kwestii merytorycznych, jest jeszcze sprawa smaku. Mówienie z zaskoczenia: oddajcie, co wasze, było chyba niezbyt fortunne. Równocześnie ten pomysł jest wyzwaniem dla wójtów. Muszą sobie odpowiedzieć, jaki pożytek mają mieszkańcy z tego, że w tych gminach mieszkają i płacą podatki (w gminie zostaje blisko 40 proc. PIT-u). Mieszkańcy mają prawo pytać: kiedy drogi i usługi publiczne będą na dobrym poziomie. Dyskusja o tym jest lepsza od flagowania się i konfliktu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska