Rzuć papierosy lub umieraj - taki wybór daje palaczom polski rząd. I w świecie zauważyli trzecie wyjście

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Rzuć papierosy lub umieraj - taką strategię walki z paleniem papierosów forsuje polski resort zdrowia. Właśnie uzyskał poparcie reszty rządu, choć na świecie zaczyna wygrywać inne, jak się wydaje, skuteczniejsze podejście: rzuć palenie lub sprawdź czegoś mniej szkodliwego. Czy nasi posłowie i senatorowie zechcą się nad nim zastanowić, czy po prostu bezrefleksyjnie przegłosują to, co uchwalił rząd?

Czy tytoniowi giganci, zasilający budżet państwa grubymi miliardami, będą nadal inwestować w Polsce - czy ograniczą działalność? Czy polscy plantatorzy tytoniu powinni zaorać uprawy i zająć się czymś innym? Czy - wreszcie - rodzimi palacze będą mieli nadal do wyboru tylko: rzuć papierosy lub umieraj (z angielska: quit or die)?

To ostatnie pytanie pada coraz częściej, a to dlatego, że kolejne kraje, z najbogatszymi na czele, od USA po Japonię, odchodzą od strategii opartej wyłącznie na twardych i bezwzględnych zakazach. Podobną ścieżką podąża Europa, która jest pionierem antytytoniowych restrykcji i zaszła najdalej w tępieniu palenia i palaczy.

„Quit or die” czy „quit or try”

Specjaliści doradzający rządom w ograniczeniu palenia mówią mniej więcej tak: owszem, trzymajmy się zakazów, ale zarazem zmodyfikujmy strategię wobec tych palaczy, którzy – mimo restrykcji – nigdy nie porzucą nałogu, bo nie potrafią lub po prostu nie chcą. Zamiast „quit or die” zaproponujmy jakąś formę „quit or try”, czyli „rzuć lub spróbuj” - w domyśle: spróbuj czegoś mniej szkodliwego i zastąp tym tradycyjne papierosy – dla zdrowia własnego, swych bliskich i całego otoczenia.

Ta głęboka zmiana związana jest ściśle z dwoma zjawiskami. Pierwsze to zaawansowane prace naukowe globalnych koncernów nad tzw. nowatorskimi (bezdymnymi) wyrobami tytoniowymi; liczne przeprowadzone dotąd analizy dają nadzieję, że wyroby te zawierają około 90 proc. mniej szkodliwych substancji niż tradycyjne papierosy.

Zjawisko drugie, również zaobserwowane i udokumentowane przez naukowców, to brak efektów strategii „quit or die” wobec znacznego odsetka palaczy. Mniej więcej jedna trzecia osób długotrwale używających wyroby tytoniowe nigdy nie rzuci nałogu: dlatego, że nie chce lub nie potrafi. Żadne restrykcje i zakazy nie zmienią ich decyzji.

Polskie przepisy pełne zakazów i nakazów

Widać to doskonale po statystykach, także w Polsce. Mimo coraz bardziej drakońskich zapisów unijnych dyrektyw, setek nakazów, ograniczeń i zakazów, liczba palaczy od pewnego czasu nie maleje. Ba, ostatnio nawet rośnie. To skłania naukowców i aktywistów zaangażowanych od lat w walkę z paleniem do gruntownej analizy, modyfikacji, a być może nawet rewizji dotychczasowych strategii.

Podczas zeszłorocznej dyskusji zorganizowanej przez redakcję Medexpressu wybitni specjaliści zastanawiali się, jak minimalizować skutki nikotynizmu. Dr Zbigniew Król, wiceminister zdrowia, przyznał, że około jednej czwartej dorosłych Polaków nadal pali. Podkreślił, że wyraźny od lat 90. trend spadkowy zatrzymał się. Prof. Piotr Kuna z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi wyjaśnił, że istnieje znaczny odsetek palaczy, którzy nie są w stanie uwolnić się od uzależnienia.

– 90% moich pacjentów pali tytoń i każdemu z nich na każdej wizycie mówię, by tego nie robili. Może 10% z nich ma na tyle silną wolę, by zerwać z nałogiem – ubolewał prof. Kuna

– Farmakoterapia działa u około 25–30 % uzależnionych od nikotyny. Niestety, od 10 do 15 proc. tych, którzy rzucili palenie, wraca do nałogu. Psychoterapia przynosi korzyść u jednej piątej palaczy. Pozostaje spora grupa odmawiających nam współpracy. Taki pacjent albo nie jest świadomy zagrożeń, albo uważa, że nie ma potrzeby rzucania palenia, bo ma już swoje lata i swoje przeżył. Jest to około 30 proc. palących – wyliczał w trakcie debaty prof. Andrzej Fal, kierownik Kliniki Alergologii, Chorób Płuc i Chorób Wewnętrznych Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie.

Naukowcy przyznali, że z coraz większym zainteresowaniem patrzą na wyniki badań nowatorskich wyrobów tytoniowych, w których tytoń nie jest spalany, lecz - podgrzewany. Analizy renomowanych ośrodków naukowych z całego świata dowodzą, że podczas podgrzewania tytoniu w owych nowatorskich wyrobach tytoniowych do organizmu użytkownika przedostaje się ponad 90 proc. mniej szkodliwych substancji niż w trakcie tradycyjnego palenia papierosów dobrej jakości. W przypadku papierosów niewiadomego pochodzenia, powszechnie stosowanych m.in., we wschodniej Polsce, różnica na korzyść nowatorskich wyrobów tytoniowych jest nawet… stukrotna.

Informować, nie zachęcać

Wiedząc o tym, coraz więcej naukowców, a także lekarzy zajmujących się profilaktyką i terapią chorób związanych z paleniem tytoniu, przekonuje, że potrzebna jest szersza informacja na temat produktów alternatywnych wobec tradycyjnych papierosów, zawierających zdecydowanie mniej patogennych substancji, a więc – wszystko na to wskazuje – radykalnie mniej szkodliwych dla zdrowia użytkownika.

Zgodnie z zasadą „mniejszego zła” uważają oni, że lepiej będzie, jeśli tzw. niepoprawni palacze zaczną używać nowatorskich produktów zamiast tych, o których powszechnie wiadomo, że wywołują nowotwory, choroby serca, impotencję itp.

Aby jednak palący dokonali tego epokowego wyboru, zbliżającego nas do postulowanego przez naukowców i ekologów „świata bez dymu”, ktoś musi im dostarczyć rzetelnej i obiektywnej wiedzy o owych alternatywach wyrobach. Na razie nie wolno tego czynić ani lekarzom, ani terapeutom, ani samym producentom, przez co Polska zmierza w kierunku „świata bez dymu” wolniej niż inne kraje, jak choćby Japonia.

Rzuć papierosy lub umieraj - taki wybór daje palaczom polski rząd. I w świecie zauważyli trzecie wyjście

Potrzebę rewizji nieskutecznej strategii „rzuć lub umrzyj” zdawała się dostrzegać Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii. Rok temu, w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, stwierdziła: „(…) jestem przeciwniczką palenia i chciałabym Polski bez papierosa. Jednak zdaję sobie sprawę, że to nierealne. Przemysł tytoniowy jednak się zmienia, produkuje nowoczesne i według badań naukowych mniej szkodliwe wyroby. Jestem za tym, aby mógł o nich informować. A na rewolucji technologicznej powinni skorzystać nasi plantatorzy, tak jak i cała nasza gospodarka”.

W duchu tej logiki, przy okazji wdrażania przez Polskę kolejnych unijnych przepisów o ochronie zdrowia przed następstwem używania tytoniu i wyrobów tytoniowych, jej resort postulował zapisanie w ustawie możliwości informowania użytkowników tytoniu o nowatorskich wyrobach tytoniowych i ich właściwościach. Informowanie to miałoby się, oczywiście, odbywać pod ścisłą kontrolą odpowiedniego organu państwa, np. Głównego Inspektora Sanitarnego lub bezpośrednio - Ministerstwa Zdrowia.

Takie rozwiązanie popierało również Ministerstwo Rolnictwa. Generalnie chodzi w nim o to, by móc niepoprawnych palaczy informować o tym, że mogą przejść na mniej szkodzące ich zdrowiu (oraz całemu otoczeniu) nowatorskie wyroby, a jednocześnie - w żaden sposób tych wyrobów nie reklamować i - broń Boże - nie zachęcać do ich palenia ludzi dotąd wolnych od nałogu.

- Możemy tu pomóc sporej grupie palących i ich bliskim, poprawiając ich stan zdrowia, a zarazem pomagamy przestawić się ważnemu działowi naszej gospodarki na wyroby bardzo innowacyjne, zapewniając przy tym miejsca pracy polskim plantatorom oraz dalsze wpływy do budżetu państwa. Same plusy – mówił nam kilka miesięcy temu współpracownik minister Emilewicz. Ostatecznie jednak resort przedsiębiorczości niczego w tej kwestii nie wskórał i w końcowej fazie poparł projekt ustawy w kształcie wypracowanym przez resort zdrowia.

Mniejsze zło kontra interesy

Ministerstwo Zdrowia, a personalnie cytowany wyżej wiceminister Król, pilotuje wspomniany projekt nowelizacji ustawy („o zmianie ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych”) od 17 kwietnia 2018 roku. Podstawowym celem zmian jest implementacja przepisów unijnych z 2015 r. Jak wynika z analizy dokumentów zamieszczonych na internetowej stronie Rządowego Centrum Legislacji, najwięcej sporów w trakcie prac wywołał właśnie zapis dotyczący informowania o nowatorskich wyrobach i ich właściwościach, zwłaszcza o obniżonej szkodliwości w stosunku do tradycyjnych papierosów.

Philip Morris International, który odgrywa od lat ważną rolę w gospodarce Krakowa i Małopolski (oraz całego kraju), przekonywał w trakcie prac nad ustawą (jako jeden z kilkudziesięciu opiniujących), że „od chwili wejścia w życie dyrektywy tytoniowej oraz ustawy wprowadzającej jej zapisy do polskiego porządku prawnego pojawiło się wiele nowych dowodów naukowych wskazujących na znaczący potencjał obniżenia szkodliwości dwóch kategorii produktów: nowatorskich wyrobów tytoniowych, które podgrzewają tytoń zamiast go spalać, oraz elektronicznych papierosów”.

Z tego powodu, zdaniem PMI, „konsumenci powinni mieć prawo do uzyskania pełnej informacji o cechach produktów alternatywnych, jeżeli te produkty mogą obniżyć ryzyko zdrowotne wynikające z ich używania względem papierosów oraz są poparte wynikami rzetelnych badań naukowych. Dlatego też postulujemy utworzenie takich ram regulacyjnych w przesłanym do konsultacji projekcie, które umożliwią prowadzenie tego typu komunikacji”.

Krakowski gigant zaproponował także, aby „w przypadku, kiedy używanie tego typu produktów nie wpływałoby negatywnie na osoby trzecie,” dopuścić „możliwość używania tych wyrobów w wyznaczonych miejscach w lokalach gastronomiczno-rozrywkowych, miejscach pracy czy hotelach”.

Z kolei rolnicy zrzeszeni w Polskim Związku Plantatorów Tytoniu napisali, że „wiążą ogromne nadzieje z innowacyjnymi wyrobami tytoniowymi o obniżonej szkodliwości dla zdrowia konsumentów, w których tytoń nie jest spalany, lecz podgrzewany, będących alternatywą dla palaczy”.

- Należy podkreślić, że wyroby te znacząco ograniczają negatywny wpływ na osoby przebywające w otoczeniu użytkowników tych wyrobów. Liczymy, że ten segment rozwinie się w Polsce, a produkty te szybko wyprą z rynku tradycyjne papierosy, co będzie korzystne dla plantatorów tytoniu oraz zdrowia publicznego - komentuje Przemysław Noworyta, dyrektor PZPT.

Jego zdaniem, bardzo ważne jest, aby nowatorskie wyroby tytoniowe nie były sekowane, a także, aby każdy palacz tradycyjnych wyrobów tytoniowych w Polsce mógł dowiedzieć się o dostępnych produktach alternatywnych - o obniżonej szkodliwości - zawierających tytoń.

- W wielu krajach, gdzie uprawiany jest tytoń, na przykład w Grecji i Włoszech, już obowiązują regulacje, które pomagają palaczom przechodzić na mniej szkodliwe produkty tytoniowe. Zmienia to w tych krajach również sytuację rolników żyjących z uprawy tytoniu - kwituje Noworyta.

Identyczne postulaty przedstawił inny obecny w Polsce gigant, British American Tobacco. Zaapelował wprost o przyjęcie przez polski rząd coraz powszechniejszej w świecie strategii redukcji szkód (ang. harm reduction): „Pozytywne wyniki badań naukowych na temat potencjału nikotynowych produktów nowej generacji (papierosów elektronicznych i nowatorskich wyrobów tytoniowych) w redukcji szkód wywołanych paleniem, stały się podstawą do poszerzenia portfolio wyrobów, które emitują mniej związków toksycznych w porównaniu do tradycyjnych papierosów”.

Rzuć papierosy lub umieraj - taki wybór daje palaczom polski rząd. I w świecie zauważyli trzecie wyjście

BAT, podobnie jak Philip Morris, zainwestował w ostatnich latach miliardy dolarów w rozwój produktów nowej generacji o globalnym zasięgu. „Polska należy do największych beneficjentów inwestycyjnych tej kategorii wśród rynków, na których obecna jest Grupa BAT.”

Wprowadzenie procedur umożliwiających producentom informowanie o nowatorskich wyrobach – pod ścisłą kontrolą właściwych organów państwa – popiera też trzeci potentat: Japan Tobacco. On również pracuje nad tego typu produktami i docelowo chciałby nimi zastąpić tradycyjne papierosy, zgodnie z zasadą redukcji szkodliwości.

Produktem alternatywnym nie dysponuje natomiast czwarty liczący się w Polsce koncern, brytyjski Imperial Tobacco – ten, ze zrozumiałych względów, lobbuje przeciwko możliwości informowania o nowatorskich wyrobach i zmianie strategii walki z nałogiem tytoniowym. Zmiana taka – polegająca na nieco innym traktowaniu przez państwo tradycyjnych papierosów i wyrobów alternatywnych – stanowiłaby bowiem istotne zagrożenie dla jego interesów.

(Prawie) cały biznes murem za informowaniem

Tymczasem 3 dysponujący nowatorskimi wyrobami giganci sugerują niedwuznacznie, że ich dalsze inwestycje w naszym kraju zależą w znacznym stopniu od tego, czy wzorem innych państw pojawi się u nas możliwość informowania konsumentów o naukowo zweryfikowanych i udokumentowanych cechach alternatywnych produktów nikotynowych.

„Dodatkową korzyścią wynikającą z rozwoju kategorii produktów nowej generacji jest ograniczenie negatywnego wpływu dymu tytoniowego na osoby trzecie. Zgodnie z zasadą działania papierosów elektronicznych i nowatorskich wyrobów tytoniowych, podczas korzystania z tej grupy produktów do minimum zmniejszona jest emisja bocznego strumienia aerozolu, na działanie którego narażone byłyby osoby postronne. Eksperci zgadzają się ze stwierdzeniem, że w przypadku produktów NGP problem narażenia na bierne wdychanie szkodliwych związków obecnych w dymie tytoniowym, został zredukowany do minimum” - czytamy w opiniach przesłanych do resortu zdrowia.

Paradoks: aktualne przepisy ustawy sprawiają, że nawet użytkownicy produktów, które nie powodują palenia biernego, są zmuszani do przebywania w palarniach razem z palaczami papierosów. W rezultacie, mamy efekt odwrotny do zamierzonego: przepisy uniemożliwiają użytkownikom elektronicznych papierosów i podgrzewanego tytoniu uniknąć tytoniowego dymu...

Stanowisko zbieżne z opiniami producentów i plantatorów z PZPT przedstawiły liczne towarzystwa, m.in. Polskie Stowarzyszenie Dietetyków oraz wszystkie najważniejsze organizacje gospodarcze. PSD zwróciło uwagę, że Brytyjski Instytut Zdrowia i Doskonałości Opieki (UK National Institute for Health and Care Excellence (NICE) od pewnego czasu stoi na stanowisku, że: „to głównie toksyny i czynniki rakotwórcze zawarte w dymie tytoniowym - a nie nikotyna - powodują choroby i śmierć."

Dlatego ustawodawcy w niektórych krajach dopuszczają i kontrolują rozwój produktów opartych na dostarczaniu nikotyny w sposób, który eliminuje substancje smoliste i w znaczący sposób wpływa na obniżenie szkodliwości zdrowotnej używek tytoniowych.

Strategię zmniejszania szkodliwości wyrobów tytoniowych, jako drogi na rzecz poprawy zdrowia publicznego w Polsce, poprzez „umożliwienie informowania palaczy i opinii publicznej o poziomie mniejszego ryzyka używania wyrobów alternatywnych wobec papierosów, jeżeli informacje te będą poparte rzetelnymi badaniami naukowymi”, zdecydowanie popierają m.in. Konfederacja Lewiatan, Pracodawcy RP, Krajowa Izba Gospodarcza, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Izba Przemysłowo-Handlowa w Krakowie.

CZYTAJ TAKŻE: Co nas truje?

W piśmie tej ostatniej czytamy: „Choć Polska specjalizuje się w produkcji tradycyjnych wyrobów tytoniowych, to wiele firm pracuje i wkłada ogromny wysiłek finansowy w rozwój i badania nad elektronicznymi papierosami i nowatorskimi wyrobami tytoniowymi, które są produktami o potencjalnie mniejszej szkodliwości. W szeroko pojętym interesie gospodarczo-społecznym naszego kraju jest promowanie przez rząd innowacyjności i konkurencyjności, szczególnie jeżeli może mieć to wpływ na poprawę zdrowia obywateli”.

KIG zaproponowała w nowelizowanej ustawie następujący zapis: „Dopuszcza się informowanie w miejscach sprzedaży o cechach odróżniających papierosy elektroniczne, nowatorskie wyroby tytoniowe bezdymne lub rekwizyty przeznaczone do ich używania od papierosów”.

Informacje, o których mowa w ust. 1 mogą dotyczyć wyłącznie wyrobów, których używanie może się wiązać z mniejszym ryzykiem dla zdrowia w porównaniu do palenia papierosów, co zostało potwierdzone badaniami naukowymi (zgodnymi z Dobrymi Praktykami Laboratoryjnymi lub Dobrymi Praktykami Klinicznymi)”.

I dalej: „Informacje, o których mowa w ust. 1 nie mogą wprowadzać w błąd. Do informacji, o których mowa w ust. 1 stosuje się odpowiednio przepisy ustawy z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (Dz. U. z 2018 r. poz. 419) dotyczące rozpowszechniania nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd wiadomości”.

Nasz informator z resortu przedsiębiorczości zapewnia, że minister Emilewicz początkowo zabiegała, by regulacja idąca w tym kierunku znalazła się w projekcie. Natrafiła jednak na zdecydowany opór reszty resortów, a zwłaszcza Ministerstwa Zdrowia, które stanęło na stanowisku, że proponowane regulacje byłyby „zdecydowanie sprzeczne” z przepisami unijnej dyrektywy dotyczącej produkcji, prezentowania i sprzedaży wyrobów tytoniowych, a zwłaszcza tym, który mówi, że „Ani etykietowanie opakowania jednostkowego i opakowania zbiorczego, ani sam wyrób tytoniowy nie mogą zawierać jakiegokolwiek elementu lub cechy, które (...) sugerują, że dany wyrób tytoniowy jest mniej szkodliwy niż inne, że jego celem jest ograniczenie skutków niektórych szkodliwych składników dymu papierosowego, lub (...) przynosi inne korzyści związane ze zdrowiem lub stylem życia”.

Resort zdrowia dodał, że „realizując politykę antynikotynową jest zobowiązany do opierania swoich działań na przepisach Ramowej Konwencji Światowej Organizacji Zdrowia o Ograniczaniu Użycia Tytoniu (FCTC), sporządzonej w Genewie 21 maja 2003 r.” i wysnuł z tego wniosek, że nie może spełnić postulatów organizacji gospodarczych, plantatorów, ani tym bardziej producentów, bo mogłoby to zostać uznane za - sprzeczne z ww. konwencją - „działanie pod wpływem interesów handlowych i innych żywotnych interesów przemysłu tytoniowego”.

Co ciekawe, inne kraje będące stroną ww. konwencji wdrażają od kilku lat - choć w różny sposób - strategię odgraniczania szkód, czyli właśnie „rzuć lub spróbuj (czegoś mniej szkodliwego)”. Robią to również państwa unijne, zobowiązane do wdrożenia dyrektyw, z tytoniową włącznie - ale tak, by informowanie o nowatorskich wyrobach tytoniowych nie było sprzeczne z przepisami UE.

W Wielkiej Brytanii lekarze mają m.in. prawo informować pacjentów - niepoprawnych palaczy o alternatywach dla tradycyjnego dymka. Nie chodzi przy tym o żadne „uleganie koncernom tytoniowym”, ale racjonalne, udokumentowane naukowo działanie mające na celu poprawę zdrowia. W wielu krajach uznano tę strategię za o wiele skuteczniejszą od dotychczasowej - „quit or die”.

CZYTAJ TAKŻE: Świat może istnieć bez papierosowego dymu

W Polsce - mimo tak wielu argumentów ze strony lekarzy i innych specjalistów od lat walczących z paleniem - rzekomo „nie da się”. Decyduje o tym sztywne stanowisko resortu zdrowia, który 21 stycznia skierował pod obrady rządu projekt ustawy bez postulowanych wyżej zapisów dopuszczających informowanie o nowatorskich wyrobach i ich właściwościach.

Co ciekawe, „Puls Biznesu” twierdzi, że w końcowej fazie prac na ustawą resortom gospodarczym (z ministerstwem przedsiębiorczości na czele) udało się przekonać resort zdrowia do umieszczenia w projekcie stosownego zapisu. Ale z ostatecznej, przesłanej rządowi (i umieszczonej na stronie RCL) wersji ów zapis zniknął. W dziwnych okolicznościach - stwierdziła gazeta dodając, że nie przypomina sobie regulacji, która aż trzykrotnie trafiałaby na Komitet Stały Rządu.

Ministerstwo Zdrowia odpowiedziało gazecie, że od początku do końca zajmowało identyczne stanowisko: „na nie”. Ostatecznie stanowisko to podzielił cały rząd.

Pytanie, czy podzieli je teraz również parlament, czy też zechce się wsłuchać w argumenty tak wielu podmiotów gospodarczych - i lekarzy. Zarówno te gospodarcze, jak i czysto zdrowotne. Warto, by przy okazji przyjrzał się rozwiązaniom stosowanym i rozwijanym w innych krajach - oraz efektom tych działań.

Bo ostatecznie życie (i wyborca) rozlicza rząd nie z dobrych intencji, lecz z efektów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści (5) - oszustwo na kartę NFZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rzuć papierosy lub umieraj - taki wybór daje palaczom polski rząd. I w świecie zauważyli trzecie wyjście - Dziennik Polski

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska