Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Są wyniki sekcji zwłok pani Marty, która zmarła we Włocławku. Ratownicy nie rozpoznali na czas zagrożenia u ciężarnej kobiety?

Joanna Maciejewska
Joanna Maciejewska
Wideo
od 16 lat
W lutym 2024 roku w szpitalu we Włocławku zmarła ciężarna kobieta. Śledztwo w tej sprawie prowadzi gdańska prokuratura. Są już wstępne wyniki sekcji zwłok. Wynika z nich, że pani Marta zmarła z powodu zatoru. Czy ratownicy medyczni wezwani do pacjentki nie zauważyli objawów choroby? Co wydarzyło się we włocławskiej lecznicy? Uwaga TVN wyemitowała reportaż na ten temat.

Spis treści

Pani Marta spodziewała się pierwszego dziecka. Nie przeżyła ani ona, ani maleństwo

Tragedia w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Włocławku wydarzyła się 12 lutego 2024 roku. 34-latka była w siódmym miesiącu ciąży. Niestety, nie przeżyła ani ona, ani jej dziecko.

We wtorek 26 marca 2024 roku reportaż na ten temat wyemitowała Uwaga TVN.

Pani Marta spodziewała się swojego pierwszego dziecka. Wraz z partnerem mieszkała w Gdańsku. Ją i pana Kamila połączyła miłość od pierwszego wejrzenia, oboje bardzo cieszyli się z tego, że wkrótce na świecie pojawi się ich córeczka. Niestety, pani Marta zmarła we Włocławku, gdzie przyjechała w odwiedzimy do swojej rodziny. W czasie wizyty źle się poczuła, rodzina wezwała więc karetkę.

Miała opuchliznę i duszności. Ratownik medyczny miał powiedzieć, że histeryzuje!

Z reportażu dowiadujemy się, że pani Marta miała bardzo opuchniętą nogę i robiła okłady (w reportażu pokazano zdjęcie, na którym wyraźnie widać opuchliznę). Jej szwagier – pan Marcin – przekazał, że miała również duszności i ból w klatce piersiowej. Ratownik medyczny miał stwierdzić, że histeryzuje. Karetką została przewieziona do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Włocławku. Z reportażu wynika, że karetka jechała około 20 minut, bez sygnałów świetlnych i dźwiękowych (pokazano nagranie z monitoringu pobliskiego sklepu).

- Miała problem, żeby utrzymać się na nogach, a oni na siłę na nogach wciągali ją do karetki. Położyli ją na łóżku, miała silne duszności. Podali jej tlen i odjechali – mówił na antenie TVN pan Marcin i zaznaczył, że odjechali powoli i nie na sygnale.

Pani Marta trafiała na patologię ciąży. Mimo pomocy, nie uratowano jej

Mariusz Zieliński w swoim reportażu zaznacza, że po trafieniu na SOR, pani Marta otrzymała 3 punkt w 5-cio stopniowej skali, co oznacza, że może czekać na kontakt z lekarzem do godziny.

W reportażu Uwagi TVN udział wziął także partner zmarłej kobiety - pan Kamil. Mężczyzna zaznacza, że z relacji świadków wynika, iż zajęli się nią dopiero, gdy spadła z noszy. Wtedy trafiła na oddział patologii ciąży. Z relacji świadka – kobiety, która tego dnia przebywała na oddziale - wynika, że lekarze i personel medyczny oddziału zareagowali bardzo szybko. Niestety, było już za późno.

Takie są wyniki sekcji zwłok 34-latki, która zmarła w szpitalu we Włocławku

W reportażu przedstawiono też wstępne wyniki sekcji zwłok pani Marty. Wskazują one, że pani Marta zmarła z powodu zatoru, który - najprawdopodobniej – wywołany został oderwaniem się powstałego w żyłach skrzepu. Rodzina twierdzi na antenie, że od początku zbagatelizowano sygnały, które wskazywały na zakrzepicę – pokazała kartę medyczną czynności ratunkowych, w której zaznaczono brak obrzęku, duszności i bólu!

U pani Marty doszło do zakrzepicy. Objawów nie rozpoznano na czas?

Twórcy reportażu dokumentację medyczną pani Marty pokazali lekarzowi, który ma ponad 40-letnią praktykę w medycynie ratunkowej. Zaznaczył, że ratownicy powinni rozpoznać objawy zakrzepicy.

- Mamy zapis bez obrzęków kończyn dolnych. To jest tak drastyczna niezgodność między treścią wezwania i zdjęciem, które pacjentka zrobiła, że trudno się do tego odnieść. Personel karetki nie rozpoznał zakrzepicy, przynajmniej tak wynika z dokumentacji. To jest wątpliwością wymagającą wyjaśnienia, gdyż ze zdjęcia i relacji rodziny wynika, że pani zdradzała objawy choroby zakrzepowo-zatorowej pod postacią masywnego obrzęku lewej kończyny dolnej – mówił w programie Uwaga TVN Ignacy Baumberg, lekarz medycy ratunkowej.

Z dalszej części programu wynika, że (zdaniem cytowanego wyżej lekarza) dopiero lekarze z oddziału patologii ciąży, którzy reanimowali panią Martę, właściwie rozpoznali zakrzepicę i podali lek przeciwkrzepliwy.

Co na to dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Włocławku?

Reporter Mariusz Zieliński spotkał się także z Karoliną Welką, dyrektorką Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Włocławku. Zadał jej kilka pytań. Pytał m. in. o to, dlaczego ratownicy medyczni zbagatelizowali objawy i nie wpisali do karty obrzęku i duszności (pokazał jej też zdjęcie, na którym widoczny był obrzęk), a także o to dlaczego dopiero w czasie reanimacji podano lek przeciwzakrzepowy.

Karolina Welka zaznaczyła na antenie TVN, że nie jest w stanie odpowiedzieć na postawione pytania.

- Według naszej analizy wewnętrznej, szpital dokonał wszystkich czynności, które były możliwe do zdiagnozowania na etapie pomocy od samego początku pacjentce i w naszej opinii szpital dopełnił wszelkich czynności, które były możliwe do zastosowania w tak trudnej sytuacji – skomentowała na antenie Uwagi TVN Karolina Welka dodając, że postępowanie zewnętrzne wyjaśni, co się działo w międzyczasie.

Sprawę śmierci pani Marty wyjaśnia gdańska prokuratura

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Regionalna w Gdańsku (Samodzielny Dział do Spraw Błędów Medycznych).

- Prowadzone jest w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz nieumyślnego spowodowania śmierci tj. o czyn z art. 160 § 2 kk w zb. z art. 155 kk. - informuje Marzena Muklewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wloclawek.naszemiasto.pl Nasze Miasto