Rzęchy nie zjadą szybko z ulic

Jeszcze pod koniec maja władze miasta utrzymywały, że 900 tysięcy złotych z zeszłorocznej nadwyżki budżetowej zostanie przeznaczonych na zakup nowego taboru dla MZK. Do Kędzierzyna-Koźla miały trafić dwa nowe autobusy, a zakup trzeciego planowany był przy udziale Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Jednak w związku z ogłoszonymi niedawno przez Ministerstwo Edukacji Narodowej podwyżkami dla nauczycieli zarząd miasta postanowił pieniądze te przeznaczyć na wypłaty dla nich.

- Rozumiem, że nauczyciele mało zarabiają. Rozumiem także, że władze miasta, nie mogąc liczyć na pieniądze z MEN, szukały ich gdzie indziej. Jednak nasz sprzęt się starzeje i my też potrzebujemy funduszy na zakup nowych wozów - wyjaśnia Antoni Capała, dyrektor MZK w Kędzierzynie-Koźlu.
Dziś MZK ma 55 autobusów. Sześć z nich ma 16, a następne 9 - 15 lat. Jeden z wozów przejechał już ponad milion kilometrów, reszta tylko o 100 tysięcy mniej.
- Według norm autobusy tego typu można użytkować przez najwyżej osiem lat i nie powinny one przejechać więcej niż 400 tysięcy kilometrów - mówi dyrektor Capała. - To, że nasze wozy jeszcze w ogóle jeżdżą, to zasługa naszych mechaników.

Aby tabor MZK nie stwarzał zagrożenia dla pasażerów, każdego roku miasto powinno kupować pięć nowych wozów.
- Dwa lata temu nie dostaliśmy żadnego nowego autobusu, a w zeszłym roku dwa niskopodłogowe MAN-y - informuje Antoni Capała. - W końcu może dojść do sytuacji, że nie będzie czym wyjeżdżać na trasę, bo wozy nie będą się do tego nadawały.
Na stan i komfort podróżowania miejskimi autobusami narzekają nie tylko kierowcy i dyrekcja MZK, ale i pasażerowie.

- Są stare, trzeszczą na zakrętach i czasami psują się w trasie - mówi Hubert Nabiałczyk, który wczoraj po południu czekał na autobus linii nr 1 na przystanku przy ulicy Chrobrego.