Ryszard Wilczyński: To jest łajdactwo!

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
nie mówi tego wprost, ale sugeruje, że padł ofiarą zemsty starosty.
nie mówi tego wprost, ale sugeruje, że padł ofiarą zemsty starosty.
Wojewoda przekonuje, że nie zajął powiatowej drogi, za co starosta namysłowski każe mu zapłacić 747 tys. zł.

Występuję jako osoba fizyczna - mówił Ryszard Wilczyński podczas konferencji prasowej w siedzibie opolskiej PO. - Zostałem potraktowany w sposób, który nie ma precedensu. Bo za taki uważam nałożenie na rodzinę opłaty w wysokości trzech czwartych miliona zł.

Przypomnijmy (pisaliśmy o tym w sobotę): starosta namysłowski Michał Ilnicki uznał, że Ryszard Wilczyński od 8 lat bezprawnie zajmuje 57 m kw. gruntu i za tę "samowolkę" powinien zapłacić 747 tys. zł.

Ryszard Wilczyński przyniósł ze sobą plik dokumentów, by wykazać swą niewinność.

- W 2000 r., prowadząc rozbudowę domu, dostałem w starostwie mapę do celów projektowych pokazującą stan zgodny z dzisiejszym - tłumaczył. - Płot stoi w granicy posesji. Poprowadziłem ogrodzenie po śladach dawnego płotu. W 2001 roku zgłosiłem wykonanie kolejnych prac, w roku 2003 budowałem przydomową oczyszczalnię ścieków, której zbiornik jest położony właśnie przy tej feralnej granicy. Starostwo nie wnosiło sprzeciwu. Skoro od 2001 roku nie ruszałem płotu, nie mogłem zająć pasa drogowego. Zresztą ten fragment terenu nigdy nie był poboczem drogi publicznej, lecz fragmentem zdewastowanego ogrodu.

Wojewoda zapewnia, że prace wykonane w 2002 r. przez geodetę podczas oddzielania działek gminnych i powiatowych zostały wykonane nierzetelnie - przesunął on granicę działki należącej do rodziny Wilczyńskich oraz działki gminnej. A o wynikach pracy geodety rodzina nie była informowana aż do 18 czerwca 2010 roku.

- Skoro starostwo czy zarząd powiatu dowiedziały się o sprawie w 2002 r., powinny wtedy wszcząć postępowanie rozgraniczeniowe - dodał wojewoda. - Wygląda więc, że za to, że geodeta pracował źle, wyniki tej pracy przyjęto bezkrytycznie, a organ samorządu był 8 lat bezczynny, ma zapłacić moja rodzina. To się kłóci z ideą państwa prawnego. To jest łajdactwo.

Ryszard Wilczyński uważa, że starosta działał ze z góry założoną tezą, że należy nałożyć na niego karę tak dotkliwą, aby było wiadomo, kto jest górą w zupełnie innej sprawie (chodzi o przebudowywaną przez powiat drogę Głuszyna - Brzezinka, wojewoda unieważnił decyzję starosty zezwalającą na budowę - przyp. red.).

- Wystąpiłem do burmistrza Namysłowa o dokonanie rozgraniczenia, wywodząc, że granica jest sporna - podkreślił Ryszard Wilczyński. - Burmistrz postanowieniem z 3 listopada wszczął postępowanie rozgraniczeniowe, przyznając mi rację. Gdyby starosta był organem rzetelnym, powinien wstrzymać się od decyzji, póki burmistrz się nie wypowie. Do czego zobowiązuje go Kodeks postępowania administracyjnego. Tymczasem starosta 4 listopada nałożył karę i nakazał rozbiórkę płotu. Trudno o lepszy dowód stronniczości.

- Wydajemy w ciągu roku dziesiątki podobnych decyzji - zapewnia Michał Ilnicki. - Ale tylko wojewoda uważa się za człowieka krzywdzonego przez wszystkich. Zajęcie pasa drogi trwało przez 8 lat, więc narosła duża kwota i nie ma w tym niczego dziwnego. Pan Wilczyński jako wojewoda stoi na straży prawa i powinien wiedzieć, że nie zostanie potraktowany inaczej niż statystyczny Kowalski. Zresztą jest procedura odwoławcza, okaże się, kto ma rację. Ja życzę panu Wilczyńskiemu wszystkiego dobrego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska